Przejdź do głównej zawartości

"Francesco" daje radę! Nie uwierzycie, jak wiele dobra robi człowiek, który mógłby sobie odpoczywać.


Kiedy liczni przedsiębiorcy i politycy, za swoje wspierają od wielkiego dzwonu, jego wśród potrzebujących jest wszędzie pełno. „Francesco” – jak o nim mówią, to już marka sama w sobie. Rzut oka na dwadzieścia lat aktywności Jamniuka nie pozostawia wątpliwości: jest prawdziwym mistrzem, bo radzi sobie z sukcesami, ale potrafił wziąć byka za rogi także wtedy, gdy jest słabiej.


Te ostatnie ukształtowały Franciszka Jamniuka na człowieka, który wie co to życiowa hossa, ale też mniej przyjemna bessa.

 Jego dawny łobuzerski czar zastąpiony został empatią i szczerym współczuciem dla tych, którzy potrzebują nie tylko wsparcia, ale często zwykłej życzliwości. Inicjatywy głośne medialnie mnożą się jak purchawki po deszczu, ale niepełnosprawni nie są rozpieszczani, co widać również po stosunku do tego środowiska ze strony „dobrej zmiany”.

Międzynarodowy Dzień Inwalidy organizowany jest przez Jamniuka od dawna, ale już pomysł na to, by było to święto organizowane w całym województwie i przez myśliwych, to jego autorska koncepcja.

 Jesteśmy opacznie postrzegani przez społeczeństwo, chociaż wykonujemy sporo pożytecznej pracy. Myśliwi to ludzie spełnieni zawodowo i mamy też obowiązki względem społeczeństwa, a także tych, których życie nie oszczędziło” – mówi w rozmowie z Nad Wartą. Początkowo impreza organizowana była lokalnie w Słońsku, ale od początku miała wymiar globalny. Udział w niej brali politycy wszystkich opcji – od minister Elżbiety Rafalskiej, przez lidera SLD Bogusława Wontora, a na pośle Jarosławie Porwichu kończąc. „Tu nie ma podziałów, ani nawet lansowania się, bo w centrum uwagi są tylko niepełnosprawni” – dodaje Jamniuk.

W niedzielne południe Miedzynarodowy Dzień Inwalidy z Kulturą Łowiecką zawitał na nadwarciańskie błonia, które zgromadziły blisko dwa tysiące osób: niepełnosprawnych ich opiekunów, ale także osoby na co dzień zajmujące się pracą z nimi w specjalistycznych ośrodkach.

To przedsięwzięcie jest dobrą ilustracją aktywności Jamniuka w ogóle – robi coś na sto procent lub wcale. Inwalidom od lat pomaga więcej niż na sto procent, a wspiera go w tym żona Agnieszka Jamniuk. „Jest moim aniołem i dlatego wszystko się udaje” – komplementuje swoją żonę, a na co dzień także radną gminy Słońsk. Oboje tworzą parę, która „wymiata” nie tylko jako przykład związku idealnego, ale uzupełniają się także w aktywności społecznej.

Tym samym, Jamniuk plasuje się w czołówce tych, którzy odnieśli sukces w biznesie i potrafili podzielić się tym z innymi. Nikt poważny tego nie krytykuje, a szanują i dostrzegają wszyscy. Dowodów nie trzeba szukać daleko: kilkanaście dni temu został uhonorowany odznaką „Za zasługi dla Województwa Lubuskiego

Komplementy zbierał także podczas niedzielnej imprezy. „Prezes Jamniuk od lat pomaga tym, których życie nie jest usłane różami i nigdy nie biegnie z tym przed kamery” – to opinia prezes Fundacji „Czysta Woda” i wiceprzewodniczącej Rady Miasta Grażyny Wojciechowskiej. „Franiu chyba nie potrafi inaczej – on musi pomagać innym” – to już szef gorzowskij RM Jan Kaczanowski. „Podziwiam go, że mimo tak wielu obowiązków biznesowych, znajduje czas na działalność na rzecz innych” – skonstatowała w rozmowie z NW szefowa lubuskiej Nowoczesnej Aleksandra Mrożek.
        
     Fenomen jego aktywności wymyka się prostemu opisowi. Pozbył się dawnych stygmatów i jest dzisiaj wzorem dla innych. Kiedy wielu dookoła aktywność pozoruje, pozując głównie dla lansu, on dwoi się i troi, aby słabsi poczuli się silni. Ze świeczką szukać jemu podobnych, chociaż obecność na Międzynarodowym Dniu Inwalidy tak wielu myśliwych, świadczy o tym, że znalazł naśladowców.

            Ciśnie się na usta konstatacja: bierzcie z niego przykład.



Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...