Przejdź do głównej zawartości

Ukraińcy w Gorzowie, to szansa, a nie zagrożenie...

Liczni w naszym mieście Ukraińcy, to nie problem, ale doskonała okazja. Mimo tego, dla władz Gorzowa, i tak zwanych „elit”, co najwyżej etniczna ciekawostka. To, że ze starzejącego się w niespotykanym tempie Gorzowa, duże fabryki jeszcze się nie wyniosły, jest zasługą tych blisko pięciu tysięcy pracowników ze Wschodu.
Fot.: Forsal.pl
       Jeszcze trzy lata temu media emocjonowały się uruchomieniem w TPV specjalnej linii produkcyjnej dla Ukraińców. Dzisiaj są oni naturalnym „elementem” nadwarciańskiego krajobrazu, ale nie wiedzieć dlaczego, nie współuczestnikiem gorzowskiej społeczności.  O tym, że Gorzów i okolice, są atrakcyjne dla Ukraińców, świadczy nie tylko fakt podejmowania tu przez nich pracy zarobkowej, na stanowiskach nie wymagających kwalifikacji. Coraz częściej, do Gorzowa przyjeżdżają osoby z wyższym wykształceniem, podejmując pracę w handlu, usługach, a także w biurach firm, mających swoje lokalizacje w K-SSSE.

        Ze świeczką jednak szukać w Ratuszu urzędników, których tak duża grupa Ukraińców interesuje, którzy mieliby jakąś diagnozę sytuacji, pomysł na to by zachęcić ich do osiedlenia się tutaj, lub chociażby zaangażowania w życie społeczne i kulturalne. Do tego ostatniego, mogliby wnieść bardzo wiele, czego najlepszym przykładem jest Chór Sotiria.

       Można odnieść wrażenie, że wśród rajców, urzędników i polityków, a także tych, którzy uważają się za lokalnych wizjonerów, kwestia Ukraińców nie istnieje w ogóle. Kilka tysięcy ludzi, traktowanych jest tutaj jedynie jako tania siła robocza dla lokalnych przedsiębiorców, albo nawet gorzej – jak uchodźcy. Wiele rzeczy zależy od uregulowań prawnych na szczeblu krajowym, ale jest też pole do popisu dla samorządu. Prób podjęcia przez ukraińskie samorządy współpracy z gorzowski Ratuszem było kilka, ale wszystkie pozostały bez odpowiedzi.  Chyba jednyną instytucją, która jest na pierwszej linii frontu, jest Cerkiew Prawosławna.

       Wypłukane z pomysłów „elity”, nie potrafią nawiązać z nimi kontaktu, a tym bardziej, czegokolwiek zaoferować. To było jakiś czas temu, a samo kolegium prezydenckie, przebiegało jak każde inne. Padł temat mieszkających w Gorzowie Ukraińców, na co prezydent Jacek Wójcicki zareagował z entuzjazmem i szeregiem wyrzucanych z siebie pomysłów: szkoła, przedszkole, Dom Ukraińców, wspólne imprezy i kilka innych. Jakież było jego zdziwienie, gdy otoczenie szybko sprowadziło go na ziemię. „A po co nam oni tutaj, oni nas nie lubią?” – to skarbniczka Agnieszka Kaczmarek. „Nic nie róbmy, to sprawa Ministerstwa Spraw Zagranicznych” – dorzucił były już wiceprezydent Artur Radziński. „Oni zabierają pracę i zaniżają wynagrodzenia naszym” – to już głos dyrektora wydziału. To kolejny dowód i potwierdzenie, że problemem miasta nie jest sam prezydent, ale jego otoczenie, które sam sobie dobrał.

         Dzisiaj miasta, które się rozwijają, to te, gdzie przybywa mieszkańców, a w Gorzowie ich tylko regularnie ubywa. Dość przypomnieć, że co roku zmniejsza się tu liczba osób w wieku produkcyjnym, a to stawia pod znakiem zapytania funkcjonowanie w przyszłości przemysłu. 

         Okazujac Ukraińcom zwykłą administracyjną życzliwość i zainteresowanie ich problemami, możemy zyskać jako miasto. Chodzi o branżę deweloperską, nieliczne restauracje, wynajem mieszkań, a na zwykłej codziennej konsumpcji kończąc. Będą tu przyjeżdżać i osiedlać się, jeśli będą się czuli dobrze. Stanie się tak, jesli będą mogli, jak wszyscy inni, korzystać z miasta w taki sam sposób. To nie wymaga wiele, wystarczy więcej informacji, a przede wszystkim, powołania osoby, która by sie tą kwestią zajmowała na bieżąco. Da to więcej efektów, niż kolejne „wspólne promocje Gospodarcze Gorzowa i okolicznych gmin”, czy brak aktywności Miejskiego Rzecznika Przedsiębiorcy, który zniknął jak kamfora.

        A przecież, można  by było chociaż spróbować nawiązać z mieszkającymi w Gorzowie Ukraińcami dialog. Posłuchać o ich problemach, bolączkach i spostrzeżeniach, by mogli wyrazić swoje zdanie o naszym mieście, i o nas samych. Modne nad Wartą konsultacje społeczne odbywają się ze wszystkimi i na każdy temat, ale zapomniano chyba o dużej grupie osób, która zaczyna ważyć coraz więcej. Dlaczego ? Powiedzmy to sobie wprost: to że ze starzejącego się w tempie niespotykanym w innych miastach Gorzowa, duże fabryki jeszcze się stąd nie wyniosły, jest zasługą tych blisko pięciu tysięcy pracowników ze Wschodu. Bez nich, a co za tym dalej idzie, bez rąk do pracy, znajdą inne lokalizacje, a Gorzów wróci do stanu z lat dziewięćdziesiątych, gdy padały lub wygaszały swoją działalność: Ursus, Silwana, Stolbud, Stilon czy WPRP. 

        Można oczywiście dalej opowiadać bajki o pozyskaniu do miasta firm innowacyjnych, i z segemntu nowoczesnych technologii, ale to zwykłe gadanie.


     Te sprawy, to również wyzwanie dla Sejmiku wojewódzkiego i osobiscie marszałek Elżbiety Polak, by kwestią wielkiej imigracji ze Wschodu, zająć się w skali całego regionu i na poważnie. Pierwsze kroki zostały uczynione, próba uruchomienia regularnych połączeń Babimost – Lwów, ale temat umarł śmiercią naturalną, mimo iż fachowcy uznali ten kierunek za perspektywiczny. 


Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...