Po raporcie „Miasta dla młodych” w którym Gorzów znalazł się niemal na samym końcu, rozpocznie się maraton zdziwień. Lokalni działacze będą się mądrzyć i wyrywać zęba przez tyłek. Niepotrzebnie, bo warto diabła zaprosić do stołu i zmierzyć się z rzeczywistością. Albo jeszcze inaczej i bardziej obrazowo, używam tego przykładu na szkoleniach: z garba zrobić żagiel i na tym skorzystać. Trzeba mieć kontakt z tym, co w mieście jest niedoskonałe, aby to ulepszać. Jeśli ktoś diagnozuje dzisiaj, że Gorzów nie jest miastem przyjaznym dla ludzi młodych, to nie jest to wina prezydenta Wójcickiego, ani nawet jego poprzednika. Jak z łańcuchem – jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Po prostu tak jest i warto nad tym debatować, a nie to wypierać. Trzeba rozważać najlepsze rozwiązanie dla najgorszego scenariusza. O tym za chwilę, najpierw diagnoza. Skoro młodzi są tak ważni, to dlaczego więk...
STREFA WOLNEGO SŁOWA To nie jest gazeta, radio ani telewizja, ale prywatny blog, podobnie jak poglądy tutaj prezentowane - choć publiczne - są prywatnymi autora.