Przejdź do głównej zawartości

OLIWA ZAWSZE SPRAWIEDLIWA. CZEKAJCIE DO 22.30.

Wszystko już jasne, a „oliwa zawsze sprawiedliwa”. Faulowanie nigdy na dłuższą metę nie wychodziło oszustom na dobre. Nie jest wykluczone, że wspierając w drugiej turze „anstysystemowego”, ale jednak „partyjnego” kandydata Prawa i Sprawiedliwości, udzielone zostało tym samym poparcie wizjom i poglądom jego środowiska z którymi trudno się zgodzić. Lepiej jednak mylić się na korzyść Polski i wbrew oczekiwaniom zdegenerowanych elit, niż mylić się w taki sposób, by przekonanie elit o własnej nieomylności utwierdzać. Tylko zdechłe ryby i śmieci płyną z prądem...


...a kampania wyborcza po pierwszej turze pokazała, że w mediach i wśród beneficjentów systemu politycznego – tak w kraju jak i w miastach na prowincji – zawiązany został spisek przeciwko rozumowi, którego sens implikuje w sobie jedno krótkie stwierdzenie: „Skurwysyn, ale nasz skurwysyn”.

Inaczej mówiąc, takiego poziomu arogancji, zakłamania i zwykłej agresji ze strony polityków Platformy Obywatelskiej nie było jeszcze nigdy.

Mylą się jednak ci, którzy uważali iż patologie mają miejsce głównie w stolicy, bo w rzeczywistości woda jest tym bardziej mętna, im rośnie odległość od Warszawy. Tutaj lokalne kliki, bardziej przypominające sycylijską mafię niż układ polityczny, czują się doskonale.

Płynęli z prądem ogólnopolskiego trendu apoteozowania ostatnich 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej- jak zdechłe ryby lub śmieci - ale pod prąd oczekiwań społecznych i tego co sami publicznie głosili.

Ponieważ polityka pozostaje obecnie atrakcyjnym miejscem głównie dla oportunistów, cwaniaków i ludzi pozbawionych poglądów, za rządów Platformy Obywatelskiej stała się – przynajmniej w regionie i samym Gorzowie - przystanią dla miernot, lanserów, megalomanów, leni oraz drobnych cwaniaków, których uosobieniem są takie nazwiska jak Krystyna Sibińska, Leszek Turczyniak, Mirosław Bukiewicz, Aleksandra Szadna, Tomasz Możejko, Stanisław Hatka, Władysław Komarnicki, Dariusz Wieczorek czy Michał Wasilewski.

To dzięki nim polityka postrzegana jest jako miejsce w którym doskonale realizują się wirtuozi pustosłowia i nicnierobienia.

Postawa im podobnych przed drugą turą wyborów prezydenckich, potwierdziła tylko przypuszczenia, jak bardzo są oni uzależnieni od polityki – urzędów, stanowisk i wpływów rodziców, a także wynikających z uczestnictwa w niej korzyści – pensji, dostępu do informacji, diet, przetargów oraz możliwości pławienia się światłem odbitym od władzy.

Nie wszyscy w Platformie Obywatelskiej, to ludzie słabego charakteru i bez właściwosci, ale są oni marginalizowani w środowisku do tego stopnia, że wymienienie w tekście ich nazwisk, byłoby stygmatyzacją na lata.

Nie inaczej media – te ogólnopolskie, ale także te regionalne.

Zachowywały się gorzej niż rwandyjskie radio RTL w konflikcie pomiędzy ludami „Hutu” i „Tutsi”, namawiajac tych pierwszych do popełniania zabójstw, a tych drugich określając mianem „robactwa”.

Tu system był prosty: kto raz się „skurwił” – a więc spora większość dziennikarzy, temu już tak zostało, bo jest łatwiej. Przy czym porównywanie dziennikarzy z prostytutkami byłoby krzywdzące dla tych drugich: mają jednak pewne granice i konsekwentnie ich przestrzegają nawet jeśli są z Bułgarii lub Rumunii.

Swoje pięć groszy dołożyły również „autorytety”.

„Nie można oddać Polski gówniarzom” – agitował przeciwko głosowaniu na Andrzeja Dudę brat komunistycznego zbrodniarza Adam Michnik, który wcześniej w podobnym tonie wypowiadał się przeciwko Pawłowi Kukizowi. „Głosowanie na Kukiza, to rozwód ze zdrowym rozsądkiem” - pe pe pero pero perorował A.. A... Adam Mi... Mi... Michnik. „Z jego szpary oralnej wypływają pokłady chamstwa” – to już opinia lubuskiego posła Stefana Niesiołowskiego o nowym prezydencie. „Duda, to zastępca Ziobry z najgorszego czasu” – to już głos systemu wyrażony ustami prof. Leszka Balcerowicza.

System imał się wszystkiego, aby tylko nie dopuścić do zmiany: prowokacji, kłamstw oraz insynuacji. „Gazeta Wyborcza” zamieniła się na dwa tygodnie w partyjny biuletyn, a media elektroniczne w kołchozowy radiowęzweł.

Próbowano straszyć PRL-owskim sędzią Andrzejem Kryże, który w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości był wiceministrem, ale przeciętny obywatel bardziej się bał i boi sędziego Ryszarda Milewskiego, który nie wiedząc iż ma do czynienia ze śmieszną prowokacją, a nie rozmową z urzędnikiem Kancelarii Premiera, robił wszystko co mu kazano. Co najważniejsze – skazany został człowiek, który prowokację przeprowadził, a nie usłużny wobec Platformy Obywatelskiej sędzia Milewski.

Po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej mamy  sytuację w której „system” może mówić, że Polska, to „dziki kraj” – jak to rzekł niegdyś eksminister sportu Mirosław Drzewiecki, lub „chuj, dupa i kupa kamieni” – jak określił ją eksminister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, ale nie można mówić iż Polska oczekuje zmian i odbudowania do niej zaufania.

Konieczna jest #ZMIANA i wiedzą o tym wszyscy – nawet ci, którzy w tym systemie tkwią. Dzisiejsi oburzeni nie są bezrobotnymi, emerytami, „ofiarami transformacji” lub nieudacznikami, ale wywodzą się spośród tych, którym się powiodło: w kraju lub poza jego granicami.

Chcą tylko, by rządzący byli lepsi od nich – więcej umieli, mieli więcej doświadczenia zawodowego, posiadali śmiałe wizje na miarę XXI wieku.


Tylko lub aż tyle. I dlatego na jesień ponownie musi wygrać #ZMIANA...


Popularne posty z tego bloga

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Biskup Regmunt wyszedł zamiast Jezusa...

Kościół instytucjonalny oraz biskupi muszą się nauczyć, że nawet jeśli coś brzmi dla nich bardzo obco i niezrozumiale, to nie oznacza to automatycznie herezji, wypaczenia i  dewiacji. Dzisiaj radosny obiad w gronie rodzinnym może nieść większe przesłanie niż transparentny udział w tym lub innym nabożeństwie. Wiernym potrzeba manifestacji poszanowania i pokory, a nie manifestacji przeciw herezjom… Biskupi dalej cieszą się opinią posiadających moc afrykańskich szamanów, a politykom łatwiej skryty- kować konkurenta niż szefa diecezji... Nie można odbierać ludziom prawa do manifestowania swojej wiary i przynależności do tej lub innej konfesji. Z drugiej strony – Kościół jawi się wszystkim w glorii fizycznej siły, instytucjonalnej potęgi oraz panowania nad tłumami, choć Jezus Chrystus był słaby, pokorny i mniej elokwentny niż najmniej rozgarnięty proboszcz. Z definicji uroczystość Bożego Ciała miała być manifestacją Sakramentu Eucharystii, ale – jak to w Polsce bywa - stała si...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...