Przejdź do głównej zawartości

To jeszcze nie jest żadna zmiana !

Zwycięstwo Andrzeja Dudy to dobry krok w kierunku zmian, ale to nie jest zwycięstwo tych, którzy chcą zmian fundamentalnych.  Zmiany sposobu oraz systemu uprawiania polityki są niezbędne, bo dotychczasowym uczestnikom życia publicznego z przyczyn koniunkturalnych zależało głównie na braku zmian, ale zamiana kandydata Platformy Obywatelskiej na kandydata – a od niedzieli już Prezydenta RP – na kandydata Prawa i Sprawiedliwości, to tylko środek do celu. Nie ma się jeszcze z czego cieszyć...

...bo celem jest wymiana całej klasy politycznej, która zaczęła sprawom kraju ciążyć i istnieć sama dla siebie.

Paradoksalnie - im dalej od Warszawy tym „zblazowanie” się klasy politycznej jest bardziej niepokojące.

Może nie wydarzy się to jeszcze w tym roku, bo system potrafi się bronić, a środowiska od niego uzależnione: dziennikarze, biznes, sędziowie, prokuratorzy, ludzie kultury oraz show-biznesu, zrobią wszystko by „barbarzyńców” zohydzić i ośmieszyć, ale proch w powietrzu jest wyczuwalny i albo dojdzie do zmian, albo lont trzeba będzie podpalić.

Nie warto się więc cieszyć ponad miarę, bo będzie to taniec do cudzej muzyki, a na imprezie zabawią się ci sami, tylko z innym szyldem partyjnym.

Nie ma dzisiaj powodów, by cieszyć się z faktu iż śmieszną senator Helenę Hatkę  z Platformy Obywatelskiej zastąpi bezużyteczny senator Władysław Dajczak, którego pozycja polityczna wynika tylko z faktu, że jego brat Edward Dajczak, przebrał się w sukienkę, założył na palec pierścionek i udaje apostoła.

Podobnie z posłami - zamiana „sibolenia” platformerskiej Krsytyny Sibińskiej na „bleblunienie” pisowskiego Marka Surmacza nic nie zmienią. Ich stan umysłu w niczym nie odbiega od taniego bigosu: jest tam wszystko co stare i niesmaczne, ale chcą uchodzić za wykwintne carpaccio.

Nepotyzm i kumoterstwo ?

Tu również może nie dojść do żadnych zmian, bo wystarczy pobieżna analiza listy pracowników Lubuskiego Kuratorium Oświaty lub Państwowej Inspekcji Handlowej z okresu 2005-2007, by dojść do wniosku, że w przypadku ewentualnej wygranej PiS w wyborach parlamentarnych dojdzie do zmian, ale „system” wciąż będzie polegał na tym samym: zamieniamy się.

Gdyby ktoś zagwarantował, że po jesiennych wyborach parlamentarnych w głównym nurcie polityki będą tylko takie osoby jak uczciwy do szpiku kości Marek Ast, oddana sprawom społecznym Elżbieta Rafalska, zakochany w edukacji Zbigniew Kościk czy znający sprawy przedsiębiorców i zwykłych ludzi Sebastian Pieńkowski – można by zaryzykować.

Niestey będzie jak zawsze, a zza zasłony wyjdą „towarzysze Szmaciaki” , a co za tym dalej idzie – zwycięstwo ludzi chcących zmian zdyskonują osoby „intelektualnego” pokroju Romana Sondeja, Mirosława Rawy czy Tadeusza Horbacza.

Jest jeszcze inny wątek niedzielnej wygranej.

Chętnych do wskoczenia na PiS-owski wagonik będzie wielu, a to wcale nie musi oznaczać, że w polityce nastąpią jakościowe zmiany.

Jako pierwsza rachunek wystawi „Solidarność”, a to oznacza iż na parlamentarnych listach znajdą się ludzie pokroju Jarosałwa Porwicha, który deklaruje troskę o ludzi pracy, choć sam prawdziwie nigdy w życiu nie pracował lub pracował krócej niż stażyści, bo szybko z jego „usług” rezygnowano.
          
      Można sobie wyobrazić, że z ramienia „Solidarności” na liście PiS-u znajdzie się niedawny wspólnik Porwicha i Waldemara Rusakiewicza – dziś w KRS spółki PRO widnieje jego syn Tymon – platformerski ekswojewoda Jerzy Ostrouch, ale to tylko potwierdza znaną od dawna tezę, że samej „Solidarności” nie chodzi o zmianę „systemu”, ale załapanie się w nurt systemu i maksymalne go „wydojenie” – czego dowodem były wybory samorządowe i wsparcie postkomunistycznego układu z Ireneuszem Madejem na czele.

Ponura prawda o środowisku politycznym prezydenta elekta Andrzeja Dudy w terenie jest taka, że – jak słusznie zauważył Włodzimierz Ilicz Lenin – polityka sprowadza się tam do prostego pytania: „Кто Кого?” lub bardziej przyziemnie: kto za kogo i ile można z tego mieć ?

Owszem, nadzieja w ludziach o nieposzlakowanej opinii i pokroju E. Rafalskiej, M. Asta, Z. Kościka, S. Pieńkowskiego czy Krzysztofa Kielca, ale oni sami systemu nie zmienią – bo są jego częścią.

Tymczasem, jeśli nie wymieni się w jesiennych wyborach całej klasy politycznej – demokratycznie lub w sposób mniej subtelny – eksplozja politycznej patologii oraz wynaturzeń powróci, ale z innymi bohaterami, niż ci z Platformy Obywatelskiej.

Zmiany wymagają też media.

Wybory prezydenckie, a wcześniej samorządowe w województwie lubuskim -to może truizm, ale warto go powtórzyć -mają się mniej więcej tak samo, jak reszta instytucji publicznych: nie są od nich lepsze, są mocno podatne na polityczne wpływy , a przede wszystkim kierowane przez oportunistów.

Inna sprawa, że jeśli ktoś jest niezadowolony z działalnosci Urzędu Marszałkowskiego, regionalnych parlamentarzystów, z efektu pracy sędziów, burmistrzów i radnych, to dlaczego miałby być zadowolony rezultatem pracy dziennikarzy.

Byłoby nonsensem sądzić, że dyrektor TVP Gorzów Artur Gurec czy jego warszawski szef Juliusz Braun, a także szef Radia Zachód Dariusz Frejman lub jego podwładny z Gorzowa Piotr Bednarek, potrafią więcej niż przedstawiciele polityki i administracji, że są mniej koniunkturalni albo wyjątkowo impregnowani na pokusy wynikające z ich statusu społecznego.


Im wyżej tym gorzej, ale na szczęście, to się zmiana. Oby zmiana była trwała...



Popularne posty z tego bloga

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Biskup Regmunt wyszedł zamiast Jezusa...

Kościół instytucjonalny oraz biskupi muszą się nauczyć, że nawet jeśli coś brzmi dla nich bardzo obco i niezrozumiale, to nie oznacza to automatycznie herezji, wypaczenia i  dewiacji. Dzisiaj radosny obiad w gronie rodzinnym może nieść większe przesłanie niż transparentny udział w tym lub innym nabożeństwie. Wiernym potrzeba manifestacji poszanowania i pokory, a nie manifestacji przeciw herezjom… Biskupi dalej cieszą się opinią posiadających moc afrykańskich szamanów, a politykom łatwiej skryty- kować konkurenta niż szefa diecezji... Nie można odbierać ludziom prawa do manifestowania swojej wiary i przynależności do tej lub innej konfesji. Z drugiej strony – Kościół jawi się wszystkim w glorii fizycznej siły, instytucjonalnej potęgi oraz panowania nad tłumami, choć Jezus Chrystus był słaby, pokorny i mniej elokwentny niż najmniej rozgarnięty proboszcz. Z definicji uroczystość Bożego Ciała miała być manifestacją Sakramentu Eucharystii, ale – jak to w Polsce bywa - stała si...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...