Przejdź do głównej zawartości

Sukces i porażka. Szansa i zagrożenie.


Sukcesy marszałek Polak na niwie gorzowskiego szpitala są bezdyskusyjne, ale cieniem kładzie się na nich aktywność zarządu. Ostrouch z Surowcem niektóre problemy rozwiązują  skutecznie, ale tylko te, które sami stworzyli. Posłowie Platformy Obywatelskiej każdego dnia żądają w telewizji dymisji kogoś z Prawa i Sprawiedliwości. Może powinni poszukać gdzie indziej...


FOT.: Telewizja TELETOP


W centrum burzy jaka rozpętała się wokół tej placówki jest Linda H., kontrowersyjna lekarka o której wiadomo już wszystko, tylko nie to, że jest dobrym lekarzem. Scenariusz jej pracy w publicznym szpitalu wszędzie byłby zapowiedzią koszmaru, ale nie w mieście nad Wartą. Tutaj trzeba przyjmować do wiadomości to, co nie mieściło się dotychczas w głowie, by niemożliwe uznać za rzeczywiste.

Prezes Jerzy Ostrouch z emocją zimniejszą niż członek pingwina, oświadczył: „Nikogo nie będziemy stygmatyzowali”, chociaż największym stygmatem Gorzowa jest on sam i jego zastępca. Przypomnę: stygmat, to znak, którym w starożytności piętnowano niewolników.

Nie miejmy złudzeń, tego co się stało odwrócić łatwo się nie da, bo Linda H. została zatrudniona zgodnie z prawem. Kłopot w tym, że zatrudniona być nie powinna.

Szpital, sukces jego oddłużenia restrukturyzacji oraz ważne inwestycje, miały być okrętem flagowym rządów Platformy Obywatelskiej w Lubuskiem, a za sprawą niewłaściwych osób na jego mostku kapitańskim, postrzegany jest jak dziurawa łajba, która zatonie jeszcze przed wypłynięciem ze stoczni. Szkoda, bo w szpitalu dzieje się naprawdę wiele dobrych i pozytywnych rzeczy, szczególnie w obszarze inwestycji. Byłoby się czym chwalić, gdyby nie czarna seria wpadek J. Ostroucha i Roberta Surowca na poziomie zarządzania, komunikacji społecznej oraz budowania wewnątrzorganizacyjnych relacji.

Rozziew pomiędzy dobrymi intencjami i zaangażowaniem marszałek Elżbiety Polak, a koncertem ekscesów oraz wpadek, jest z każdym dniem coraz groźniejszy. Dla szpitala, dla pacjentów, ale też dla Platformy Obywatelskiej.

Marszałek Polak ma swoje ogromne zasługi na rzecz gorzowskiego szpitala, ale jeśli tym razem nie podejmie właściwej decyzji personalnej, okaże się, że to tylko pół prawdy. A pół prawdy, to całe kłamstwo. Jeśli jej partia ma w Gorzowie uzyskać dobry wynik, marszałek powinna zrozumieć, że blask jej ciężkiej pracy jest zakrzywiany i odbijany od szkodzących jej "słupów".

Ktoś mógłby mieć wrażenie, że Ostrouch z Surowcem niektóre problemy rozwiązują w szpitalu skutecznie. To prawda, ale tylko te, które sami stworzyli. W wielu sprawach mamy do czynienia z ogromną fontanną kłamstw i niespotykaną dotychczas próbą ogłupiania ludzi.

Ponieważ Ostrouch nie nadaje się na prezesa, ani Surowiec nie nadaje się na jego zastępcę, marszałek Polak w sprawie wybranych przez siebie „menadżerów” musi regularnie w Gorzowie interweniować. W przypadku prezesa są to rozmowy wychowawcze, w czasie których jest on ponownie formatowany – jak dzisiaj w sprawie chirurgów. Formatowanie wiceprezesa sensu większego nie ma, bo do tego potrzeba minimum predyspozycji intelektualnych.

Czy rzeczywiście platformerska ławeczka jest taka krótka i zamienników brak? Tak, kadry tej partii okazują się słabe, a to nie jest dobra informacja na kilka miesięcy przed wyborami.

I jeszcze coś. Sejmik Wojewódzki istnieje naprawdę, a północna część regionu ma w nim swoich przedstawicieli. Co w tym dziwnego? Ano to, że tej „aktywności” radnych z Północy od dawna w kwestii szpitala nie widać. Cudzysłów jest celowy, bo oddaje sedno sprawy. Na dyżury miejskich radnych Grażyny Wojciechowskiej i Jana Kaczanowskiego przychodzą tłłumy. Na dyżury radnych wojewódzkich nie przychodzi nikt. Dlaczego?  Bo tych dyżurów po prostu nie ma. Pozostaje zagadką, czy nie ma ich bo radni nic nie mogą i są marionetkami, czy im się nie chce.

W hierarchii społecznej regionu funkcja radnego wojewódzkiego jest najważniejszą z tych wybieralnych, zaraz po prezydentach stolic, posłach i senatorach. Nie potwierdza tego ich aktywność, zabierany przez nich głos w ważnych sprawach oraz umiejętność zadbania o interes wyborców.

Naprawdę, modląc się o pogonienie „dobrej zmiany”, lepiej naiwnie nie wierzyć, że ci co przyjdą, bedą lepsi. Nasuwa się pytanie, czy chodzi o partię czy dobro wszystkich?

       Okręt jeszcze nie tonie, ale widoczne dziury dają powody, by mu nie kibicować. Trudno z powagą traktować formację, która na trzy miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i  siedem miesięcy do Sejmu oraz Senatu, ikonami swoich sukcesów czyni ludzi będących jej obciążeniem. Takie odważniki warto wyrzucić za burtę, zwłaszcza wtedy, gdy będzie to z korzyścią dla załogi...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...