Lekarstwo okazało się dużo
gorsze od rzekomej choroby, a kasandryczne wizje sprzed rządowej „reformy” wymiaru sprawiedliwości,
właśnie weszły w kluczową fazę – urzeczywistniania się. Dotychczas pistolet służył
tylko do strzałów w powietrze, teraz strzelono sprawiedliwości między oczy, ukatrupiając przyzwoitość. Nie pierwszy już raz, to właśnie z Gorzowa do innych miast dociera powiew
sprzeciwu wobec złej władzy. Tak było w latach osiemdziesiątych i tak jest
dzisiaj...
![]() |
Fot.: oko.press.pl |
...gdy władza organizuje festiwale podłości i nikczemności, pudrując je
narracją o recepcie na uzdrowienie rzekomo chorego wymiaru sprawiedliwości.
Sędzia i była prezes Sądu Okręgowego w Gorzowie Alina Czubieniak, została ukarana za
sprawiedliwy wyrok, który nie spodobał się ministrowi sprawiedliwości. To już w
zasadzie oczywiste, że gorzowscy sędziowie znaleźli się na celowniku ministra Zbigniewa Ziobry, bo wcześniej na
celownik wzięto tutejszą szefową Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia” Olimię Barańską-Małuszek.
„Postępowanie
dyscyplinarne w kształcie przyjętym głosami PiS powoduje, że sędzia ma w nim
mniej praw, niż pospolity przestępca. Sprawa sędzi Czubieniak to pierwsza taka,
gdy sędzia zostaje skazany za prawidłowe i słuszne orzeczenie. Niestety, to
postępowanie wkroczyło z brudnymi butami w niezawisłość i niezależność sądów”
– powiedziała w rozmowie z NW sędzia Barańska-Małuszek.
Nikt nie oczekiwał łagodnego traktowania, bo
gorzowscy sędziowie gest Kozakiewicza pokazali ministrowi Ziobrze nie jeden i
nie dwa razy, ale zawsze w granicach prawa oraz sędziowskiej powagi. Zawsze po
to, by politycy nie wchodzili z butami w kompetencje niezawisłego sądu.
Refleksja
jest smutna i spróbujmy to sobie wyobrazić. Jeśli poniżani i fałszywie
oskarżani są ludzie formatu doświadczonej sędzi, to warto sobie zadać pytanie, na
co mogą liczyć ze strony PiS-u zwykli ludzie – bez tej wiedzy, doświadczenia
oraz pozycji? Skoro można sponiewierać jedną z najwybitniejszych
przedstawicielek Temidy nad Wartą, to o ileż łatwiej pójdzie z każdym innym, kto ośmieli się mieć
inne zdanie lub wejdzie w spór z wpływowym politykiem PiS z sąsiedztwa.
Kiedy więc sędzia Czubieniak dyscyplinarne posiedzenie
określiła w sobotnim wywiadzie dla onet.pl mianem „najbardziej żenującego widowiska jakie widziała”, władza wytoczyła
jej drugie postępowanie dyscyplinarne. Powiedzmy to wprost: trzeba mieć odwagę,
aby posiadając stabilną pozycję zawodową, ryzykować sytuację w której będzie
ona przez głupców deprecjonowana.
To dziwny znak złych
czasów, że utytułowana sędzia Czubieniak jest przedmiotem kabaretowych
postępowań dyscyplinarnych, a „człowiek z
faksu” i prezes Sądu Okręgowego w Gorzowie Jarosław Dudzicz, pręży muskuły oraz kreuje się na autorytet. Jako
człowiek wazelina, sędziowski byt o twarzy niezmąconej myśleniem i tęskniącej
za rozumem, próbował już polski wymiar wyprowadzić ze struktur
międzynarodowych, a ostatnio wypalił do poseł Krystyny Pawłowicz: „Melduję
się na rozkaz”. Jest pociechą dla głupców i prawnych ignorantów, że podobni
do nich, także mogą kiedyś zasiadać w Izbie Dyscyplinarnej SN oraz Krajowej Radzie
Sądownictwa.
Kilkanaście lat temu, też nie lubiłem zawsze
przestrzegać prawa, ale rzeczy które władza PiS wyprawia z wymiarem
sprawiedliwości, idą o wiele dalej niż „subtelności”
z jakimi do prawa podchodzili najwięksi lubuscy gangsterzy. Nie zawsze byli grzeczni,
nie wszystko rozumieli lub chcieli rozumieć, ale w przeciwieństwie do sędziów z
KRS oraz Izby Dyscyplinarnej SN, mieli poczucie honoru.
Sprawa jest poważniejsza. Kiedy ludzie są
oskarżani za przejeżdżanie obok pomnika, przywieszenie kartki z ważnym
postulatem na biurze minister, a każda manifestacja pod sądem ma „aniołów stróży” w postaci Policji, to
nie jest to obraz kraju normalnego, ale policyjnego. Takiego, któremu należy
wypowiadać posłuszeństwo, małymi krokami i wszędzie tam, gdzie nie stoi to w
jawnej sprzeczności z prawem.
Dalej akceptować tego stanu rzeczy już nie można. Chyba, że chemy, aby było jak w tej anegdocie o
dwóch gościach jadących pociągiem na daleką Syberię. Jeden miał bilet, a drugi
nie. Za każdym razem kiedy wchodził konduktor, pierwszy pokazywał bilet, a
drugi mówił, że nie ma i dostawał od konduktora w pysk. Po kilku takich kontrolach,
ten pierwszy zapytał: „Daleko jedziesz?”
Na co ten odpowiedział: „Ile gęba
wytrzyma”.
Ile wytrzymają nasze twarze, gdy władza nie tylko
policzkuje naszą inteligencję, ale pluje nam w twarz, twierdząc przy tym, że reformowała
sądownictwo, chociaż chodziło o podporządkowanie go politykom. Losy sędzi A.
Czubieniak są tego najlepszym przykładem.
„Uszykowali
sobie broń i z niej strzelili, przekraczając granicę nieprzekraczalną. To jest
przełom, bo teraz sędziowie mogą bać się dyscyplinarek i orzekać niemal taśmowo
areszty tymczasowe” – diagnozuje sytuację sędzia Barańska-Małuszek.
Oczywiście, ten lub
tamten sędzia mógłby potulnie milczeć lub lać politykom wazelinę, ale ten urząd
wymaga niezłomności wobec zakusów polityki, odwagi oraz wyobraźni. Sędzia z
politykiem pod rękę, to obraz najgorszy z możliwych. Obywatele zaakceptują wszystkie
wpadki sędziów, ale nie zaakceptują ich sojuszu z politykami.
"Ręce precz..." - zagrzewał niedawno prezes Kaczyński. Tak, od sędzi Czubieniak i Barańskiej-Małuszko, ale też od całego wymiaru sprawiedliuwości.