Przejdź do głównej zawartości

Wolne media? Politycy ich nie lubią. Także ci z opozycji...

Czas w którym wznoszone są hasła „Wolne media”,to dobra okazja, aby sobie uświadomić, że politycy takich mediów wcale nie chcą i nigdy w tym kierunku nie działali. Im więcej osób zrozumie, że za maskami obrońców wolnych mediów kryją się często ci, którzy najbardziej niezależnych dziennikarzy zwalczają wszelkimi metodami, tym lepiej dla jakości tychże mediów.

 

Fot. Obywatele 66-400/Krystyna Karcz

Tak, wolna prasa, wolne media, to podstawa demokracji. Tylko w ten sposób możemy dowiedzieć się o wszystkich niecnych postępkach władzy. Tu nie chodzi o TVN, ale wartości zapisane w Konstytucji” – perorował na gorzowskim Starym Rynku radny i aktywista Nowoczesnej Jerzy Wierchowicz. Miał do tego święte prawo. Podobnie jak piszący te słowa, ma konstytucyjne prawo do konstatacji, że jeśli tacy politycy będą występować na demonstracjach w obronie wolności mediów i konstytucyjnej swobody wyrażania opinii, to dziennikarze i media w ogóle, mają czego i powinni się mocno bać 

Czytaj: >>  http://nadwarta.blogspot.com/2019/08/nie-jestem-swiety-i-nie-bede-obiecuje.html

TVN równa się wolność mediów, to brawurowa teza i analogiczna do tej, że bloger Nad Wartą ma zawsze rację. Niestety limit groteskowych akcji opozycji nie został jeszcze wyczerpany. Podobnie zresztą jak limit rujnąjących wizerunek Polski aktywności rycerzy „dobrej zmiany”. W sprawie TVN-u będzie jeszcze wiele siłowania, ale wszystko rozejdzie się po kościach. To prawda, rządząca Polską partia nie operuje skalpelem, ale łomem, a to niczego dobrego nie zwiastuje.

Jest druga strona medalu protestów. Z tego rzucania kłód pod nogi mediów ogólnopolskich, można wyciągnąć wnioski lokalne. Najpierw jednak o istocie problemu.

Telewizję TVN lubię i oglądam, a TVP nie lubię, ale również na nią spoglądam. Nie chcę być ofiarą bańki filtrującej, która dobiera mi kumpli oraz treści, a odbiera umiar i zdrowy rozsądek. W obu stacjach ich brakuje. Telewizyjne „Wiadomości” są kopią propagandy z czasów minionych, ale TVN-owskie „Fakty” w niczym tu nie ustępują. Różnica polega na tym, że za pierwsze płacimy z budżetu państwa, a drugie robione są za pieniądze prywatne. Odbiorcy obu stacji złudnie uważają, że są dobrze poinformowani. A to tylko propaganda!

Myśląc o żarliwości z jaką politycy opozycji zaangażowali się w protesty w obronie TVN-u, dostrzegam na horyzoncie czarne chmury nad mediami regionalnymi.

               Tu przyniesienie głowy dziennikarza na tacy i w podarku dla polityka, to żaden problem. Czas więc przerwać maskaradę, że politycy jednej lub drugiej opcji uzdrowią media. Oni swoje zdanie na temat dziennikarzy mają, a im dalej od Warszawy i medialnych gwiazdek, tym na więcej sobie pozwalają. Bez wyjątku i rozróżniania na polityczne obozy. W starciu z lokalnymi politykami i osobami wpływowymi, to ludzie mediów regionalnych są ofiarami.

Trudno dobrać się do skóry gwieździe TVN-u, „Rzeczpiospolitej” lub Radia RMF – choć mec. Wierchowicz próbuje tego w odniesieniu do red. Dariusza Ostafińskiego z Interii – ale jest czymś komicznie prostym w odniesieniu do publicysty, reportera lub blogera w Gorzowie, Zielonej Górze czy Żarach. Z pozoru błahe zachowania polityków wobec dziennikarzy i publicystów na prowincji, wcale nie są mniej ważne, niż spory o koncesję TVN.

Bo w opinii polityków jest tak, że to nie bohaterowie głośnych tekstów i audycji na różnych poziomach polityki działają na szkodę społeczną, ale ci wszyscy śmiałkowie, którzy mają czelność o tym mówić oraz pisać. To nie złe zarządzanie jednostką samorządową, mało elegancka postawa polityka i prawnika, czy wreszcie niekompetencja samorządowca lub jego zamiłowanie do luksusu, podważają zaufanie społeczeństwa do spraw publicznych. To nie wina działaczy sportowych, że lubią zaszaleć na egzotycznej eskapadzie, ale tych wszystkich, którzy o tym piszą. Dziennikarze i publicyści, tudzież blogerzy, zamiast tworzyć materiały pisane wątrobą, powinni budować zaufanie Polaków do ludzi działających publicznie. Niektórzy takie „salto mortale” wykonują, ale przyzwoici trzymają fason.

Bardzo bym chciał, aby wolnych mediów w mieście nad Wartą oraz w Winnym Grodzie, nie bronili ci sami, którzy komunikację z nieprzychylnymi im dziennikarzami kończą lub rozpoczynają od straszenia pozwami.

Mamy w Lubuskiem bardzo dużo niewyjaśnionych sytuacji, gdy dziennikarz stawał oko w oko z politykiem, będąc przywoływanym do tak zwanego „porządku”. Dla własnego dobra nikt tego nie potwierdzi. To nie dziennikarze są zepsuci, ale politycy wywierający na nich wpływ; oni mają w Lubuskiem nazwiska i adresy, wciąż pełnią swoje funkcje. Swoich wpływów używają w sposób formalny, ale o wiele groźniejsze jest zwykłe zastraszanie. Pomiędzy Nysą Łużycką a Wartą, doświadczyło tego bardzo wielu, wielu w mediach już nie pracuje.

Państwo w radiu, będziecie musieli się wyprowadzić z województwa. Komunistów nie ukarano, ale drugi raz tego błędu nikt nie popełni” – to nie są słowa kogoś z PiS, ale Sebastiana Ciemnoczołowskiego z lubuskiej Koalicji Obywatelskiej. Można to uznać za uwerturę do tego, co może się wydarzyć po wyborach.

Politycy fałszywie uważają, że dziennikarze zadający im trudne pytania, czynią to na zlecenie lub chcą ich zniszczyć Jedynym sposobem wyjaśnienia takiego myślenia jest zjawisko psychologicznej projekcji: łakomczuch wytyka innym, że dużo jedzą, a złodziej mówi, iż inni kradną. Ktoś kto raz próbował złamać dziennikarzowi kręgosłup, będzie uważał, że podobnie robią jego polityczni przeciwnicy.

Telewizji TVN trzeba bronić, jak każdej innej redakcji, ale na protestach występowali również ci, których dziennikarze publicznych mediów w Lubuskiem wspominają do dzisiaj i nie było miło.

 Chapeau bas’a dla uczestników protestów Obywatele 66-400, ale znów wszystko zepsuli politycy. Można od biedy założyć, że ci co będą później, będą lepsi od tych teraz, ale pewności nie ma. „Musimy mieć swoje media” – mówiła kilkanaściedni temu marszałek Elżbieta Polak. Wojewoda nie musi tak mówić, bo już je ma. Gdzieś tu zniknęli dziennikarze – łatwiej bronić mediów, niż dziennikarzy. Tych ostatnich trzeba „zagospodarować”, albo zniszczyć. Marszałek Polak tak nie myśli i to wiem, ale wielu z jej otoczenia oraz środowiska politycznego, niestety tak.

TVN niech świętuje 20-lecie i nadaje jak najdłużej, a my nie dajmy się podpuszczać, bo to zwykły polityczny teatr. PiS psuje w nim państwo i jego wizerunek, a opozycja marnuje szansę na zmianę swojego wizerunku. Koniec. Kropka. Lepsze już było.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...