Przejdź do głównej zawartości

Łukasz Mejza Superstar


Stanowiska mnie nie interesują. Jestem najbardziej aktywnym i pracowitym Radnym Województwa Nie jestem w polityce dla pieniędzy. Nie mogę patrzeć jak Lubuskie jest zaniedbywane i już teraz uchodzi za „ubogiego krewnego” innych części Polski. Marszałek Polak zajmuje sie głównie wydawaniem publicznych pieniędzy na autoreklamę.

Rozmowa z ŁUKASZEM MEJZA, liderem Bezpartyjnych Samorządowców w Sejmiku Wojewódzkim, bezpartyjnym kandydatem na posła z listy PSL.


Nad Wartą: Na bogato panie Łukaszu! Jest skwer lub ważny ciąg komuynikacyjny w jakimkolwiek mieście w regionie, aby nie było tam Łukasza Mejzy?

Łukasz Mejza: Staramy się aby takich miejsc było jak najmniej, bo wyborcy powinni wiedzieć, że jest kandydat na którego mogą zagłosować. Robimy najlepszą w opinii wielu ekspertów kampanię wyborczą. Chcemy dotrzeć z komunikatami do każdego mieszkańca województwa.

NW.: Domyślam się, że wszystko to ku radości działaczy PSL, którzy pana wspierają?

Ł.M.: Współpracujemy, bo jesteśmy jako lista drużyną. Nie ukrywam jednak, że mnie wspierają przede wszystkim samorządowcy, liderzy biznesu oraz ludzie młodzi. Chcę być głosem ludzi młodych w Sejmie. Powiedzmy wprost: jak o seniorów nie zatroszczą się młodzi, to nie zrobi tego w przyszłości nikt inny.

NW.: Jak pogodzić tą bezpartyjność z obecnością na listach najstarszej w Polsce partii, która z niejednego już pieca jadła chleb?

Ł.M.: To proste. Podpisaliśmy tu, w Lubuskiem, porozumienie programowe dotyczące wspólnego startu w wyborach. Uznaliśmy, że tak będzie najkorzystniej dla regionu. Dla jego dobra musimy łączyć, nie dzielić. Ja jestem na tej liście gościem, pozostaję bezpartyjny i tak będzie w przyszłości. Jestem MEJZA, jestem bezpartyjny.

NW.: To co nie poszło nie tak, że Bezpartyjni nie wystawili list z Kukizem oraz Liroyem?

Ł.M.: Rozmowy koalicyjne nigdy nie należą do łatwych. Szczególnie w przypadku tak różnorodnego środowiska, jakim są bezpartyjni samorządowcy. Porozumienia w skali kraju nie udało się osiągnąć. Próbowano rozgrywać nasz region, ale my tutaj jesteśmy samodzielni. Z Kukizem i Liroyem cały czas dobrze żyjemy, jesteśmy kumplami. Jestem otwarty na wspólne inicjatywy w przyszłości.

NW.: Tak więc antysystemowcy wcale nie są lepsi od polityków systemowych: ambicje, ambicje i jeszcze raz ambicje. Niewiele miejsca na myślenie o służbie publicznej szerzej...

Ł.M.: Panie Redaktorze, polityka to przede wszystkim chłodna kalkulacja. My, Polacy, mamy bardzo romantyczne podejście do wielu spraw, przez co w historii niejednokrotnie cierpieliśmy. Ja nie mogę patrzeć jak Lubuskie jest zaniedbywane i już teraz uchodzi za „ubogiego krewnego” innych części Polski. Żeby realizować interesy województwa potrzebujemy energii młodego pokolenia w Sejmie. I ja, Łukasz Mejza jestem gwarantem tej energii i walki o rozwój gospodarczy regionu.

NW.: Ostatnie miejsce na liście PSL-u, który jest raz pod kreską i raz nad kreską, nie daje dużych szans na mandat w Sejmie?

Ł.M.: W ostatnich sondażach wynik Koalicji Polskiej był zawsze powyżej progu wyborczego. O to jestem spokojny. Jeśli chodzi o miejsce na liście, przypomnę, że w 2014 roku, jako 23-letni chłopak i polityczny „świeżak”, startowałem z ostatniej pozycji nikomu nieznanego bezpartyjnego komitetu. Nikt nie dawał mi szans, ale ciężką pracą i z pomocą przyjaciół udało się osiągnąć sukces. Teraz też gramy o mandat!

NW.: Działacze PSL-u też chyba nie będą zbytnio pomagali.

Ł.M.: Nie potrzebuję tej pomocy, oni prowadzą swoją kampanię, też mają co robić. Ja mam najaktywniejszy i najliczniejszy sztab w województwie. To ludzie z różnych środowisk. Ludzie młodzi, ale już z ogromnym doświadczeniem w działalności politycznej i społecznej. Każdy z nich jest pełen pomysłów, jak zmieniać nasz region na lepsze. Z taką drużyną naprawdę możemy zdziałać bardzo dużo!

NW.: Po co panu ten Sejm, skoro nie ma się pan jeszcze czym pochwalić na strzeblu regionalnym: zawsze tuż tuż i już prawie w koalicji, ale z tego witania się z gąska nic nie wychodzi?

Ł.M.: Ale z Pana żartowniś… jestem najbardziej aktywnym i pracowitym Radnym Województwa. Jeśli chcemy, aby Lubuskie się rozwijało, musimy mieć posłów skutecznych, takich, którzy wejdą oknem, jak przytrzaśnie się im drzwi przed nosem. Takich, którzy będą „gryźć beton”, aż do skutku. Dla mnie najważniejsze są inwestycje gospodarcze, przede wszystkim kopalnia miedzi, a w tej sprawie decyzje zapadają na szczeblu centralnym.

NW.: Ale puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że Bezpartyjni wpriowadzają do parlamentu 3-4 posłów. Co wtedy? Bedziecie robili politykę transakcyjną, taką jak prezydent Raczyński w Lubinie z rządem: coś za coś?

Ł.M.: Nie lubię gdybania, skupiam się na konkretnej robocie. Dla mnie najważniejsze to skutecznie reprezentować Lubuszan. Mam jasny cel, doprowadzić do przerwania tej gospodarczej stagnacji regionu, do zatrzymania u nas młodych, zdolnych ludzi, tak, aby nie musieli oni szukać pracy za granicą. Nie chcę, żeby Lubuskie było „Polską C”. Będę rozmawiał z każdym, kto pomoże mi ten cel zrealizować.

NW.: A może za przysłowiową paczkę dropsów, ot jakiegoś podsekretarza stanu lub miejsce w spółce państwowej, oficjalnie przystąpicie do koalicji z PiS-em?

Ł.M.: Stanowiska mnie nie interesują. Nie jestem w polityce dla pieniędzy. Jestem przedsiębiorcą, mam co robić i za co żyć.

NW.: Dobra, to kto wygra wybory i dlaczego bedzie to PiS? To już koniec tłustych kotów z Platformy?

Ł.M.: Partia rządząca jest skuteczna w tym co robi, spełnia obietnice. Tylko pytanie, jakim kosztem, jak długo jeszcze polska gospodarka to wytrzyma. Co do PO, według mnie ta partia nie jest w stanie zaproponować żadnej racjonalnej alternatywy, już dawno się wypaliła.

NW.: Ale te tłuste platformerskie koty mają trochę sukcesów w regionach, ot choćby w Lubuskiem, gdzie marszałek Polak w przeciwieństwie do reszty, kieruje regionem całkiem dobrze. Prawda czy fałsz?

Ł.M.: Całkiem dobrze? To chyba Pana osobista opinia.

N.W.: Staram się być obiektywny i widzę  to nawet krytycznym okiem człowieka z Północy.

Ł.M.: To bardzo się tutaj różnimy. Ja poza wydawaniem pieniędzy podatników na autoreklamę Pani Marszałek, tego „dobrego kierowania” jakoś nie widzę. Podobnie uważa wielu Lubuszan, z którymi cały czas rozmawiam. Ludzie mają dość. Chcą działania, nie gadania farmazonów o „Zielonej krainie nowoczesnych technologii”.

NW.: A jak reaguje pan na fakt, że na listach Platformy są postkomuniści, ludzie którzy tak jak W. Komarnicki "uwłaszczyli" się na majątku państwowym?

Ł.M.: Nie mieszam się w wewnętrzne sprawy innych ugrupowań. Nie interesuje mnie to. Wybór należy do mieszkańców.

NW.: Co zrobić, żeby polityka była inna i lepsza, bo młodzi raczej nie zamierzają jej uzdrawiać, a ci obecni w polityce, zdają się często być gorsi niż ci starzy?

Ł.M.: Nie wiem, kogo ma Pan na myśli formułując to pytanie. Uzdrowienie polityki to nie jest temat na 5 czy 10 lat. Ale można zacząć to już teraz, przede wszystkim, skupiając się na konkretnej robocie dla mieszkańców, zamiast marnowania czasu i energii na międzypartyjne spory i ataki na polityczną konkurencję.

NW.: Jesli PiS wygra, a tak się najprawdopodobniej stanie, to będzie to równoznaczne z koniecznością zmian w układzie regionalnym – w sejmiku i zarządzie województwa?

Ł.M.: Poczekajmy na wyniki wyborów. Na pewno będziemy rozmawiać z wszystkimi ugrupowaniami. Dochodzi do mnie wiele głosów niezadowolenia z obecnego zarządu województwa i to z różnych stron sceny politycznej. Lubuskie potrzebuje w końcu młodych i energicznych osób z wizją, bo już czas na #młode pokolenie!

NW.: Wicemarszałek Mejza?

Ł.M.: Sejmu? Czemu nie!

NW.: Po co panu ta polityka, tak w ogóle?

Ł.M.: Ludzie dzielą się na tych, co kreują rzeczywistość i tych, co tylko ją komentują. Ja zawsze byłem w tej pierwszej grupie. Mam cel: chcę wprowadzić lubuskie na autostradę rozwoju. I wie, Pan co, Panie Redaktorze? Zrobię to!



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...