Przejdź do głównej zawartości

Chciał grać, ale sam się ograł...

Nazywał Urząd Marszałkowski „chlewem”, ale wobec kolegów z sejmiku zachował się jak zwykła świnia. Walcząc z wizerunkiem nieodpowiedzialnego młokosa, postanowił ten brand wzmocnić. Nawet jeśli ktoś uważał, że lubuska polityka jest chora, to wszyscy wypatrywali chirurga z ostrym skalpelem, a nie wodzireja z koronawirusem.


     Czy nazwiemy to nieodpowiedzialnością czy niefrasobliwością, jest kwestią drugorzędną. Niewątpliwie, jest to rysa na wizerunku Łukasza Mejzy, który zachowywał się jak filmowy Lutek Danielak z „Wodzireja”. Był przekonany, że wszystkich ograł, ale epilog okazał się różny od oczekiwań. Znalazł się we własnej pułapce lansu i autopromocji.

       „Zwracamy się o wyjaśnienia postawy radnego Mejzy” – napisali radni sejmikowego klubu Koalicji Obywatelskiej w liście do przewodniczącej Wiolety Haręźlak. „Radny Mejza nie podjął żadnych środków, które mogły ochronić osoby trzecie przed zachorowaniem(...). Mowa tu o dobrowolnej kwarantannie, czy też choćby zasłonięciu ust i nosa na sesji sejmiku” – argumentują nie bez przyczyny, bo Mejza bezpośrednio przed sesją Sejmiku Wojewódzkiego przebywał na objazdowej eskapadzie po Słowacji, Rumunii i Węgrzech.

        Sporo w tym racji, ponieważ są sytuacje, których nie da się ubrać w procedury i instrukcje. Niezbędne jest minimum przyzwoitosci oraz odpowiedzialności. Także trochę empatii, a bywa tak, że wystarczy odrobina wyobraźni.

        W każdej innej sytuacji, list polityków Koalicji Obywatelskiej mógłby zostać uznany za polityczną zagrywkę, ale wielu spośród obecnych na sesji samorządowców, to osoby starsze i po chorobowych przejściach. Całkiem inną grupą są urzędnicy oraz zaproszeni goście, którzy wbrew swojej woli, i z powodu jednego radnego, znaleźli się na kwarantannie.

        Ważnym motywem werbalnej aktywności Łukasza Mejzy była odpowiedzialność, ale nad tym wizerunkiem pojawiły się gęste chmury. Uwielbiał odwoływać się do zwyczajów, instrukcji oraz procedur w biznesie. Sam nie ma o nim bladego pojęcia. 

        Pamietam początek pandemii oraz menadżera korporacji w której pracuję. Wrócił z Essen, i chociaż nie było powodów do niepokoju, sam wyłączył się z biznesowego spotkania i aktywności na tydzień. Był odpowiedzialny.

        Swój liczny fan club, karmi teraz filmikami w stylu: „Kochani uważajcie na siebie”. W sensie publicznym, przypomina żonglera, któremu pochodnie rozsypały się w powietrzu. Próbuje je łapać aktywnością w mediach społecznościowych, ale jego niedawni sojusznicy patrzą na ręce, i jest niemal pewne, że w prawdziwej polityce ktoś podłoży mu nogę. Właściwie, zrobił to sam. Jako znawca sportu wie, że jest takie pojęcie jak „zakiwać się na śmierć”, i chyba właśnie stał się tego przykładem.

          Podczas imprezy w Wiejcach grał na gitarze i opowiadał, że „Kaczyński jest geniuszem”. Dorasta się szybko, albo wcale. Łatwo stać się kieszonkowym liderem, gdy zamiast życiowej mądrości, ma się tylko łobuzerski czar. Stara jak świat zasada głosi: pycha kroczy przed upadkiem.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...