Przejdź do głównej zawartości

Podwyżki dla życiowych nieudaczników

Nie brak ludzi złego charakteru, którzy uważają, że posłom nie należą się podwyżki. Wieszają psy na biednych parlamentarzystach, którzy poświęcają życie, by ułożyć je nam, choć nie mają o nim pojęcia. Program podwyżek dla polityków, to projekt wsparcia dla życiowych nieudaczników.



      Politycy muszą dużo zarabiać, aby nie kraść i nie mieć pokus – powtarza się te nonsensy, aby usprawiedliwić pazerność wybrańców różnych szczebli władzy. Nie od dziś wiadomo, że uposażenia i diety, to blade tło do tego, co politycy zarabiają na boku. Można zrozumieć konieczność uregulowania wynagrodzeń prezydentów i burmistrzów, ale nie ma uzasadnienia, aby ekstra nagradzać podwyżkami tych, którzy życiowo nie doskakują nawet do poprzeczki współczesnych wymagań dla polityków.

       Był czas, że dla polityki ludzie byli gotowi poświęcić komfort życia, możliwość zarobkowania w dużych korporacjach, a nawet życie rodzinne. To jednak przeszłość, ponieważ politycy których znam, to jedna z niewielu grup społeczno-zawodowych, która jest w centrum społecznej uwagi, chociaż potrafi bardzo niewiele. Sportowiec, znany aktor lub skuteczny biznesmen, musi się czymś wykazać, żeby pokazywano go w mediach. Poseł lub senator nie musi nic, wystarczy, że jest. W ten sposób można sobie coś kompensować, ale przyjdzie czas na konfrontację z normalnym życiem.

        Ktoś powie, że mają duże doświadczenie parlamentarne. W rzeczywistości jest to miejsce w które zabrnęli, a z którego nie ma już powrotu, bo takie predyspozycje nie są do niczego na rynku pracy potrzebne. Nie znam porządnej firmy, która chciałaby zatrudnić kogoś ze względu na doświadczenie w Sejmie lub Senacie. Osobiście uważam, że w CV musi to wyglądać obciachowo. Jeśli ktoś przez 8 lub 12 lat zajmował się zawodowo tylko polityką, to przebranżowienie się i nauczenie czegoś nowego, graniczy z cudem. Mamy w Gorzowie oraz Lubuskiem dosyć przykładów byłych parlamentarzystów, którzy polityki trzymają się koniuszkami palców, bo nic innego robić nie potrafią.

        Karmią się iluzją, że uchwalając ustawy rozumieją świat, który w czasach pandemii ucieka nawet tęgim głowom z międzynarodowych korporacji. Uświadomienie sobie, że poza polityką niczego nie potrafią i niczego tam już nie dokonają, musi być dla nich dojmujące. Łatwiej chętnego nauczyć, niż umierającego zachęcić – po więcej niż dwóch kadencjach w parlamencie, zawodowo polityk nic nie znaczy i nic nie potrafi. To nie jest tak, że Polska, region czy Gorzów funkcjonuje dzięki politykom, bo jest odwrotnie – nasi politycy funkcjonują dzięki państwu i jego strukturom. Dla nich wskazówki zegara poruszają się szybciej, bo poza polityką takich pieniedzy nie zarobią nigdzie.

      Przejaskrawiam, ale najbardziej powinna ująć nas teza, że od kilkunastu lat do Sejmu i Senatu przychodzą najgorsi, a nie najlepsi. Zdolni, pomysłowi, z wiedzą i znający świat, decydują się na kariery poza polityką – w prywatnym biznesie, korporacjach oraz na uczelniach. Służby państwu podejmują się cwaniacy, gawędziarze i pięknoduchy. To krzywdzące dla wspaniałych wyjątków, ale co do zasady widzimy głównie selekcję negatywną. Pułapka polega na tym, że partyjne procedury nie honorują zdolnych, obytych w świecie i biznesie, a przede wszystkim - myślących samodzielnie, ale miernych, wiernych i biernych.

       I teraz te podwyżki dla polityków. Kolejny duży program socjalny dla osób wykluczonych społecznie. Bez polityki i udzielonej im podwyżki, byliby skazani na udawanie statusu. Teraz mogą zaszaleć, ale za dwa lata wielu z nich dotkną problemy ze znalezieniem pracy. Nie znają świata w którym liczy się kreatywność, zdolności, praktyczna wiedza oraz świadomość ciągłych zmian i konieczność permanentnej nauki. Błyszczą jak sztuczne złoto. Ich wersje demo przed wyborami wyglądały przyzwoicie, ale elektorskie oryginały w znacznej większości okazują się bublami. Nigdy nie dotrą tam, gdzie większość tych, którzy oddali na nich głosy.

       Każdy akapit tego felietonu przesiąkniety jest osobistą obserwacją, doświadczeniem pracy w kancelarii premiera, ministerstwie oraz innych instytucjach, a także osobistą znajomością większości lubuskich polityków. Wielu z nich cenię oraz podziwiam, większości jednak współczuję. Każdemu powtarzam: istnieje świat poza i bez polityki.

        Politycy zarabiają za dużo! To teza nieprawdziwa i niesprawiedliwa.  Można w nich walić na odlew, ale jeśli podwyżki pensji zachęcą do zaangażowania się chociaż kilku lub kilkunastu zdolnych, to było warto. Póki co, akcja z podwyżkami to hucpa i wsparcie dla nieudaczników, choć udało się stworzyć narrację, że to godne wynagradzanie elit.




Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...