Przejdź do głównej zawartości

ALFABET Lubuskiej Polityki


Rozpoczynając czytanie tego tekstu godzicie się na jazdę bez trzymanki. Mierzę się bowiem z misją niemożliwą, ponieważ chciałbym opisać wszystkich i w dodatku obiektywnie. Nie jest to możliwe, gdyż przeciwnicy i tak będą kłapać, że piszę „na zlecenie”, a zwolennicy będą klepać po plecach – do czasu, aż znajdą się w tej pierwszej kategorii. Wyjaśnijmy na wstępie: ten alfabet ma charakter subiektywny i nie trzeba się z nim zgadzać, bo jest niesprawiedliwy. Koniec. Kropka.



ANIŚKO Tomasz
Skąd wiadomo, że ten politycznie zielony autsajder będzie dobrym posłem? Ponieważ nie lubią go w tutejszej Platformie Obywatelskiej. Parafrazując Cata-Mickiewicza: gra, jakby posiadał siły, których jeszcze nie ma.

ANACKI Robert
Potrafi robić narcystyczy show. Były korwinowiec traktowany jest w szeregach „dobrej zmiany” jak piąta kolumna. Miał wnieść do polityki nowe standardy, ale zamiast tego zaimplementował do niej wodolejstwo oraz przysłowiowy „pic na wodę, fotomontaż”. Once a whore, always a whore – mógłbym przetłumaczyć, ale bardzo niecenzuralne. Gdyby nie zdradził Korwina, dzisiaj byłby zapewne posłem.

AST Marek
Ślepy los zaprowadził go na miejsce po Piotrowiczu. Wodą z mózgów swojego elektoratu jest w stanie obdzielić wszystkie jednostki straży pożarnej. W temacie sądów i wymiaru sprawiedliwości nie ma dla niego mostów, które byłyby za daleko. Jest takim mówcą, że słuchającym opada szczęka, ale wszystko do czasu, aż słowa jego wyroków bedą treścią aktów oskarżenia przeciw niemu.

BACHALSKI Jacek
O niewielu w Gorzowie można napisać, że wypowiadają się za rzadko. W radiu występuje więcej polityków, niż ta stacja ma słuchaczy, ale dominują tam najczęściej postacie marne. Ten były poseł i senator podróżuje po całkiem innej trajektorii – ma pomysły, wizje i nie ogląda świata przez dziurkę od klucza, ale uczestniczy w nim na zasadzie równy z równym.

BARTCZAK Bartłomiej
Gdy w polityce nadejdzie prawdziwy odpływ, będzie wiadomo, kto jest kim i w jakim stroju pływał. Niektórzy robili to przez lata nago, ale nie burmistrz Gubina. Kiedy mętne fale podmywają fundamenty partii, ten samorządowiec buduje swoją pozycję na skale kolejnych sukcesów. Z politykami Platformy Obywatelskiej oficjalnie ma kosę, ale role kiedyś się odwrócą – to oni będą przychodzić do niego, a nie odwrotnie.

BARTCZAK Piotr
Zapowiedź „armagedonu” zaczęła się ziszczać tuż po wyborach. Wtedy to niektórzy w PiS-ie, oczyma swych dusz oraz kadrowej wyobraźni, ujrzeli młodego rycerza z Winnej Góry. Siadał na białego konia, by wjechać nim wprost do urzędu wojewódzkiego. Wtedy w trąby zadeła Królowa z nad Warty: my tu „falubaza” nie chcemy. Bartczak, to już chyba charakterystyczne dla nosicieli tego nazwiska, to człowiek utalentowany. Czy będzie wojewodą? Pewnie tak, ale na wizytówce będzie też „wice”...

BARAŃSKA-MAŁUSZEK Olimpia
Władza postanowiła domalować jej „czarną gębę” członka kasty. Jej entuzjazm od początku był zaraźliwy i tak zostało do dzisiaj. Nawiasem mówiąc, to ona spowodowała, że sędziowie w Gorzowie zaczęli być postrzegani pozytywnie. Chociaż powodów do radości jest dzisiaj mniej, to dla wielu ta atrakcyjna, mądra i przebojowa sędza, będzie ikoną protestów przeciwko psuciu prawa i niszczeniu wymiaru sprawiedliwości.

BEDNAREK Piotr
Prezes o mentalności małomiasteczkowego didżeja. Wisi na smyczy „dobrej zmiany” i politycznej łasce eksminister Rafalskiej. Smutny wniosek jaki można wysnuć z jego prezesury jest taki, że partia rządząca nie ma już dziur w które on mógłby wejść, aby zrobić jej dobrze. 

BEJNAR-BEJNAROWICZ Marta
Ze świeczką szukać nad Wartą polityczki bardziej zorientowanej w sprawach miasta. Na gorzowskim widnokręgu przetrwała mimo zniknięcia Ludzi dla Miasta. Kiedyś prezentowała pomysły stworzone głównie z ruchomiejskich iluzji, dzisiaj promuje rzeczy mądre i realne. Prowadząc politykę głównie konfrontacyjną, traci z oczu horyzont i perspektywę. Jeśli zakopie topór wojenny i przestanie Wójcickiemu wysyłać dwa nagie miecze, ma szansę odegrać istotną rolę. A propos, prezydent jej słucha, a potwierdzeniem tego jest koncepcja portu przeładunkowego na Warcie. 

BŁASZCZAK Roman
Kiedy większość dziennikarzy robi już tylko statyw do mikrofonu, jemu udaje się uprawiać prawdziwe dziennikarstwo. Wyobraźnię swoich słuchaczy i telewidzów masturbuje dowcipem, celnymi puentami i nieprzewidywalnoscią. Nie kluczy, nie owija w bawełnę, a jego język najlepiej ujada, gdy nie ma łańcucha koleżeńskich zależności.

BROSZKO Patryk
Mówią o nim „młody Synowiec”, a to dlatego, że na gorzowskiej scenie politycznej jest postacią ponadprzeciętną. Adwokat z wykształcenia i zawodu, formułuje ciekawe tezy, potrafi się spierać i jest skuteczny. Był kolcem w sercu dla mecenasa Wierchowicza, który postanowił mu onegdaj nieskutecznie zaszkodzić. Potrafi być lisem i lwem. Na dzisiaj tyle. Ten radny nie powiedział jeszcze ostatniego zdania i wcale bym się nie zdziwił, jeśli będzie kiedyś gospodarzem Ratusza.

BUSZKIEWICZ Maciej
To nazwisko zapewne nie obiło się o uszy wielu. Niech będzie, pomogę. Poprzeczka dla pretendentów do polityki zawieszona jest nad Wartą bardzo nisko. Cóż, na bezrybiu i rak jest rybą, a kogoś z lewicy trzeba do studia zapraszać. Kiedyś lewica w Gorzowie była potęgą, a uzyskanie w jej szeregach statusu polityka, nie było rzeczą łatwą. Teraz wystarczy chcieć, nie mieć poglądów i wykonywać polecenia.

CIEPIELA Wiesław
Już Platon twierdził, że światem rządzą ci, którzy potrafią spójnie o nim opowiadać. A co dopiero w mieście? Nowy rzecznik jest najlepszym wydarzeniem jakie mogło się trafić prezydentowi Gorzowa. Za jego sprawą strumyk brudnych informacji płynących z Ratusza, zmienił się w rwącą rzekę czystych faktów oraz komentarzy.


CZERCZAK Stanisław
Jego międzynarodowe wystąpienia odbijają się w regionie bez większego echa, mimo jego wytężonej pracy. Może dlatego, że regionalni  dziennikarze znają tylko język polski, a z zagranicznych portali przeglądają jedynie te od osiemnastego roku życia. Przechodząc na jasną stronę życia, złapał wiatr w żagle i jest dzisiaj uznanym ekspertem w dziedzinie przeciwdziałania radykalizmom. Żyjemy w czasach, gdy te ostatnie szykują się do brutalnej wojny z normalnością i głos kogoś takiego będzie coraz bardziej w cenie.

DAJCZAK Władysław
W lubuskiej polityce od dawno groteskowa postać, jak z kabaretu lub serialu „Kiepscy”. Podobno chce zrezygnować z mandatu posła i znów jeździć do Strzelec Krajeńskich za darmo. Oznacza to, że normalność w PiS-ie pójdzie na urlop, a suweren nie znaczy wiele. Znaczy tyle, co ukryte na kościelnej działce odchody ptaków. Kadrowa ławka „dobrej zmiany” nie jest krótka, ale wodzów tam więcej niż Indian, więc dobrze zrobi PiS-owi, jak wojewodą nadal będzie ktoś zdolny mniej, niż bardziej.

DOMAGAŁA Małgorzata
Wiceprezydent od kultury, to jedna z perełek lubuskiego PSL-u. Do gorzowskiej polityki weszła przebojem, ale od jakiegoś czasu gra już tylko rolę napisaną przez doradców prezydenta. Jes wielką wartością dodaną w mieście, ale wszyscy gubią się w domysłach: co się stało, że została wycofana? Zajmowanie się kulturą w Gorzowie, to nie jest spacerek po różach, ale rok temu miała wiele ciekawych planów. Moze są tajniejsze niż „Enigma” i dlatego już o nich nie słyszymy.

DOWHAN Robert
W filmie „Monty Python i Święty Gral” jest taka scena, gdy dwóch ludzi dostrzega jadącego konno faceta. „To musi być król” – konstatuje ten niższy. „Skąd wiesz?” – pyta drugi. „Bo nie jest umazany w gównie” – słyszy odpowiedź. Mógłby dzisiaj być ministrem, ale wybrał zasady. To prawda, wśród lubuskich polityków ten biznesmen, działacz sportowy oraz senator, dokonał metamorfozy niezwykłej. Nigdy nie grał pierwszych skrzypiec, ale nie z własnej inicjatywy stał się bohaterem pierwszych stron gazet. Nikogo to nie powinno dziwić – dobra zmiana z braku fachowców we własnych szeregach, chciała sięgnąć po tych z ław opozycji.


FEDAK Jolanta
Subtelność nigdy nie należała do jej mocnych stron, ale dzięki temu była naturalna. Wbrew uporczywie powtarzanej tezie, że jest niewybieralna, została wybrana na posła. Dopieła swego i teraz wszyscy mogą jej nagwizdać na odpustowym koguciku. W najbliższych czterech latach będzie miała mnóstwo okazji do porachunków z tymi, którzy w nią nie wierzyli. Mamy prawo zakładać, że po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich, ponownie przystąpi do próby zmiany samorządowej koalicji w Lubuskiem. 

GIERCZAK Tomasz
W sytuacjach politycznych pokazuje się od wielkiego dzwonu. Od lat żyje pod kloszem, ale to jeden z najbardziej uzdolnionych polityków lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Potrafi utrzymywać się na wodzie, bo wie skąd wieje wiatr, ale nie ma to nic wspólnego z koniunkturalizmem. Gdyby chciał, pewnie mógłby być królem podwórka, ale bywał już na dworach i wie, że cierpliwość jest w cenie, a zaoszczędzony czas lepiej spożytkować na samodoskonalenie.

GRZYB Marek
Tacy prezesi nie rosną jak grzyby po deszczu i nie dadzą się rozgnieść jak leśna purchawka. Jest personą z zupełnie innego wymiaru niż gorzowscy „Janusze biznesu”. Niesłusznie uznano na początku, że będzie jedynie figurantem. Słusznie uważa się go za człowieka, który będzie w stanie żużlową mozaikę nad Wartą ułożyć w coś jeszcze piękniejszego.

JABŁOŃSKI Marcin
Jest generałem dawno minionej epoki. Schemat od 1994 roku jest taki sam: Marcin musi mieć robotę na publicznym. Dobra passa trwa i dzisiaj jest to w Lubuskiem polityk utytułowany najbardziej. Co prawda chwilę „leżał odłogiem” w Starostwie Powiatowym, ale znów jest na fali i w dużej polityce, ma samochód z kierowcą i fajnego laptopa. Kolejny już raz nie dostał się do Sejmu, ale do tego agurat mógł się przyzwyczaić. Wszystkich zastanawia, dlaczego ostatnim miejscem w którym chciałby się znaleźć na koniec kariery jest Ratusz w Słubicach. Może dlatego, że mieszkańcy też tego nie chcą.

JĘDRZEJCZAK Tadeusz
Coraz mniej w tym wybitnym samorządowcu świeżości oraz politycznej finezji. Miejsce na cokole ma zagwarantowane, ale niepotrzebnie wszedł w buty swojego poprzednika na fotelu w Ratuszu. Wieczna krytyka Wójcickiego, to jak znęcanie się nad niepełnosprawnym – nie przystoi, niczego nie daje i źle świadczy o kulturze. Nie chcę tej postaci przefilozofować, ale ma dla miasta zasługi, których nikt nie jest w stanie zakwestionować.

KACZANOWSKI Jan
Czytałem gdzieś, że rosyjcy historycy zastanawiają się, dlaczego moskiewska mumia Lenina zaczęła się usmiechać. Teorii jest wiele, ale ja mam swoją: zabalsamowany Lenin uśmiecha się, ponieważ jego spadkobiercy mają się dobrze nawet 30 lat po upadku w Polsce komunizmu.

KLUWAK Anna
Razem z mężem Marcinem zawsze krok przed innymi. Jest dziennikarką błyskotliwie inteligentną oraz wolną od pęt zależności. Taki też był warunek jej udziału w reorganizacji i metamorfozie dawnej telewizji TELETOP, a obecnie Telewizji Gorzów. Już pierwsze tygodnie pokazują, że to był dobry wybór właścicieli, a cała reszta powinna się od niej uczyć. Zadatki na gwiazdę miała jako reporterka TVN, ale jej wiedzę oraz językową sprawność było czuć także w portalu gorzowianin.com. Postać z kategorii: jeszcze o niej dużo dobrych rzeczy usłyszymy.

KOMARNICKI Władysław
Bóg ma ogromne poczucie humoru” – pisał ks. Józef Tischner. Najlepszą tego ilustracją jest senatorska reelekcja tego polityka. Jest tak silny, że nie pokona go żadna partia i żaden kandydat. Pozostaje liczyć na biologię, ale to zapewne potrwa pięć kadencji.

KOZAK Anna
W bezkresnym oceanie rajcowskiej bylejakosci pojawiają się wyspy piękne niczym Madera na Atlantyku. Rosnące na nich drzewa nie wydają owoców zatrutych. Spora część przewidywań, że będzie radną aktywną okazała się prawdziwa. Pewnym prognostykiem była już kampania wyborcza, ale prawdziwe pazurki pokazała dopiero po wyborze.

KUBICKI Janusz
Z nim jest jak z tym chłopem, co śpi, a samo mu rośnie. Rzecz jasna, ciężko pracuje, zderzając się z nielicznymi przeciwnikami. A jednak, ma jakby łatwiej niż Wójcicki w Gorzowie: centrum wyremontował w try miga, wiceprezydenci są na poziomie i jeszcze technologiczne firmy lgną do niego intensywniej, niż nad Wartę. Gdyby w Sevres szukano wzorca biblijnego Salomona, który zamieniał wszystko w złoto, byłby postacią modelową.

KUCHARSKA-DZIEDZIC Anita
W polityce jest tak, że jak nie można kogoś znokautować, to trzeba się do niego przyłączyć. „Wiosna” okazała się wielką ściemną, ale nowa posłanka jest wielkim odkryciem.

KUCHARSKI Tomasz
Ten utalentowany olimpijczyk w wyborach nie doskoczył nawet poprzeczki. Pogoda mu sprzyja i wiosłuje wprost na wiceprezesa „Słowianki”, skąd na tratwie ratunkowej do „Inneko” odpłynął właśnie Marcinkiewicz.

KURCZYNA MARCIN
To znamy wszyscy i wszyscy o tym w mieście wiedzą; jak chcesz nad Wartą grać, to według zasad, które ustala kasyno. Tak się składa, że szefem tego przybytku nie jest prezydent miasta, ale ambitny prawnik, który już dawno zrozumiał, że pieniądze lubią ciszę. Taki urok "oficera prowadzącego" prezydenta.

LITYŃSKI Tadeusz
Kiedy tron stoi na ołtarzu, albo ołtarzem jest tron, pozycja biskupa urasta do rangi trzeciej osoby w regionie – zaraz po marszałku i wojewodzie. Niektórzy twierdzą, że może być nawet przed nimi. Biskup Lityński to postać ze wszech miar pozytywna i ze swoich „prerogatyw” nie korzysta.

ŁOPATOWSKI Krzysztof
Ten prawnik i polityk Konfederacji wyrasta ponad otoczenie. Wyborów nie wygrał, ale Mount Everest, który zdobył, dla każdego innego byłby górą nie do pokonania. Najbardziej brzydzi się tym, że politycy gadają „ecie pecie” i organizują wyścigi „Świętych Mkołajów”.

MARCINKIEWICZ Łukasz
Ten as bierze już kolejny raz i trzeba się tylko cieszyć, że prezydent Wójcicki nie postepuje zgodnie z grecką zasadą: „Tnij kłosy wysoko rosnące”. Robienie porzadków w „Inneko” po prezesie Czyżewskim będzie jak czyszczenie toalety szczoteczką do zębów, ale Marcinkiewicz z nie jednego pieca chleb jadł i powinien dać sobie radę.

MATERNA Jerzy
Kolejną kadencję realizuje swoją karierę w stylu Nikodema Dyzmy: kogo udajesz, takim się stajesz. Z opowieściami o rzecznych żeglugach na Odrze i warcie zabrnął w krainę absurdu, a jego opowieści dziwnej treści są wzięte z sufitu. Co prawda na Południu ma liczny fun club, ale jego ministerialna kariera, to ogromne nieporozumienie.

MEJZA Łukasz
Wybory do Sejmu miały być dla niego skokiem w górę, ale okazały się ostrym hamowaniem. Na myśl przychodzą słowa „Autobiografii” Perfectu: „Pokonałem się sam”. W sejmiku jest wykorzystywany jako koń trojański, ale ze słabego drzewa i nikt nie chce w nim siedzieć. Wysokooktanowym paliwem na którym dotychczas jechał była bezpartyjność, ale alians z PSL-em zatarł silnik i radny Mejza daleko już nie pojedzie.

MICZAŁ Katarzyna
Urodzona aktywistka. Nie wie gdzie podziać oczy, bo wszędzie widzi szansę do działania. Ktoś musi trząść drzewem, żeby ktoś inny mógł cieszyć się smakiem owoców społecznej aktywności. Kiedy wielu ceni słowa i gadanie, ona wie i potwierdza to działaniem, że słowa kosztują mniej niż aktywność.

NIEMIROWSKA Urszula
Wzięła byka za rogi i nie pierwsdzy raz udowodniła, że jak się chce, to można. Jest coś interesującego w fakcie, że sukces programu „Złota rączka dla seniora” przypisują sobie wszyscy, chociaż główną bohaterką jest szefowa Fundacji Pozytywka. To taki społeczny start up, który dzięki Niemirowskiej i jej współpracownikom działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Przykład tego, że organizacje pozarządowe warto wspierać i współpracować z nimi, nawet jeśli w nazwie nie mają słowa „woda”. Pozytywka jest skandalicznie niedoceniana.

OSTROUCH Jerzy
Wszystko wskazuje na to, że gorzowski szpital będzie jedną z pierwszych firm lub instytucji, których ten były laureat konkursu Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej nie rozłoży. Nie ma co się dziwić. Mądry człowiek wyciąga wnioski ze wszystkiego na przyszłość. Wyjaśnijmy raz na zawsze: obecny prezes szpitala i polityk PO nie jest już w KRS wspólnikiem polityków PiS i nigdy nie zbierał materiałów, które miały na celu podważenie wierygodności marszałek Polak. Pułapka polega na tym, że ktoś może znaleźć w internecie informacje mówiące o czymś innym.

PAHL Witold
Wpadł w pułapkę dobrej pamięci kolegów i koleżanek z Platformy Obywatelskiej. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wszystkim opowiadał, że wybory do Sejmu go nie interesują. Kłopot w tym, że interesowały go bardziej niż kiedykolwiek i przez szczelinę półprawdy chciał się prześlizgnąć na Wiejską. Pół prawdy, to zawsze całe kłamstwo, co odczytali nawet wyborcy. Konia z rzędem temu, kto zgadnie dlaczego tak mówił, bo gdyby powiedział wprost, wszyscy by dla niego pracowali.

PALUCH Robert
Były wicewojewoda i kandydat na prezydenta Nowej Soli znalazł klucz do serca nowosolskich wyborców. Jest nim poczucie humoru. Zapomniał jednak, że wyborcy mają się miło uśmiechać, a nie śmiać z kandydata. „Solan Tower” przejdzie do historii, bo to lepsze niż gruszki na wierzbie

PIEŃKOWSKI Sebastian
Każdy ambitny działacz partyjny słusznie widzi w lustrze posła, senatora lub prezydenta miasta. Rozdźwięk pomiędzy prawdą lustra i prawdą życia w tym przypadku jest ogromny. Lustro można zbić, ale to nie zmieni faktu, że jest się niewybieralnym. Chwilowo odesłany na oślą ławkę

POLAK Elżbieta Anna
Nie ma łatwego życia, chociaż większość lubuskich polityków mogłaby jej czyścić pantofelki. W marszłkowskim siodle jest już dziesięć lat, ale rok temu byli tacy, którzy chcieli ją z niego wysadzić. Lider PO szybko doszedł do wniosku, że z siodła można zrobić użytek: położyć siodło na plecach marszałek Polak i wjechać na nim do Sejmu. Tak, to prawda: groteskowi panowie z Platformy Obywatelskiej kopią pod nią dołki, ale jest jeden szkopuł – ona jest po prostu dobra.

PORYCKI Łukasz
Piękna kariera wicemarszałka na estradach lubuskiej polityki nabiera ciekawych kolorów. Przeszedł suchą stopą PSL-owską „smutę” i dzisiaj wyrasta na regionalną gwiazdę. Oby nie był jak Telimena, zbyt wytworny na Soplicowo, bo wśród ludowców stare nawyki wciąż są aktualne.

PORWICH Jarosław
Nie jest tajemnicą, że w szeregach PiS-u traktowany jest gorzej, niż czarnoskórzy przez Ku Klux Klan. „Winą” tych ostatnich był tylko kolor skóry. Sprawy nie ułatwia długi język, który robi się dłuższy po posiłku w stanie ciekłym, a na Hawelańskiej już dawno usłyszano narrację sytego: „Premier to mój kupel”. Spotkałem w życiu ludzi dla których substancje w szklance bez procentów, to horror wiekszy niż dla Świadków Jehowy kaszanka.

RAFALSKA Elżbieta
Pokusa, aby pisać o niej hagiografię lub wniosek o kanonizację jest oczywista. Jest nawet szansa na kaplicę w wyremontowanej Katedrze lub subtelny retusz obrazu Matki Bożej w Rokitnie. Była minister plasuje się dzisiaj w ścicłej czołówce tych, którzy dla Gorzowa zrobili dużo lub bardzo dużo. Jest i długo jeszcze będzie okrętem flagowym lubuskiego PiS-u, ale apoteoza jej zasług dla miasta, nie może przysłonić faktu, że ślepo broni zamachu na wymiar sprawiedliwości.

SASIM Marcin
Dobrze, że tacy dziennikarze jeszcze istnieją. Trzeba się mocno nagimnastykować, by nie dać sobie złamać kręgosłupa, ale też kariery w mediach publicznych. Więcej nie napiszę, ponieważ mógłbym mu zaszkodzić.

SIBIŃSKA Krystyna
Dosyć rzadko zdarzało mi się pisać o tej posłance dobrze, ale ona autentycznie zrobiła ogromny progres. Kiedy wszyscy politycy opozycji ścigają się ku dnu, ona pokazuje swoje nowe i fajniejsze oblicze. Najbardziej powinna nas ująć jej aktywność w kampanii i w terenie, ale również zejście z tonu. Chciałem wezwać naukowców AJP, aby ów metamorfozę zbadali, ale już nie trzeba – czuję, że jest autentyczna.

SŁUGOCKI Waldemar
Ma prawo być ze swojego życia dumnym jak paw, ponieważ osiągnął bardzo dużo. Angielski pisarz głośno pytał: wszyscy rodzimy się jako oryginały, ale dlaczego niektórzy postanawiają umrzeć jako kopie? Jego piętą achillesową jest „ego”. Droga na szczyt nigdy nie jest prosta, ale gdy już się tam jest, warto pamiętać o tym, że ze szczytu wszystkie drogi prowadzą w dół.

SOBOLEWSKI Jerzy
Nie nadaje się do roli „fightera”, choć boksować na gołe pięści potrafi. Rockandrellowo wyluzowany, ale myli się ten, kto chciałby go kiwać po swojemu. Jak trzeba, to kopnie po kostkach, ale czyni to z każdym rokiem bardziej błyskotliwie. Może to przerysowana wizja, ale pikantne jest to, że Sobolewski wyrasta na lidera – nie takiego malowanego, ale z krwi i kości. O nim również jeszcze usłyszymy, ponieważ ma więcej ikry, niż koledzy metrykalnie młodsi. Z dawnego S-3 (Surowiec, Sibińska, Sobolewski) tylko ten pierwszy „zdziadział”. Może powinien przestać biegać, albo pić mniej wzeliny?


SOKOŁOWSKI Leszek
Publicysta, polityk i nauczyciel w jednym. Mówienie, że jest inteligentny, to straszany truizm. Typ intelektualisty i postać, których w mieście jest mniej, niż więcej. W swoich tekstach potrafi wykazać sensowność wielu miejskich pomysłów, ale także brutalnie obnażyć ich deficyty. Szkoda, że w partiach politycznych zamiast go promować, często podstawiano mu nogę. Jeszcze nie nadszedł jego czas.

SUROWIEC Robert
W mediach potrafi błysnąć w PR-owskim blichtrze, ale za każdym razem czuć trochę zapach naftaliny. Jego kolejne występy i oświadczenia, to ciąg niepokojących objawów czegoś, co niektórzy określają mianem „zmęczenia materiału”.

SYNOWIEC Anna
Kulturalnego rozwodu z Platformą Obywatelską bez orzekania o winie nie będzie. Wiele nikczemnych słów przeciw tej adwokat i radnej już padło, ale to Platforma Obywatelska potrzebuje jej, a nie odwrotnie. Dzisiaj nic nie musi, ale jak za rok lub dwa wciśnie gaz do dechy, to wielu będzie musiało zaparkować poza polityką.

SYNOWIEC Jerzy
O takich osobach można pisać wyłącznie z szacunkiem. Głos zabiera nie często, ale jak już to zrobi, to jego słowa są jak głazy obok których nie można przejść obojetnie. Ma język i tytuł, żeby mówić o mieście, ponieważ na bezinteresownej aktywności dla Gorzowa zjadł zęby. To jednak drobiazg wobec tego, ile z własnych pieniędzy zainwestował na rzecz innych.

SZYMOTOWICZ Paulina
Cała opozycja - od parlamentu, przez sejmik, a na mieście kończąc, reprezentuje wszystko to co już było. W ten oto sposób ludzie wolą drzemać w sennym maraźmie. Sytuacje jest niebezpieczna, ale ta niezwykle energiczna radna reprezentuje to, co może być. Może być znacznie lepiej i nie jesteśmy skazani na smutnych kombatantów z umierających partii politycznych.

SURMACZ Marek
Nasz gorzowski Boziewicz, a więc specjalista od honoru. Cytując Adama Mickiewicza: „Nie jest głupi, choć w szkołach nie postąpił”. Od czasów afery z „wieśmakami” życie daje mu głównie cytrynę, ale w ostatnich czterech latach potrafił zrobić z niej lemoniadę. Politycznie już dawno biegnie tylko w tył, ale w portfelu zgadza się bardziej. W restauracjach nie musi już czekaż aż rachunek zapłacą zarobieni koledzy. Jego gwiazda blednie.

TWAROGAL Monika
Było jak u Czechowa: strzelba wisiała od pierwszego „Protestu Kobiet” i było kwestią czasu, aby w późniejszym czasie ktoś z niej wystrzelił. Była liderką antyPiS-owskich protestów i wzorowym pracownikiem Poczty Polskiej. Bez problemu można połączyć kropki i zrozumieć, że środków do życia została pozbawiona nie bez powodu. Nie można zrozumieć tego, że pracę znajdują w platformerskich instytucjach „Towarzysze Szmaciaki”, ale dla niej miejsca nie ma.


TYSZKIEWICZ Wadim
Barwna i pozytywna postać niczym bohaterowie Parku Krasnali. Najczęściej używa werbalnego buldożera tam, gdzie przydałby się subtelny skalpel. W pogoni za robieniem medialnych „jobów” będzie się musiał przyzwyczaić do tego, że Wiejska to całkieminna  liga. Nie jest bez szans, bo jak pisał filozof Bauman: polityk jest od wskazywania wrogów. 

WASILEWSKI Michał
Nieszczęśnika zrobiono starostą gorzowskim, chociaż pierwszym kandydatem był słomiany miś z filmu Barei. Poza dyskusją, siedzi na gorącym fotelu i nigdy nie wie, kiedy będzie to polityczne krzesło elektryczne. Miły, grzeczny oraz nic nie mówi – koledzy starostowie są wniebowzięci i zachwyceni. Lenin twierdził, że „byt tworzy świadomość”, dlatego warto dać mu szansę.

WIERCHOWICZ Jerzy
Wyborcza przegrana spadła na niego jak piorun z jasnego nieba. Spodziewał się cudów, a dostał czarną polewkę. Przykro jest patrzeć jak polityk zaczyna poruszać się w świecie odrealnionym i żyje w świecie, który nie istnieje. W parlamentarnej kampanii niesprawiedliwie porównywany był z senatorem Komarnickim, ale ten okazał się przy nim dyplomatą, geniuszem i gwiazdą umysłu. Ciśnie się na usta stwierdzenie z Sienkiewicza: Kończ waść...

WŁODEK Robert
Na polityczny "Parnas" wszedł przebojem. Od roku uchodzi za samorządowe odkrycie lubuskiej lewicy. Jako wicestarosta słubicki dał próbkę tego jak tą funkcję można i należy pełnić. Jak to często w polityce bywa, jest dzisiaj silny również z powodu słabości wszystkich innych person na tej stronie sceny politycznej. Jego walutą na przyszłość jest młodość, przebojowość oraz autentyczna bliskość ludzi. Jest tylko kwestią czasu aż jego ambicje sięgną wyżej, a fotel burmistrza wydaje się być uszyty właśnie dla niego.

WONTOR Bogusław
Udowodnił, że Abraham Lincoln nie ma racji. Ten ostatni twierdził, że można oszukiwać wszystkich przez pewien czas, a pewnych ludzi przez cały czas, ale nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas. O tym, że mam rację, a lider lubuskiego SLD jest postacią wybitną, zaświadczą na lewicy niemal wszyscy.

WOJCIECHOWSKA Grażyna
Ta zasłużona dla miasta radna wkroczyła na niebezpieczną ścieżkę samounicestwienia swojej legendy. Przysłowiowym słoniem w składzie porcelany była od zawsze, ale chcąc dyrygować filharmonikami przy pomocy siekiery, mocno przesadziła. Niestety, te eventy stały się już tak nudne i płaskie, że obawy o to, że przejedzie ją walec miejskiej historii, może odłożyć na bok.

WRÓBEL Mariusz
Nie od dziś wiadomo, że lepiej mieć wróbla w garści, niż gołębia na dachu. Trudno jednak wytrzymać, gdy radna obsrywała filharmonię częściej i bardziej niż najbardziej niesforne gołębie. Wróbel odleciał w mniej gorące rewiry, bo podrzucono mu kukułcze jajo w postaci rady programowej.

WRÓBLEWSKI Radosław
Gorycz „ustawki” w paltformerskich prawyborach na prezydenta osładza mu liderowanie wśród radnych. Widać, że jest po jakobińsku zdeterminowany, by wypłynać na powierzchnię, a nawet zawalczyć o Ratusz. Cztery lata to epoka, a w 2024 roku Wróblewski może być platformerską „wunderwaffe” na Wójcickiego. Niczego mu nie brakuje, a nawet ma więcej niż ci wszyscy, którzy już kandydowali.

WÓJCICKI Jacek
O tym już pisałem: w polityce dorasta się szybko, albo wcale. Prezydent już dorasta i chyba wie, że ludzie nie kupią narracji: dobry car, fatalni bojarzy. Wie też, że ludzie meldujący: „To mówiłem ja, Jarząbek Wacław, trener klasy drugiej”, to nie są najlepsi kandydaci na współpracowników. Zbyt często ulega urokowi „oficera prowadzącego”, niepotrzebnie go naśladując. Porażek ma na swoim koncie sporo, ale bilans netto wyjdzie dla Gorzowa na plus.

ŻYCZKOWSKI Janusz
Jest dziennikarzem wyrazistym tak bardzo, że nasuwa się pytanie czy jest jeszcze dziennikarzem. W czasach, które dla mediów nadchodzą, gdy dociskanie śruby będzie tak brutalne aż puszczać będą gwinty, mógłby być drogowskazem oraz ikoną. Niestety, wiadomo już, że czynienie z niego herolda dziennikarskiej wolności, to dokładnie tak samo, jakby odwrócić finał bajki o „Czerwonym kapturku”. W tej nowej wersji wilk trafia na VIP-owski oddział w szpitalu klinicznym, a myśliwy ląduje na zzbie zatrzymań przy Wyszyńskiego, bo nie upilnował babci.




Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...