Cóż to za dziwne pytanie w
tytule felietonu, ktoś stwierdzi. Takie retoryczne, a może nawet prowokacyjne.
Wiadomo przecież – tyle się dzieje, że aż wióry lecą.
Pytanie jest jednak ważne, bo te wióry, to nie tylko od pracy, ale z politycznej stolarni, gdzie ciosane są polityczne bejsbole. Odpowiedź nie jest więc oczywista. W Lubuskiem to świecka tradycja, że gdy trzeba zgody i współpracy, Urząd Marszałkowski zamienia się wojenne centrum dowodzenia. Zawsze wygląda to podobnie. Tak było przy pandemii i lockdownie, po ewakuacji do gorzowskiego szpitala pacjentów z DPS w Zielonej Górze, ostatnio z finansowaniem oddziału chirurgii, a teraz na tapecie znaleźli się uchodźcy.
Klasyczny trójkąd dramatyczny: kat, ofiara i wybawiciel. W roli kata zawsze
obsadzany jest ktoś z przeciwnego obozu politycznego, ofiarą są sprawy budzące
społeczne emocje, a szaty wybawiciela wdziewa marszałek Elżbieta Polak. Wiem, wiem, już
słyszę przez okno ten oburzony gęg, że jestem PiS-owcem, albo co najmniej
symetrystą. Nic z tych rzeczy. Po prostu uważam, że warto mierzyć rzeczy
odpowiednią miarą. Na pierwszy rzut okaz wszystko wydaje się jasne: marszałek z
PO i podległe jej służby troszczą się o uchodźców, a zły wojewoda z PiS-u nie
chce za to płacić.
Cieniem na takiej narracji kładzie się fakt, że politycy platformy
dostrzegli w tym „polityczne złoto” – szlachetne w formie działania, okazały
się pełne cynizmu w treści. Niepojęte jest to, że można robić polityczną
propagandę, a potem wystawiać za to rachunek tym, na których głównie się pluje.
Jakie są zatem fakty? Samorząd województwa mocno zaangażował się we wsparcie
Ukraińców – i tutaj czapki z głów. Goście zza wschodniej granicy znaleźli godne
miejsce m.in. w Drzonkowie. Potem zaczął się koncert Świetego Mikołaja – 6
milionów dla powiatów, dwie karetki dla Ukrainy i dużo dużo więcej lansu w
marszałkowskich mediach. Mimo, że przepisy precyzyjnie określają co i za ile
będzie refundowane, Urząd Marszałkowski przedstawił wojewodzie wnioski o zwrot
pieniedzy za powyższe.
"Mam nadzieję, że to jest pomyłka – skonstatował wojewoda Władysław Dajczak. "Chamie zamilcz" – to była facebookowa odpowiedź odpowiedzialnego za kulturę
wicemarszałka Łukasza Poryckiego. Potem nastąpił ostrzał artyleryjski, gdzie
nie przebierano w słowach i argumentach. Tak wiem, polityka – nawet ta
regionalna - to nie „Taniec z Gwiazdami”. Nie oznacza to jednak, że styl,
rozsądek i przyzwoitość, nie mają żadnegio znaczenia. Niestety, agresja, półprawdy
oraz prowokacje, to obraz rządzących województwem. Odpalają się zawsze wtedy,
gdy potrzeba ciszy i pracy, a nie strzelania na oślep.
Zapis karty chorobowej Urzędu Marszałkowskiego jest pod tym względem
imponujący. Niepotrzebnie. Prawda jest taka, że na wychodzeniu przed szereg
oraz punktowaniu wojewody, marszałek Elżbieta Polak stworzyła swój model
sprawowania urzędu. Co ważne – chojrakowała również w odniesieniu do wojewodów
z własnego obozu: Marcina Jabłońskiego i Jerzego Ostroucha. Łudziła się i łudzi,
że na tym paliwie da się jeździć długo. Przesadne eksponowanie partyjniactwa
odsuwa uwagę od spraw najważniejszych: wszystkie ręce powinny wiosłować w tą
samą stronę. Prościej się nie da. Ten pojedynek na miny Dajczaka i Polak
niczemu nie służy.
I na koniec dygresja. Proszę sobie zwizualizować taką oto sytuację. Możecie
być ludźmi szczerymi i uczciwymi, ale ludzie dookoła będą postrzegali Was jaki
drani. Możecie też ciągle kłamać i postępować wątpliwie moralnie, a mimo tego
wszystkiego, obserwatorzy będą Was postrzegać jako wzór cnót. Co wybierzecie? W
„Państwie” Platona znajdujemy podpowiedź, że lepiej być dobrym, niż tylko się
takim wydawać. Co ma piernik do wiatraka, a spór Polak z Dajczakiem o
finansowanie uchodźczej pomocy do dylematów filozofa? Całkiem sporo. – Warto
być przyzwoitym – podkreślał Władysław Bartoszewski.