Przejdź do głównej zawartości

Rzecz o awanturach w sejmiku i aktorach poszukujących roli w nieswoim sezonie...

Poszukiwania koalicyjnej większości, albo większości osiemnastu radnych do odwołania zarządu województwa, trwają w najlepsze. Nie przez przypadek wyciszono szefa Bezpartyjnych Samorządowców, a rolę lidera rozłamowców przejęła ambitna radna z Nowej Soli. Jest mądra, ładna i wygadana, a ten pierwszy tylko przystojny i wygadany.

Trudno nie odnieść wrażenia, że w Sejmiku Województwa Lubuskiego panuje nastrój wyczekiwania. Odwołanie marszałek Elżbiety Polak i członków zarządu jest raczej nierealne, ale utrata większości to fakt. Marszałkowscy klakierzy zarzucają prezydentowi Januszowi Kubickiemukupowanie radnych”, ale za chwilę będzie to ich główna powinność. Nie da się inaczej, jeśli województwo ma iść do przodu i rozwijać się, a nie tylko dreptać w miejscu. Perspektywa trzech lat dreptania, to zła wiadomość dla wszystkich – od Gorzowa, przez Świebodzin i Żary, a na Nowej Soli kończąc.

Niestety, wśród radnych klubu Koalicji Obywatelskiej nie ma refleksji, że obecne problemy – które tak bardzo ich irytują – nie wzięły się znikąd. Odejścia Edwarda Fedko, Beaty Kulczyckiej czy Aleksandy Mrozek, miały swoją genezę. Można było temu zapobiec, ale było to ponad miarę zapatrzonych w siebie platformersów.

Uzurpowanie sobie prawa do zasług za wszystko, przez tylko jedno środowisko polityczne, było już trudne do wytrzymania. Przykład pierwszy z brzegu i z ostatnich dni; jak dziwnie musiał się czuć lubuski radny, wieloletni prezydent Gorzowa, a dzisiaj jeden z wicemarszałków Tadeusz Jędrzejczak, gdy progorzowskie projekty w tzw. „Parku Róż”, promował raczej zdystansowany od Gorzowa wicemarszałek Marcin Jabłoński w otoczeniu Krystyny Sibińskiej, Roberta Surowca czy Haliny Kunickiej. Od lat zwalczali każdy jego pomysł, by dzisiaj lansiarsko podklejać się dla zdjęcia na portal społecznościowy.

Prezydent Zielonej Góry też nie miał i nie ma łatwo. Mało popularni tam politycy Platformy Obywatelskiej o władzy w tamtejszym Ratuszu mogą pomarzyć. Z drugiej strony Kubicki wie, że marszałek Polak ceniona jet nie za przynależność partyjną, ale skuteczność w działaniu. Dmucha na zimne, także z powodu planów postawienia przez Platformę Obywatelską na popularnego Wadima Tyszkiewicza.

Jest faktem, że Koalicja Obywatelska okazji do zamanifestowania otwartości na lubuskich samorządowców, a także inne środowiska polityczne, miała i ma wiele. Wspierała swoich lub spolegliwych, nie zawsze tych najaktywniejszych. Dzisiaj zaklinają rzeczywistość, bo woda podeszła im pod nos. Nie wszyscy. Społecznościowe wpisy szefa klubu Sebastiana Ciemnoczołowskiego oraz marszałkowskiego urzędnika Marka Kamińskiego, aż tryskają pogardą i poczuciem wyższości. Nie ma w nich pokory ; uważają się za lepszych i mądrzejszych.

               To smutny wniosek, że o ile marszałek Polak kipi energią i pomysłami, oni zajmują się głównie obrażaniem potencjalnych stronników. Braki lub kompleksy, nadrabiają żarliwością w krytyce prezydenta Zielonej Góry, czy szefa Bezpartyjnych Łukasza Mejzy.

Sama koalicja też nie wygląda na monolit. Oto kilka dni temu Wersal dał wsteczny do jaskini, a jej członek w bezczelny sposób zaatakował kolegę z kancelarii prawnej, tudzież bardziej szanowanego oraz inteligentnego adwokata Jerzego Synowca – na co dzień męża niezwykle aktywnej radnej Anny Synowiec. W czymś co miało przypominać tekst, a czego nikt nie chciał opublikować, jeden z byłych liderów Nowoczesnej pokazał, że bliżej mu do kameleona, niż Platona; forma ataku na łamach gorzow24.pl bardziej przypominała styl faryzeusza, aniżeli Kartezjusza. Trzeba mieć nadzieję, że to już koniec „publicystyki” tego zapomnianego polityka, choć wróble ćwierkają, że szykuje list postulujący odwołanie z funkcji Pana Boga. Wiadomo nawet, kto miałby go zastąpić - byłaby to zemsta za porażkę w wyborach do ziemskiego Sejmu. Nie jest przesadą twierdzenie, że koalicyjne problemy to również pokłosie jego nielojalności sprzed roku.

Podobną nielojalność przewodniczący PO Waldemar Sługocki zarzuca dzisiaj radnym: Mrozek, Fedce i Kulczyckiej. „Można zmienić poglądy, ale trzeba wtedy zrobić to godnie, bo zdobyło się mandat z innej partii, przeczekać te trzy lata i potem próbować przekonywać do siebie wyborców” - mówił w Radiu INDEX.

               Sukces rozłamowców byłby niezwykle szkodliwy dla północnej części województwa, bo jego autorami są włodarze Zielonej Góry, Nowej Soli i Sulechowa, którzy odkopali pomysł „trójmiasta”. To niepotrzebnie podniesie temperaturę antylubuskości. Wiadomo jednak, że skuteczność operacji zależy w dużej mierze od ludowców, którzy od lat zachowują się lojalnie i konstruktywnie. Chociaż ich lubuska prezes Jolanta Fedak, delikatnie rzecz ujmując, nie przepada za marszałek Polak, wicemarszałkowie Stanisław Tomczyszyn oraz Łukasz Porycki, nie mają powodów do narzekania.

               Przewodniczący Sługocki podkreśla, że powodów do narzekania nie ma też prezydent Kubicki. W ostatnich latach z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego jego miasto otrzymało 286 milionów, podczas gdy do Gorzowa trafiło tylko 190 milionów. To środki europejskie, które kiedyś się skończą. Warto więc pamiętać, że do budżetu województwa najwięcej wpłacają firmy z subregionu gorzowskiego, a nie z Zielonej Góry, Żar, Żagania czy nawet Nowej Soli.

 Nie będę akceptował awanturnictwa politycznego” – konstatuje Sługocki, a jego dobre samopoczucie ma podstawy: za odwołaniem zarządu województwa najprawdopodobniej będzie mniej radnych, niż było za odrzuceniem wotum zaufania dla zarządu województwa. „Ta koalicja się sprawdza i nie ma powodów do zmian. Z częścia oszołomów z tych rozrabiackich klubów rozmawiać nie będziemy” -  to już opinia szefa lubuskiego SLD Bogusława Wontora. „Dorobek tej koalicji się obroni” - uważa senator Władysława Komarnickiego.

Nigdy nie jest tak, że uda się dogodzić wszystkim. Każdy zarząd województwa nie będzie spełniał oczekiwań wszystkich. Warto sobie zadać pytanie, czy ten z udziałem zbieraniny z różnych klubów, byłby lepszy od tego upartyjnionego, który jest obecnie. Owszem, niektórymi przedstawicielami koalicji kierują nędzne intencje, ale stawiam dolary przeciw orzechom, że autorami rozłamu w sejmijku kierują intencje jeszcze bardziej podłe.

Odwołanie marszałek Polak i zarządu jest nierealne, ale gdyby jakimś niezwykłym cudem stało się faktem, to szybko byśmy za nią zatęsknili. Tak bardzo jej nie lubimy, jak podziwiamy. Problem rozłamowców polega na tym, że głównie jej zazdroszczą. Prezydent Zielonej Góry kompleksów mieć nie musi – też robi rzeczy fajne i wielkie. Warto sie jednak szanować, i nie wchodzić w wątpliwe układy.

Polak marszałkiem pozostanie, ale Wioleta Haręźlak szefem sejmiku raczej nie. Jeśli pierwsza jest apodyktyczna – co zarzucają jej przeciwnicy – to Haręźlak te granice przekracza w trakcie obrad sejmiku regularnie i bez trzymanki. Za kilka dni finał thrillera w wykonaniu kiepskich reżyserów i dużo gorszych aktorów...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...