System sięga po antysystemowców. Była szefowa KUKIZ’15 mocno karciła partie i związane z nimi zwyczaje, ale wzorem innych chojraków w Lubuskiem, wskakuje do politycznej rzeki, aby płynąć jak zdechłe ryby i śmieci – mocno z prądem. Intencje ma szlachetne, ale w konfrontacji z jej aktywnością sprzed roku i więcej, brzmią groteskowo.
Powiedzieć, że Olimpia Tomczyk-Iwko była ideowa, to nic nie powiedzieć. Tego nie
da się zakwestionować, bo swój potencjał potwierdziła wielokrotnie. Działając w
KUKIZ’15 oraz organizacjach pokrewnych, jak na przykład „Wojownicy Kukiza”, kreowała wizerunek polityczki bezkompromisowej. Problem
z nią mieli wszyscy ci, którzy gięli się w ukłonach przed władzą, ale wbrew
postulatom głoszonym przez Pawła Kukiza.
W warstwie retorycznej brzmiało to całkiem nieźle, ale już dzisiaj widać, że
jedyny trawły pogląd antysystemowców od Kukiza po Korwina, to opcja: ciemny lud
to kupi.
Czy kupi byłą szefową KUKIZ’15 w roli
pełnomocnika partii Solidarna Polska, której szefem jest Zbigniew Ziobro? Ona sama w rozmowie z NW mocno się kryguje, ale
nie kryje faktu, że chciałaby wreszcie robić coś konkretnego, a nie tylko
gadać. Podkreśla też szacunek do liderow SP, których ceniła od dawna.
Najzabawniejsze jest to, że Tomczyk-Iwko nie jest
pierwsza. Ruchy lubuskich antysystemowców brzmią jak czarna seria. Jako
pierwszy ideały na ołtarzu polityki położył szef partii KORWIN Robert Anacki, który w 2018 roku dołączył
do wicepremiera Jarosława Gowina.
„Mam dość polityki pustych gestów. Dojrzałem
do kompromisu” – tłumaczył w mediach, które szybko odkryły, że nie zrobił
tego za darmo. Tylko zmiana nazwy partii Gowina oraz jej kongres założycielski
kosztowały prawie 200 tysięcy, a sporą część tej kwoty zainkasowała firma
Anackiego. Niedawno wyszło na jaw, że inna z jego firm, której był współzałożycielem,
otrzymała z podległego wicepremierowi Gowinowi Narodowego Centrum Badań i Rozwoju
10 milionów złotych.
W ślad za nim poszedł inny antysystemowiec, „pogromca imigrantów” i zagorzały katolik
% Jarosław Porwich. Po nieudanej
reelekcji do Sejmu, swoje miejsce znalazł w Prawie i Sprawiedliwości. Dzięki
temu, znaleziono mu etat w Kostrzyńsko Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Nie jest tam wartością dodaną, bo prezesi Krzysztof
Kielec i Stanisław Iwan kryją
jego obecność w spółce, jak tylko potrafią. Oficjalnie zatrudnienia Porwicha, a
także korzystania przez niego ze służbowego samochodu, potwierdzić nie chcą,
zasłaniając się koniecznością „wykazania
interesu publicznego”. Na szczęście pracownicy są bardziej rozmowni. „Pan Porwich nie bywa u nas często, raczej
sporadycznie” – można usłyszeć w biurze K-SSSE.
Przysłuchując się słowom antysystemowców, tracimy z oczu to co najwazniejsze – oni nie są
przeciw systemowi, ale chcą być częścią systemu. Z dwojga złego, lepiej żeby
ludzie przyzwoici wchodzili do głównego nurtu polityki i zmieniali ją od
środka. Jesli złapią wiatr w żagle, a nie tylko pieniądze do worka - jak
Anacki, albo koło ratunkowe przed bezrobociem – jak Porwich, to warto, aby
wchodzili do prawdziwej polityki. W piaskownicy wiele zrobić się nie da...