Przejdź do głównej zawartości

Kto zawirusował marszałek Polak?


Wygląda na to, że wojny polsko-polskiej nie powstrzyma nawet groźny wirus. Dialog pomiędzy marszałek i ministrem okazał się równie finezyjny jak młócka cepem. Trudno być w fun clubie „dobrej zmiany”, ale w Lubuskiem była dzisiaj szansa na pokazanie nowej jakości.


         Koronawirus jest ludzkości nieznany, ale wirus głupiego partyjniactwa znamy od dawna. Aż sie prosi, aby wielu obecnych polityków poddać kwarantannie i to nie na czternaście dni, ale co najmniej na kilka lat lub na zawsze. 

       Marszałek Elżbieta Polak nigdy nie była w gronie polityków "zawirusowanych". Cechowała ją odpowiedzialność oraz umiar. Niestety, to już było i przed wyborami prezydenckimi raczej nie wróci. Co innego wojewoda Władysław Dajczak - ten już dawno powinien być politycznie zutylizowany. Nie dawał sobie rady z grypą ptasią, nie ma powodów by wierzyć, że poradzi sobie ze zjadliwym koronawirusem.

         Syntezę tego jak bardzo opozycja jest słaba i nie potrafi wymyślić się od nowa widać w reakcji na pierwszy przypadek koronowirusa w Zielonej Górze. Zdawać by się mogło, że to wydarzenie powinno być dla marszałek województwa szansą na pokazanie dobrego samorządowego oblicza opozycji. Logika wskazywałaby też na to, że marszałkowskie służby potwierdzą swój profesjonalizm oraz skuteczność ponad ogólnopolskimi podziałami politycznymi.

         Pacjent zachował się odpowiedzialnie – wszem i wobec ogłosili niemal wszyscy. Szkoda, że politycy opozycji ciagle nie dorastają. Koronawirusem chcieliby przestawić wajchę sondaży. W ostatecznym rozrachunku nic nie zyskają.

             "Minister robi medialne show" – stwierdziła marszałek Elzbieta Polak chwilę po tym, gdy minister zdrowia poinformował o pierwszym zachorowaniu na koronowirusa w Polsce. Poszło o ponad sześć milionów, które szpitale z Gorzowa i Zielonej Góry chciały „przytulić” przy okazji histerii z koronawirusem. Dosyć słabe, ponieważ zajmowanie się duperelami, gdy oczy całej Polski zwrócone są na zielonogórski szpital, politycznych korzyści opozycji nie przyniesie.

             Marszałek Polak stoi w najbliższych dniach, przynajmniej do czasu aż nie pojawią się koleni chorzy na koronowirusa bliżej Warszawy, przed wyborem: być narzedziem w rękach kampanijnych specjalistów Małgorzaty Kidawy-Błońskiej czy trzymać fason jak dotychczas jako najlepszy marszałek w historii Lubuskiego. 

            Tylko największe ofermy marunją takie okazje jak ta dzisiejsza, a marszałek Polak kimś takim nie jest. Kiedy inni stawiali wszystko na głowie, ona stawiała to na nogach. Nie dzisiaj, gdy stała się narzędziem w rękach kampanijnych strategów.

           Nie ma żadnych dowodów na to, że rząd PiS-u w sprawie koronowirusa robi coś źle, ale są dowody na to, że w dziedzinie lubuskiej służby zdrowia marszałek Polak od zawsze postępowała dobrze. Jak okiem siegnąć, sukcesy ma wszędzie, ale w tym konkretnym przypadku koronowirusa w Zielonej Górze, zareagowała głupio. 

        Wielkość lub małość, to nie jest proces ciągły, ale postawa w jednej konkretnej chwili. Wierzę, że w Lubuskiem nikt nie okaże się mały, a przyzwoitość ludzi których tu szanujemy, nie zostanie położona na ołtarzu ogólnopolskiej polityki.

           Wiem, że jestem idealistą, ale wierzę również, że są sytuacje i sprawy w których jesteśmy ponad wszystkim i nie tracimy z oczu tego co najważniejsze.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...