Nie można do powiatu stosować tych samych kalek politycznych, które obowiązują w polityce ogólnopolskiej. Jeśli będę starostą słabym, to słabo zostanę oceniony, a tego bardzo bym nie chciał. Życie niesie tak prozaiczne sprawy, że tu w powiecie nie ma miejsca na politykę, choć ona zawsze była moją pasją.
Rozmowa z MICHAŁEM WASILEWSKIM, Starostą Powiatu Gorzowskiego
Nad Wartą: Czy warto było zamieniać fajna miejscówkę w biurze senatorskim,
na gorący fotel w Starostwie Powiatowym?
Michał Wasilewski: Z mojej perspektywy, uważam, że było warto. Czy
zmiana była dobra dla mieszkańców Powiatu Gorzowskiego? Myślę, ze tak, ale to
się dopiero okaże, gdy mieszkańcy będą mnie oceniać za to, co zrobiłem na
koniec kadencji.
N.W.: Ale samorządowcem nigdy pan nie był, a praca w samorządzie powiatowym
to już inna tematyka nawet dla tych, którzy działają w miejskiej polityce.
M.W.: To prawda, nie byłem samorządowcem, ale w roli doradcy
wojewody od tych spraw, tematyka samorządowa była mi bardzo bliska. Myślę, że
inne i nowe spojrzenie na samorząd we współpracy z innymi samorządowcami da pozytywne efekty. Oczywiście, to nie jest
to samo, bo jako starosta ponoszę odpowiedzialność, a mój podpis odpowiada za
wiele kwestii. Zdaję sobie sprawę, że moje decyzje będą rzutowały nie tylko na
na powiat, ale zadecydują o mojej przyszłości. Jeśli będę starostą słabym, to
słabo zostanę oceniony, a tego bardzo bym nie chciał.
N.W.: Jest pan starostą z ramienia koalicji Platformy Obywatelskiej i
PiS-u, czy owocem porozumienia młodych, jak to sprzedają niektórzy?
M.W.: To błędne myślenie. Nie można do powiatu stosować tych
samych kalek politycznych, które obowiązują w polityce ogólnopolskiej. Tu mamy
zupełnie inną rzeczywistość. Kiedy razem z senatorem Komarnickim tworzyliśmy
Powiat Obywatelski, a więc klub radnych w poprzedniej kadencji, to on skupiał w
sobie osoby z bardzo różnych środowisk – od PO, przez Nowoczesną, SLD, a na
radnym od burmistrza Kunta, kończąc. Oczywiście, lepiej się rozmawia z ludźmi
ze swojego środowiska politycznego, ale w powiecie jest inaczej. Tu łączą i
dzielą nas sprawy, a nie polityka.
N.W.: Brzmi nieźle...
M.W.: To nie chodzi o brzmienie, bo ja też patrzę na powiat
inaczej, niż w dniu wyboru. Nie da się przełożyć polityki krajowej na ta
powiatową, także w sferze kadrowej. My
tu mamy sprawy dróg, szkolnictwa i wielu innych spraw, którymi żyją zwykli
mieszkańcy. Życie niesie tak prozaiczne sprawy, że tu nie ma miejsca na
politykę, choć ona zawsze była moją pasją.
N.W.: To inaczej, tak zwaną koalicję tworzą ludzie związani z PO i PIS.
Dzięki temu jest i będzie łatwiej powiatowi, czy to jest bez znaczenia?
M.W.: Jest zupełnie inaczej. Ja nie wiem, czy to porozumienie
daje możliwości o charakterze politycznym dla powiatu, ale też my jako młodzi,
patrzymy na wszystko inaczej. Przykład pierwszy z brzegu – dla nas priorytetem
jest cyfryzacja urzędu, której wbrew opiniom poprzedników, najzwyczajniej w
Powiecie Gorzowskim nie ma. Ktoś, kto myli geoportal z cyfryzacją i
elektronicznym obiegiem dokumentów, mocno się myli. Tu mamy dużo do zrobienia.
Chcę aby Starostwo Powiatowe dobrze funkcjonowało.
N.W.: A nie funkcjonowało dorbze? Pewną oceną już pan powinien posiadać.
M.W.: Jedną z naszych pierwszych deczyji był audyt zewnętrznej
firmy.
N.W.: I jakie są jego efekty?
M.W.: ...
N.W.: Aż tak źle?
M.W.: Nie chcę teraz o
tym mówić. Jesteśmy na wstępnym etapie
tego audytu i pewnych zmian już dokonaliśmy, ale powiem o nim więcej jak się
skońćzy. Tak, zrobimy taki raport otwarcia. Nie chodzi jednak o krytykę, ale
pokazanie, co chcemy zrobić lepiej, inaczej. My w starostwie nie uprawiamy
polityki, bo nie ma na to czasu.
N.W.: Były przewodniczący rady Powiatu stawia wam konkretny i lapidarny
zarzut: „Zdumienie budzi sposób traktowania pracowników, którzy są posądzani o
sympatię do PSL-u(...). Jestem pewien, ze odejścia pracowników były efektem,
nie zmian organizacyjnych, ale tego, ze ich bliscy działają w PSL”. To gruby
zarzut i chyba rzeczywiście kilku osobom podziękowaliście?
M.W.: Nie przypominam sobie, abyśmy zwalaniali kogoś z powodów
politycznych. Dokonaliśmy zmiany struktury organizacyjnej i wszyscy naczelnicy
o tym wiedzieli, ze takie plany mamy. Z tego co wiem, w poprzedniej kadencji
struktura organizacyjna urzędu była zmieniana trzy razy. Ja nie sprawdzam
pracownikom do jakiej partii należą. Na pierwszym spotkaniu powiedziałem
wprost: „Każdy ma tu czystą kartę”. Taka ocena jest prawem radnego Króla, ale
on chyba nie chciałby, aby mówić o
niektórych powiązaniach, które poprzednio obowiązywały w Starostwie, zwłaszcza rodzinnych.
N.W.: A jak wygląda teraz sytuacja finansowa Powiatu Gorzowskiego? Jest tak
dobrze, jak chwalił się poprzedni zarząd, czy trochę inaczej?
M.W.: ...
N.W.: Aż tak trudne pytanie? Przecież starosta ma chyba taką wiedzę...
M.W.: Audyt pokaże więcej. Nie chcę powiedzieć czegoś, co
będzie mi później wypominane. Są sprawy, które budzą wątpliwości. Po informacji pani audytor i
konsultacji z prawnikami, też musiałem podjąć pewne kroki i zawiadomić
odpowiednie instytucje.
N.W.: Chodzi o skarbnika?
M.W.: Tak, to jest ściśle powiązane z wnioskami z audytu. Nie
miałem wyboru i dla mnie było oczywistym, że ktoś taki powinien odejść. Przy
podejmowaniu decyzji kadrowych, nie mam żadnych emocji – czy kogoś lubię czy
nie, chodzi o profesjonalizm i uczciwość. Dodam, że wszyscy radni obecni na nadzwyczajnej sesji
Rady powiatu głosowali za odwołaniem pana skarbnika. Tyle mogę na tę chwilę
powiedzieć.
N.W.: Wieść powiatowa niesie, ze wszystkie zmiany personalne muszą posiadać
akredytację PiS-u?
M.W.: Pełną odpowiedzialnosć ponosi zarząd i głównie ja, jako
starosta. Nie boję się tej odpowiedzialności i wiem, że zmiany nie będą na gorsze.
Tyle mogę obiecać. Powiem, ze jeżeli
ktoś nominowany na jakieś stanowisko za mojej kadencji nie będzie spełniał
standardów lub nie będzie się starał, to go odwołam. Mówię to każdemu nowemu
kierownikowi jednostki powiatowej.
N.W.: Po co w Powiecie Gorzowskim nowy etatowy członek zarządu?
M.W.: Nie ma jeszcze takiej decyzji. Ten etatowy członek to
spadek po poprzednim zarządzie i Radzie Powiatu, którzy podjęłi taką decyzję.
To stanowisko utworzyły poprzednie władze powiatu.
N.W.: Są tacy, którzy mówią, ze zwalniacie pracowników, żeby starczyło na
wypłatę dla nowego członka zarządu powiatu.
M.W.: Absolutnie nie. Nasze decyzje sa racjonalne. Mnie
bardziej pasjonuje na przykład to, że otworzymy biuro informatyki, bo to jest
nasz konik. Chcemy, aby ludzie załatwiali swoje sprawy szybko i sprawnie. Chcę bardziej pokazać powiat i jego walory –
turystyczne i gospodarcze. Tego dotychczas brakowało.
N.W.: Pana intencje są czyste, ale jest jeszcze partner koalicyjny...
M.W.: Porozumienie dwóch klubów jest jak małżeństwo – musimy
mieć do siebie zaufanie. To co tu zrobimy, za to będziemy rozliczani. Nikt nie
będzie nas rozliczał za to, do jakiej partii należymy, ale co zrobiliśmy.
Wszyscy mamy tego świadomość.