Przejdź do głównej zawartości

Ciemnoczołowski: W Radiu Zachód panuje zamordyzm !


W Radiu Zachód, podobnie zresztą jak i w TVP Gorzów Wielkopolski, odkąd rządzą namiestnicy PiS-u, ma miejsce typowy „zamordyzm”. Monitorujemy wszystko co robią ci dziennikarze, co pojawia się na stronach internetowych mediów publicznych, kto, w jakim kontekście się wypowiada, z jakiej partii, która z nich jaką ma czasową reprezentację na antenach.


Rozmowa z SEBASTIANEM CIEMNOCZOŁOWSKIM, byłym wicemarszałkiem województwa, członkiem władz lubuskiej Platformy Obywatelskiej.

Nad Warta: Gryzie sie Pan czasami w język ?

Sebastiuan Ciemnoczołowski: Oj tak. Często...

N.W.: To jak się pan czuje w roli wiosennej “kiełbaski” na grillu PiS-owskich mediów ? Jeden emocjonalny wpis, a stał sie pan bohaterem prawicowych portali. Żałuje pan tego wpisu, że dziennikarze mediów publicznych „będą musieli się wyprowadzić poza województwo” ?

S.C.: Powtórzyłem tylko to, co od kilkunastu miesięcy słyszę od ludzi z zewnątrz, jak i wewnątrz radia. Poza tym radio i pisowskie media nie zacytowały całości mojego komentarza, a w tej jego części, którą wykorzystali, użyłem może rzeczywiście zbyt dużego skrótu myślowego, ale nie żałuję tej wypowiedzi w kontekście sensu jaki za nią stoi.

N.W.: To jaki miał być przekaz ?

S.C.: Sens jest taki, że w Radiu Zachód, podobnie zresztą jak i w TVP Gorzów Wielkopolski, odkąd rządzi namiestnik pisowski jest typowy „zamordyzm”. Wielu fantastycznych dziennikarzy jest połamanych i próbuje im się założyć kaganiec przez nową „dziennikarską” egzekutywę partyjną, która albo została tam wrzucona, ale się szybko przechrzciła i realizuje jeden słuszny kierunek. Radio stało się tubą rządową, manipuluje informacjami, nie traktuje równo wszystkich stron dyskursu politycznego, fabrykuje  materiały na przedstawicieli opozycji, a o swoich, nawet członkach Rady Programowej Radia Zachód, choćby jeździli po jednym głębszym i uciekali Policji, poświęca się zdawkowe kilka słów.

N.W.: Grubo...

S.C.:  Tak bezczelnej manipulacji nie pamiętają najstarsi dziennikarze. Poza tym zwyczajnie krzywdzi się ludzi. Ci „noworysze” będą chcieli sami wyjechać, bo nie będą mogli sąsiadom i znajomym spojrzeć w oczy.

N.W.: Kampania, którą przeciwko Panu rozpętali, jest zdumiewająca, nie ma rozmowy z politykiem, by tego wpisu nie przypominali.

S.C.: Oj tak, stałem się gwiazdą narodowych i pisowskich mediów w regionie i kraju. A jaki „milusi” hejt się z całej Polski wylał na mnie na prawicowych portalach. Dostałem też sporo „uroczych” wiadomości. To taka metoda, żeby rozmyć i przysłonić swoje grzechy. Ponoć jak w przysłowiu, w którym ścigany „złodziej” krzyczy najgłośniej: łapać „złodzieja”. Widocznie „kogoś” prawda mocno zabolała i ten „ktoś” zdaje sobie sprawę, że jak jest niebo, to jest i piekło, i gdy schodzi się z drogi dziennikarskiej i staje się politycznym zleceniobiorcą, jak np. redaktor Rachoń, to nie ma już po czymś takim powrotu do zawodu i środowiska. Do tego dochodzi jeszcze aspekt czysto ludzki. Trzeba rano patrzeć na swoją twarz w lustrze. A to boli.

N.W.: Słyszałem, że redaktora Życzkowskiego, po tym jak podał mu pan rękę po młodzieńczych wybrykach, a dziś pluje panu w twarz, w szczególności...

S.C.: Nie chcę o tym mówić, mam więcej klasy niż ten człowiek.

N.W.: Dobra. Zaprosili nawet do studia ludzi, z którymi podobno był Pan w konflikcie, i z którymi miał Pan jakiś proces...

S.C.: Wszystko po to żeby mnie zdyskredytować, bo przecież taka „niefajna” osoba nie może mówić prawdy o upartyjnieniu radia i wprowadzeniu tam pisowskiej egzekutywy.  Taka propagandowa metoda pozbawiania kogoś wiarygodności. Ludzie ci zostali prymitywnie wykorzystani, bo przecież nie o ich interesy chodziło. Co więcej radio na podstawie ich słów oskarżyło mnie bez prawa do riposty. Odmówiono mi komentarza na takich samych zasadach na jakie mieli ludzie ściągnięci przez radio do programu. To już jest złamanie wszelkich zasad etyki dziennikarskiej. Ale im to wystarczyło, żeby na takiej podstawie zrobić duży materiał i wielki tytuł newsa. Zresztą kilka razy edytowanego, włącznie z tytułem. Oczywiście w kompletnie czarnym kontekście. A ponieważ mam czyste sumienie działa na mnie to wręcz mobilizująco. Jeśli chodzi o tych panów to w jednej instancji wygrałem, w kolejnych sąd umorzył warunkowo postępowanie, a ja wywiązałem się ze wszystkich jego postanowień. I tu mam dla pana ciekawostkę. W sprawę wmieszany był redaktor Chmielnik, który za rządów PiS w radiu stał się  jednym z nowych zaangażowanych komentatorów. To za sprawą jego słów, które zacytowałem wówczas na FB w stosunku do ludzi o których pan mówi, panowie ci podali mnie do sądu. Sąd uznał, ze nawet cytat może kogoś obrażać. Cóż. Takie wyroki sądów też trzeba respektować.

N.W.: Wiem, że polityczna poprawność nakazuje szlifowanie powierzchni Pana wypowiedzi, ale moje odczucie jest takie, że to była wypowiedź, wpisująca się w to, jak bardzo wielu myśli w Lubuskiem, i w kraju. Propagandziści ubrani w szaty dziennikarzy, od Poniedziałka po Życzkowskiego, uprawiają za Pana i moje pieniądze propagandę.

S.C.: Jak pan widzi choć z natury i w opinii wielu znajomych jestem zgodną osobą i raczej powściągliwą w ostrych wypowiedziach, wtedy kiedy trzeba nazywam rzeczy po imieniu.

N.W.: Wielu mówi wprost: dobrze Platformie Obywatelskiej, trzymali Życzkowskiego, Bodnara czy Bednarka, licząc iż tak trzeba, a teraz chłopaki pokazują co potrafią. Skoro media publiczne od zawsze były na służbie partii, bo trochę były, trzeba było propagandzistów wyrzucić: niech piszą blogi, portale i wiejskie gazetki, za swoje...

S.C.: No tak, jak w Sejmie za czasów rządów PO-PSL głosowano za postawieniem Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, to też naszego głosu, jednego naszego głosu zabrakło. Wszyscy wyciągnęliśmy z tego wnioski. Proszę mi uwierzyć, głęboko nam zapadło i zapada w pamięci to co robi teraz PiS i wierni mu co niektórzy dziennikarze. W mediach publicznych mieliśmy już różne rządy: SLD, AWS, PO i oczywiście różnie bywało, ale takiej gęstej atmosfery i takiego partyjniactwa dotychczas nie było. Zresztą jak sam pan zauważył dla każdego było tam miejsce, a dzisiaj albo nie przedłuża się umów z zasłużonymi dziennikarzami, albo odbiera im się zlecenia i czas antenowy przez co nie tylko nie mogą realizować się w zawodzie, ale nie mają często z czego żyć. To najlepsza metoda na upadlanie i zastraszanie ludzi. Co ciekawe dzisiejsza egzekutywa, która finansowo też na tym korzysta, pełniła też za czasów poprzedniej koalicji prominentne stanowiska w radiu. Niektórym kręgosłupy zginają się nadzwyczaj łatwo. Jest na tę okoliczność kilka przysłów, ale znowu ktoś mógłby poczuć się obrażony, a ja nie lubię jak ktoś tak się czuje.

N.W.: Jak pan ocenia ten rodzaj dziennikarstwa „usługowego” – myśli Pan, że oni tak myślą, nie odróżniając publicystycznego wpisu, od realnej groźby, czy po prostu wleasingowali mózgi na użytek jedynie słusznej partii ?

S.C.: To dobre ekonomiczne określenie, bo leasing jest płatny. Można oczywiście użyć mocniejszych słów wskazując inny płatny zawód, ale obiecałem żonie i mamie, że znów będę grzeczny.  Nie powinno być miejsca na takich ludzi w mediach publicznych. Od kilku miesięcy monitorujemy wszystko co robią tego typu dziennikarze, co pojawia się na stronach internetowych mediów publicznych, kto, w jakim kontekście się wypowiada, z jakiej partii, która z nich jaką ma czasową reprezentację na antenach.

N.W.: Myśli pan, że jest jakaś różnica pomiędzy rwandyjskim RTLM, które w okresie rzezi Hutu na Tutsi, jawnie nawoływało do nienawiści, a mediami publicznymi ? Lubuscy dziennikarze są subtelniejsi, ale determinacji też im chyba nie brakuje ?

S.C.: Rozumiem celowość przerysowania tego porównania ponieważ rzeczywiście determinacji w nawoływaniu do nienawiści w niektórych materiałach jest coraz więcej. Moi znajomi, którzy nie interesują się polityką przestają słuchać radia, albo włączają je tylko na żużel. Polityczni, prominentni redaktorzy zapominają o tym, że od takiej broni najczęściej ginie się samemu, a nachalna propaganda przynosi odwrotny skutek. Poza tym jak w prawie fizyki: im mocniej się w coś uderza, to to wraca ze zdwojoną siłą.

N.W.: A gdyby Pana słowa, tak żartobliwie, ubrać w fakty, to gdzie by tym lubuskim małym „Goebbelsom”, było najlepiej: w jakim kraju i dlaczego ?

S.C.: Niektórzy sami wskazywali sobie Bieszczady, gdzie PiS jest najsilniejszy w kraju, ale szkoda mi tych pięknych gór. Myślę, że prezydent Łukaszenka na nowo odkryłby talenty tych wybitnych postaci.

N.W.: Tam też, byliby skuteczni ?

S.C.: Jeżeli nazwać skuteczność miarą manipulacji i niszczenia innych to na takim poligonie doświadczalnym mogliby stać się mistrzami.


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...