Ta historia
potwierdza tylko tezę, że Gorzów jest prawdziwie dziwnym miastem w którym wydarzyć
się może wszystko, co nie ma szans wydarzyć się gdziekolwiek indziej. Tutejsze „elity” są tak pewne siebie, że z
narażania mieszkańców na niebezpieczeństwo rezygnują dopiero po medialnej
nagonce, bo inne fakty nie zmieniają wyrazu ich niezmąconych myśleniem twarzy. Oto
znana na całym świecie medyczna oszustka Linda H. – a wcześniej znana jako Linada
Astor lub profesor Poddubiuk –znajduje sobie miejsce w Pogotowiu Ratunkowym w
mieście nad Wartą, które podlega marszałek województwa ...
![]() |
FOT.: Radio gorzów/LubuskiePL |
... a szef tej placówki –
znany celebryta, lanser i najważniejsze: Wojewódzki Konsultant Ratownictwa
Medycznego Andrzej Szmit, bezmyślnie
oświadcza coś, co w innym mieście – w którym media dostrzegają nie tylko
sytuacje, ale również winnych ich zaistnienia – całkowicie by go
skompromitowało. W Gorzowie jest inaczej – posredni winny staje się bohaterem i nie ma sobie nic do zarzucenia, mimo licznych skarg na konsekwencje jego tragicznych wyborów z 2015 roku.
Szmit nie kryje, że o historii
lekarki Lindy H. wiedział, co nie wystawia mu dobrego świadectwa jako menadzerowi
odpowiedzialnemu za dobór kadr do podległej jednostki. Więcej, zdaje się sprawę
bagatelizować, co czyni uzasadnioną tezę, że mógł narazić pacjentów na
niebezpieczeństwo, a nawet utratę zdrowia i życia.
„Tak. Znam przeszłość pani Lindy. Ale gdy przyjmowaliśmy ją do pracy, to
rozpatrywaliśmy tylko i wyłącznie jej kompetencje. W tym zakresie nie mieliśmy
uwag” – powiedział „Gazecie Wyborczej” człowiek, który dotychczas uznawany
był za arcymistrza autokreacji i może dlatego podjął współpracę z kimś, kto był
w tym znacznie lepszy od niego, bo działał globalnie, z rozmachem i bezprawnie
fałszując dokumenty, życiorys, historię o sobie oraz doświadczenie.
Podobna wypowiedź całkowicie
dyskwalifikuje Szmita jako Wojewódzkiego Konsultanta Ratownictwa Medycznego,
choć służby wojewody Władysława Dajczaka
nie chciały sprawy komentować. Oszukana i wprowadzona „na minę” może i powinna się czuć marszałek Elżbieta Polak, której Pogotowie Ratunkowe w Gorzowie podlega. Nie
jest więc wykluczone, że ten numer nie przejdzie Szmitowi „na sucho”, bo choć PiS-owski wojewoda z braku kadr raczej go nie
odwoła z funkcji konsultanta, to marszałek Polak ma na jego miejsce wielu, a taka
wpadka mocno nadwyrężyła jej zaufanie do niego.
„Za politykę kadrową oraz prawidłową realizację świadczeń
medycznych w jednostce odpowiada jej kierownik. Zwrócilismy się do dyrektora
Andrzeja Szmita o przedstawienie wyjaśnień i sposobu rozwiązania tej sytuacji” – powiedziała Nad Wartą
wicedyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia w Urzedzie Marszałkwoskim Mirosława Dulat.
Wina jest oczywista, bo
skomplikowana historia gorzowskiej lekarki – posługiwanie się fałszywymi
dyplomami medycznymi, kontrowersyjne diagnozy i decyzje oraz poszukiwanie przez
Interpol - była Szmitowi znana, a pod ogłoszeniem wyników
konkursu z dnia 13 kwietnia 2015 roku podpisał się osobiście, potwierdzając tym
samym, iż przeszłosć i opisywane błędy Lindy H. nie będą miały wpływu na
bezpieczeństwo zdrowotne gorzowian.
Stało się inaczej, a owoce
działalności podopiecznej Szmita są imponujące: dziesiątki skarg na pomyłki,
które poza dyskusją narażały gorzowskich pacjentów na utratę zdrowia i życia.
Wystarczy rzut oka na kilka
publikacji w języku angielskim – ale są też specjalnie dla doktora Szmita dostępne
w jego krajowym języku - by stwierdzić, że doktor Linda H. ze swoją
przeszłością nie miałaby szans na pracę w poradni weterynaryjnej, a zatrudnienie jej na podstawie kontraktu w Pogotowiu Ratunkowym dla ludzi, to dowód buty i nonszalancji,
by nie skonstatować: niekompetencji, tego któryto uczynił.
„Po otrzymaniu wyjaśnień podejmiemy działania kontrolne i dyscyplinujące” – konstatuje dla NW dyrektor
Dulat z Urzędu Marszałkowskiego.
Wszczęcie z urzędu stosownego
postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków, opisanego w artykule 231
Kodeksu Karnego oraz artykułu 160 tego samego aktu, nie wyklucza gorzowska Prokuratura
Rejonowa. „Znamy sprawę, analizujemy
materiał i podejmiemy decyzję” – konstatuje prokurator.
Normalnie w takich sytuacjach jest więcej pytań, niż odpowiedzi, ale nie tym razem. W Nowej Zelandii gorzowska
lekarka Linda H. – posługując się fałszywymi dokumentami, iż jest psychiatrą - wypuściła
ze szpitala człowieka, który na drugi dzień obciął zonie głowę. W Gorzowie
doprowadziła swoją osobą do sytuacji, w której zawodową głowę powinien
dyrektorowi Szmitowi „obciąć”
wojewoda i marszałek województwa.
To porozumienie ponad
podziałami jest możliwe, a i chyba konieczne. Za błędy się płaci – nawet wtedy,
gdy było się przeświadczonym o tym, iż kolejny raz zapłacą za nie – jak w
przypadku szpitalnych długów – inni...
CZYTAJ TEKSTY: