Radnymi wojewódzkimi z
rzadka się ktoś interesuje. Na co dzień nie są nikomu i do niczego potrzebni,
odpowiadają za wszystko, ale w gruncie rzeczy za nic. Raz w roku mogą, mają ku
temu możliwość i powinni się miastu przydać.
Dość już kwiecistych opowieści o roli pracy zespołowej w sejmikowych
klubach i komisjach. Północ regionu ma swoje prawa do istotnego udziału w
podziale budżetu województwa. Więcej, znaczna jego część pochodzi z podatku
CIT, a ten płynie w przeważającej części z subregionu gorzowskiego.
Finezja
jest tu zbędna, a dosadność wskazana: bez siódemki koalicyjnych radnych z
Gorzowa, Słubic i Strzelec Krajeńskich, nie ma żadnej koalicji i nie uda się
uchwalić żadnego budżetu.
Pozytywny wniosek jaki można z tego wysnuć jest taki, że to jest moment w
którym Północ powinna zawalczyć mocniej i o więcej.
W następnych latach
kondycja budżetu województwa będzie tylko gorsza, a co za tym dalej idzie:
teraz, albo nigdy. Nie warto godzić się na to, by zrównoważony rozwój regionu
został po cichu zastąpiony rozwojem dwóch prędkości. Lepiej jak sobie to
uświadomimy teraz, zanim na Południu zaczną eksploatować złoża miedzi i odcinać
kupony z unijnych inwestycji, które omijały Północ.
Przecież chodzi o to, aby
ta część regionu była traktowana poważnie, a nie żeby polityczni towarzysze
byli zadowoleni.
Niestety, to nie jest takie proste. Radni są często uwikłani w zależności
służbowe, polityczne i towarzyskie. Ofiarą takiej postawy bywa miasto, ponieważ
dokonywane są wybory zgodne z interesem grup z którymi identyfikują się radni,
a nie interesem subregionu gorzowskiego. Przykład pierwszy z brzegu. Czy radny
wojewódzki, będący jednocześnie pracownikiem podległego marszałkowi szpitala,
będzie na tyle odważny, by postawić się właścicielowi placówki? Powinien, bo po
to ma ustawową „ochronkę” przed zwolnieniem, ale bywa różnie.
Jeśli nie budżet, to zróbmy „deala” w innym obszarze. Tutaj Ratusz otrzyma
dobrą radę za darmo, bo jak wiadomo jego urzędnicy bywają zajęci pracą w firmie
córki doradcy prezydenta. Rada Miasta zdecydowała, że brakujące środki na CEZiB
wysupła poprzez rezygnację z części inwestycji oraz z kredytu. Tymczasem
przepis na sukces w tej sprawie jest rozbrajająco prosty: władze województwa
ogłosiły właśnie terminarz naboru środków w 2020 roku w ramach Lubuskiego
Regionalnego Programu Operacyjnego. To grube miliony, które trzeba szybko wydać
i szybko rozliczyć. Nie są to pieniądze tak łatwe jak w ramach ZIT-ów, ale wiem
na pewno, że ich pozyskanie na CEZiB jest możliwe.
Tu przypomina się stara anegdota o człowieku, który modlił się o wygraną w
totolotka. Po wielu nowennach i westchnieniach usłyszał głos z Nieba: Janie,
wypełnij wreszcie kupon.
Stawianie drogowskazów w mieście, gdzie króluje
przypadek, to mało ekscytujące zajęcie, ale wierzę w to, że po lektórze tego
tekstu, niektórzy chociaż się zarumienią. Jestem ostatnim, który chciałby
odkopać wojenny topór z Zieloną Góra, ale nam się niektóre rzeczy po prostu
należą. Trzeba się tylko umieć postawić i wypełnić kupon. Koniec. Kropka