Przejdź do głównej zawartości

Brudna polityka. Komu, co wolno?


Nie wiem jak czytelnikom tego portalu, ale mi od dawna wolno wiele, ale na niewiele mam już ochotę. Kiedyś było inaczej i zrobiono mi zdjęcie w sytuacji o której marzy niejedna czytelniczka portalu, a afera zrobiła się na całą Polskę.



      Najbardziej przeginam z podróżami, bo te odbywam od dawna i do coraz dziwniejszych miejsc, od Syrii, Iranu, przez Madagaskar i Kenię, a na Kubie kończąc. Od zawsze ograniczało mnie jedno: przywożę wspomnienia, ewentualnie jakiś magnes, ale unikam chorób. Zwłaszcza tam, gdzie złapanie AIDS jest prostsze, niż czwórka w polskim „Lotto”. Nie o mnie będzie ten tekst, a jak zawsze, o polityce i politykach właśnie, bo to im hamulce puszczają najczęściej. Toteż nie dziwi, że Polacy uważają, iż politycy powinni siedzieć w więzieniach. Dożywocie mają u rodaków bez przewodu sądowego.

          I dlatego dzisiaj chciałbym o tym, co komu w polityce wolno, czy też inaczej – komu i jakie wpadki wybaczamy? Pewna nierównomierność jest oczywista i obiektywizm w ocenie polityków tej lub innej opcji jest najczęściej sierotą. Pogoń za medialnym „jobem” jest najczęściej ubrana w tony moralizatorskie, by odbiorcy myśleli, że oskarżyciele to wyspy uczciwości. 

            Niestety, jak ktoś nie je masła i nie ma sklerozy, to ich narracja szybko się rozłazi. Od razu widać szwy, tak u polityków opozycji, jak i rządzących. To jest zresztą znamienne: dawni konstetatorzy z opozycji, wnet zmieniają się w konserwatorów z obozu władzy. Sęk w tym, że po 30 latach wolnej Polski, trzeba mieć czerwony kisiel w głowie, by nie wiedzieć, że wszyscy oni myślą tylko o sobie.

         Już tłumaczę o co mi chodzi. Taki ekspolityk lubuskiej Platformy Obywatelskiej może zrobić dzidziusia asystentce senatora z tej samej partii – nie płacąc potem alimentów, inny może kręcić lody z dotacjami od marszałek Polak lub powoływać się na wpływy, wcześniej kręcić biznes na ubezpieczeniach, a nawet wskrzesić zmarłe dusze w szeregii partii. I nic, pełen luzik i lajcik.

         „Wszyscy kręcą lody, ale ty miałeś kiedyś pecha, że cię złapano” – mądze klarował mi onegdaj eksposeł i sędzia w ważnym trybunale, by po jakimś czasie zaprosić na kawę i wyrazić oburzenie, że śmiałem napisać o lewiźnie eksprezesa TVP Gorzów. „Wiesz, to niepotrzebne, Artur mógłby cię pozwać” – wypalił ku swojej dzisiejszej zgubie. 

      No dobrze, ale takim wybaczamy wszystko, bo czegoż innego spodziewać się po draniach z Platformy? Im, podobnie jak politykom SLD, lewizna nie zaszkodzi, może co najwyżej dodać splendoru. Puszczą oczko i powiedzą: „Zaradny jestem, co?”. Ci z Platformy biorą i nie kwitują, mając potem święty spokój. Taki El Comendante z OHP kwitował i wyszło, że wystawiał faktury na partię, co od dekady nie istniała.

       Bo polityk PiS-u ma gorzej. Jeśli zostawi żonę i poderwie laskę, niczym generalny ważnego urzędu, to szybko biskup i partia nakaże wrócić do rodzicielki. To jednak drobiazg, przy problemach ekswicewojewody z tej partii i jego konkubentce w randze wójta, których za podobne w Nowej Soli okrzyknieto „Caringtonami”. Gdy w ślady córek Kurtyzany idą działączki PO lub SLD, nikt się tym nie przejmuje, ale gdy ramiączko stanika opadnie na odpuście tej z PiS-u, będzie skandal na całą parafię. Wiadomo, ci pierwsi to Woodstock i „Sex, drugs and rock’n roll”, a ci drudzy, co najwyżej Jasna Góra oraz średniowieczne „Memento mori”.

         Idźmy dalej. Gdy Wójcicki przewali milion na Dni Gorzowa, to jest skandal i obciach straszny, ale jak miasto za Jędrzejczaka wydało setki tysięcy na „50 cent” i nie było nic, tylko zamknięty stadion na którego budowie targetował prezes honorowy, to również luzik i lajcik. Ze świeczką szukać w mieście opinii obiektywnych, bo wszystko jest teatrem polityki.

      Nie wiadomo, które dzieci ważniejsze: posłanki z PO– co to posady bez konkursu dostają w wydziale zamiejscowym Urzędu Marszałkowskiego, czy świeżo upieczonej europeseł – regularnie wystawiające faktury brukselskiemu poprzednikowi zasłużonej minister. Taki zarobiony na publicznym szef gorzowskiej Elektrociepłowni lub rolnej agencji, musi swoje bogactwo ukrywać, także przed kolegami z partii, ale już zarobiony na bronieniu warszawskich przekrętów ekwiceprezydent ukrywać nie musi niczego. PiS-owcom nadmiar forsy nad Wartą szkodzi, ale już ci z Platformy mogą wszystko – laptopy na wypasie, zlecanie usług w słubickim starsostwie za dziesiątki tysięcy czy wreszcie rady nadzorcze, by biedactwa nie musiały odwieszać działalności gospodarczej.

       Tak wyszło, że jedni z surowymi zasadami nie kojarzą się w ogóle i wolno im wszystko, a inni to od razu przeciwnicy demokracji oraz wolności. Tu dotarliśmy do najważniejszej lekcji ostatnich trzydziestu lat wolności: nie wierzmy politykom. Oni wszyscy zaczynają jako oryginały, ale kończą jako kopie tych, przeciw którym wystepują.



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...