Przejdź do głównej zawartości

Drużyna Adama: jak robić na boku, będąc w Ratuszu?


To dobrze, że w niełatwych dla budżetówki czasach, kilku ważnych urzędników znalazło sposób na łatanie budżetowych dziur. Okazuje się, że wszyscy najważniejsi w Gorzowie urzędnicy od promocji dorabiają u córki kontrowersyjnego doradcy prezydenta. Nie ma dowodów na złamanie prawa, ale sprawa nie wygląda ładnie.



Prezydencki doradca Adam Piechowicz od pierwszego dnia pobytu w Gorzowie budzi ogromne kontrowersje. Choć trudno odmówić mu telantu, nie sposób podejrzewać go o bezinteresowność. Czas przy prezydencie Jacku Wójcickim wykorzystuje owocnie i choć obaj są postaciami formatu „kapiszonowego”, to w sensie biznesowym analogii do tego duetu można szukać tylko w osobach Władimira Putina i Dimitrija Miedwiediewa. Jeden udaje „skromnisia”, a drugi jest nieoficjalnym „skarbnikiem”.

Nikt w Gorzowie nie postawi prezydentowi Wójcickiemu żadnego zarzutu nieuczciwości, ponieważ nie ma ku temu powodu, ani dowodów. Każdy jednak wie, że za jego plecami i często za jego wiedzą, a nawet cichą aprobatą, wielu robi przysłowiowe „boki”. To choroba, ktróra zżera to miasto: każdy we wszystkim od razu znajduje własny interes, a ludzie bezinteresowni mają najczęściej „pod górkę”.

Pewnie wielu będzie zdziwionych, ale czołówka odpowiedzialnych za promocję Gorzowa urzędników znalazła się w prywatnej firmie Public Relations House Sp. Zo.o., która swoje usługi szkoleniowe promuje na stronie www.szkolimysamorzad.pl

www.szkolimysamorzad.pl

Prezesem firmy jest Agata Haska i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że prywatnie jest to córka Adama Piechowicza. W zacnym gronie „trenerów” znalazł się osławiony A. Piechowicz, dyrektor Wydziału Promocji i Informacji Marta Liberkowska, rzecznik prasowy Ratusza Wiesław Ciepiela, a także dwie inne urzędniczki od promocji: Ewa Iwańska oraz Karolina Machnicka, niegdyś czołowa „publicystka" mPolska24.pl, które słynęło z opluwania każdego, kto odważył się krzywym okiem spojrzeć na prezydenta i jego doradcę. 



Warto nadmienić, że w fakcie dorabiania przez urzędników poza Ratuszem nie ma złamania prawa. Nie można też kwestionować kompetencji przynajmniej dwóch osób w zakresie PR i promocji. Wątpliwości jednak są.

Po pierwsze: szefowa wydziału oraz jej podwładni w jednym pozaurzędniczym przedsięwzięciu. Żadna normalna firma nigdy nie wyraziłaby na to zgody. Po drugie: szefem tego przedsięwzięcia jest córka jednego z "partycypariuszy". Brak transparentności na samym początku budzi podejrzenia. Po trzecie: dotychczas z wyjątkiem Ciepieli żadna z osób  nie wykazała się w mieście umiejętnościami, które można by eksportować do innych miast i gmin. I wreszcie po czwarte – konflikt interesu chociażby w obszarze MOF oraz realizowanych tu projektów, jednak istnieje. I to ostatnie jest lub może być w przyszłości przedmiotem zainteresowania stosownych organów.

Zwerbowani przez Piechowicza „trenerzy” to ludzie zdolni. Pewnie daliby radę prowadzić działalność trenerską na wolnym rynku, ale wybrali łatwiejsze rozwiązanie. Po co biegać za zleceniami i ciężko pracować na ZUS, skoro świadczenia ma się opłacane przez Ratusz, a prawdziwe pieniądze można robić na boku z Piechowiczem.

Gorzowscy przedsiebiorcy z Sikorskiego – z których urzednicy robili sobie jaja w filmiku -  nie mają takiego komfortu: nikt za nich żadnych opłat nie pokryje.

Ciekawa jest tematyka  planowanych szkoleń i aż szkoda, że „trenerzy” nie zechcieli swojej wiedzy przekazać prezydentowi Wójcickiemu. „Warto skorzystać z naszych podpowiedzi dotyczącychy relacji z biznesem” – zachwalają swój moduł pt. „Dobre relacje z biznesem – pozyskiwanie inwestorów”. Poza tym, chcą szkolić urzedników jak sobie radzić ze służbami specjalnymi, profesjonalnie obsługfiwać mieszkańców oraz...być etycznym w pracy urzędniczej.

Zdziwienie może też budzić zakładka rekomendacje, bo są tam zapowiedzi, choć brakuje treści, ale jest to już chyba powoływanie się na wpływy w instytucjach.

Wypier...aj Adam!” – to słowa Sławomira Nitrasa do doradcy premier Ewy Kopacz A. Piechowicza. Może ktoś powinien to powtórzyć, a resztę zagonić do konta? Ale w tym mieście, to już nic i nikogo nie zdziwi.

Teraz nastąpi obracanie kota ogonem, kluczenie i owijanie w bawełnę. Będą robić wszystkim wodę z mózgu, bo przecież "nic się nie stało". Rzeczywiście, nic się nie stało. Jest tylko absmak i wrażenie, że wiele fajnych spraw dzieje się w mieście nie dzięki takim zdolnym jak ci urzędnicy, ale pomimo ich różnorakich talentów....





Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...