Wiele można gorzowskiej
Platformie Obywatelskiej wybaczyć, ale nie zakłamania i jawnego oszukiwania
wyborców. Symbolem tego była powiatowa koalica tej partii z Prawem i
Sprawiedliwością, która w piątek wyzionęła ducha. Nie sama, ale przy pomocy
ludowców, a nawet dwóch radnych PO.
![]() |
Fot.Powiat Gorzowski |
Radni powiatowi okazali się dla Michała Wasilewskiego bezlitośni. PiS-owi z
PSL-em udało się to, co było nieuniknione.
Starosta gorzowski stracił posadę,
ponieważ nigdy nie powinien jej obejmować – to nie był jego rozmiar, a przez
cały okres sprawowania funkcji, próbował grać grubo powyżej swojej ligii. Powierzoną
funkcję pełnił na niby. Nadejście fali, która zmyje go z kapitańskiego mostku,
było tylko kwestią czasu. Aż trudno uwierzyć, że nikomu nie wyrządził w tym
okresie krzywdy.
Nie posiadał wiedzy i doświadczenia, a przed wszystkim, nie miał autorytetu
wśród okolicznych burmistrzów oraz
wójtów. „Pan magister Wasilewski” – jak zachwalał go kilkanaście miesięcy temu
senator Władysła Komarnicki, nie miał złych intencji, a urząd sprawował tak jak
potrafił. Politycy Platformy Obywatelskiej obsadzili go w roli do której nie
dorósł, pokazując w ten sposób swój stosunek do spraw tzw. „Polski powiatowej”.
Dzisiaj platformersi odcinają się od Wasilewskiego, ale jeszcze rok temu
przed wyborami wykorzystywali jego pozycję do promocji własnej osoby. Nie kto
inny, ale posłowie Krystyna Sibińska i Waldemar Sługocki, przy asyście kandydującego do Sejmu
Marcina Jabłońskiego, uroczyście otwierali ...miejsce planowanego ronda, które
nigdy nie powstanie. Samo wydarzenie bez precedensu w historii jakiegokolwiek
powiatu w Polsce.
Nie dziwi nikogo, że Rafał Trzaskowski przegrał w gminach i powiatach, bo
ta partia zwykłymi samorządawcami od zawsze mocno gardziła, nie szanowała ich,
i traktowała z przysłowiowego buta. Bywają jej potrzebni tylko przed wyborami,
gdy ten lub inny poseł chciałby zaznaczyć swoją obecność na dożynkach. Nawet
nie mrugnęłi okiem, pozbywając się poprzedniczki Wasilewskiego, która miała i
kompetencje, i ogromne doświadczenie.
Mówienie i pisanie o tym, że ta koalicja nigdy nie powinna powstać, było
ponad rok temu głosem wołającego na puszczy. Gorzowscy platformersi byli
przekonani, że Powiat Gorzowski stanie się rezerwuarem posad dla kolegów, ich
rodzin oraz politycznych działaczy. Tak się nie stało, bo stery trzymała
rezolutna i kompetentna wicestarosta Magdalena Słomińska. Od piątku, to włąśnie
ona będzie partnerem dla okolicznych gmin, i wystarczy tylko wsłuchać się w
głos urzędników starostwa, aby usłyszeć, że ta zmiana powinna nastąpić już dawno.
Pikanterii dodaje fakt, że lider powiatowego PSL Roman Król prowadził równolegle rozmowy z PO, a Hubert Harasimowicz, ekskomendant PSP i bliski współpracownik W. Komarnickiego rozpuszczał wici, że to jemu proponowana jest posada w starostwie.
Przyszłość powiatu pod rządami starosty Słomińskiej nie rysuje się w
ciemnych barwach, bo chociaż pojęcie „dobrej zmiany” już dawno straciło swoją
pozytywną konotację, to w przypadku zmian w Powiecie Gorzowskim jest to dobra
zmiana dla wszystkich: dla urzędników, dla samorządowców, a także dla byłego
już starosty. Próba ratowania go, to jakby tonącemu rzucić oba końce liny.
Ta dobra zmiana, nawet z PiS-em. Szlaki przetarła Platforma Obywatelska i
sama jest sobie winna. To mistrzowie hokus pokus i odwracania kota ogonem. Teraz
muszą zjeść żabę kompromitacji i wstydu. Mówili ludziom, że z PiSem nic, a pod
stołem robili interesiki.
Co z Wasilewskim? Jest przykładem tego, jak bardzo może zaszkodzić polityka, gdy od młodości człowiek nie robił niczego innego. Był asystentem posłów i senatora, kolejne miejsca pracy były trochę "polityczny kredyt". Zabrakło zwykłej pracy, gdzie są obowiązki, zadania i wymagania, a potem rozliczanie z tego - nie ze słów, ale czynów.