Przejdź do głównej zawartości

Uroczyście ślubuję...

Samorządy są wartością samą w sobie i reklamować ich nie trzeba. Prezydenci, starostowie, burmistrzowie i wójtowie dwoją się i troją, aby ich mieszkańcom żyło się lepiej. Ostatnie kilkanaście lat były okresem ich chwały, ponieważ miasta i gminy zmieniały się nie do poznania.


     Gdyby jednak wsłuchać się w głos samorządowców związanych z opozycją, można odnieść wrażenie, że wszystkie samorządy w Polsce - bez wyjątku, działają bez zarzutu, a głównym problemem jest władza centralna.

         Najlepiej było to widać przy okazji pandemii, następnie w czasie napływu uchodźców z Ukrainy, a ostatnio w dyskusji na temat dystrybucji węgla. Szczególnie w tej ostatniej kwestii jesteśmy świadkami jakiejść dziwnej „wojny domowej”, gdzie hasła samorządności i decentralizacji stały się parawanem dla bezwzględnej walki politycznej opozycji z rządem. 

         Nonsens tej wojny polega na tym, że województwa, powiaty, miasta i gminy, potrzebują państwa, a rządzący państwem potrzebują silnych samorządów. Wszyscy plus minus wiedzą, że inaczej się nie da.

      - Rządzący próbują zrzucić na nas obowiązki z którymi nie mamy nic wspólnego – ogłosił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Była to reakcja na propozycję wicepremiera Sasina, aby samorządy partycypowały w procesie dystrybucji węgla. Sporo w tym racji, węglem palą najbiedniejsi i najsłabsi, jakieś 1,5 miliona gospodarstw domowych i 5 milionów ludzi, którzy w Warszawie raczej nie mieszkają. Warszawa nie jest jednak pępkiem świata, a jej włodarz z realnymi problemami większości miast i gmin nie ma wiele wspólnego.

       Teraz coś z regionalnego podwórka. – Samorządy już wiele razy ratowały tyłek temu rządowi – to senator Wadim Tyszkiewicz z Lubuskiego. O ironio! Onegdaj prezydent Nowej Soli. Kiedyś gryzł trawę, żeby zarządzane przez niego miasto dostało należną mu szansę. Dzisiaj dzieli samorządowców na „naszych” i „tamtych”, bo ci ostatni chcą wspierać najsłabszych. Dla niego jest to przekroczenie granicy tożsamej ze zdradą, ale mieszkańcy mają prawy czuć się zdradzeni, gdy dla włodarza interesy partyjne stają się ważniejsze od tych samorządowych.

       Taką przysięgę składają ludzie obejmujący urzędy w samorządzie: „Obejmując urząd... (wójta, burmistrza, prezydenta) gminy (miasta), uroczyście ślubuję, że dochowam wierności prawu, a powierzony mi urząd sprawować będę tylko dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców gminy”. 

           Ani słowa o konkurowaniu z rządem.


Felieton opublikowany w "Gazecie Lubuskiej" (12.10.2022)

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...