Przejdź do głównej zawartości

Lubuscy politycy! Czyje akcje poszły w górę, a które lecą na łeb na szyję? Jak zwykle subiektywnie...

Polityczne rekiny w Lubuskiem trzymają się dobrze, ale dawne płotki przybierają już formę ławicy. Polityka przyszłości, to osoby już w niej funkcjonujące, ale również wszyscy ci, którzy jeszcze terminują w drugim szeregu lub znaleźli się na chwilowej odstawce.


Kto jest już dzisiaj gwiazdą dymiącą i bez polotu, a kto pokaże pazurki i nieznane talenty? Niektóre typy są już znane. Jest ich sporo i po każdej stronie sceny politycznej. Jedni dymią i smrodzą – ale nie chcą odejść, a inni szykują się do nowych zadań. Poniższy ranking jest subiektywny, dla jednych krzywdzący, a dla innych nobilitujący. Często krytyczny – ale nie można mieć żalu do krytyka polityki, że uprawia ją namiętnie i od dawna. To tak, jakby krytyka sztuki zapytać, dlaczego ją krytykuje. Oczywiście, takich wariatów nie brakuje, a niektórzy nawet grożą pozwami, ale oni ośmieszają się sami. Często uciekają przed wiekiem trumny, albo wizeunkiem z lusterka.

Kolejność poniższego rankingu o niczym nie świadczy. Treść nie jest też proroctwem, bo każdy ma szansę zawrócić, przyśpieszyć lub dać sobie spokój. To wciąż wczesne dni, by z całą pewnością powiedzieć, że tak właśnie będzie. Jedni katapultują się bardziej, niż zostali tu opisani, a inni dalej będą się pogrążać.

 KUCHARSKA-DZIEDZIC Anita liderka lewicy w Lubuskiem, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.


Jej gwiazda świeci mocno! To najbardziej jasna strona lubuskiej lewicy. Jej parlamentarny mandat, aktywność i świeżość, rozświetlają mroki lewicowej rzeczywistości, która po latach „wontokracji” ma prawdziwą liderkę. Mieć takiego lidera partii na poziomie regionu, to marzenie w wielu innych organizacjach. Przyszłość polityki, to aktywne kobiety, które projektują ją całkiem od nowa. Nie wiemy jak będzie za kilka lat, ale jest pewne, że ważną rolę w lubuskiej i krajowej polityce będzie odgrywać A. Kucharska-Dziedzic.



POLAK Elżbieta Anna marszałek województwa lubuskiego. 


Alpiniści uważają, że we wspinaczce najtrudniejszy jest moment poczucia zwycięstwa – wtedy zmniejsza się napięcie, ale również czujność. Nikt nie jest niezastąpiony, ale próba wymiany marszałek Polak na nie wiadomo kogo, to igranie z ogniem. Nogi prowadzące region w dobrą stronę, chciano zastąpić protezami. Piękna kariera tej ważnej dla regionu polityk na lubuskich estradach, może błyszczeć jeszcze bardziej, ale niektórzy muszą koncertować z partyturą rozpisaną na najlepszych w regionie, a nie tylko w partii. Mało decydentów w lubuskiej PO myśli tym torem, podróżują po innej – mocno koniunkturalnej – trajektorii. Tymczasem, Elżbieta Polak to okręt flagowy lubuskiej Platformy Obywatelskiej, do wymarzonego portu mogą z nią dopłynąć nawet zdrajcy. Wystarczy, że będą wiosłować do przodu, zamiast obijać się lub wiercić dziury w burcie.



MEJZA Łukasz
wiceminister sportu i turystyki, poseł na Sejm RP.

Wielu widzi w nim duże dziecko. Ułańska fantacja i rozmach, to dwa słowa, które najlepiej charakteryzują wiceministra Mejzę. Poimiędzy ustami, a kielichem, wiele się jeszcze może wydarzyć, ale dzisiaj jest na fali. Póki co, skutecznie uprawia polityczny „cherry picking” – z politycznej całości wybiera najbardziej smakowite kąski. Umiar i pokora są u tego zdolnego polityka jak kurtyzana oraz choroba weneryczna – możliwa, ale mało chciana. W lubuskiem ma na pieńku ze wszystkimi, ale w Warszawie jest królem życia. Wejście do ogólnopolskiej polityki jest dla niego balsamem, albo czymś w rodzaju wsadzenia nóg do zimnej wody po górskiej wspinaczce. On jeszcze na szczyt nie wszedł, ale powinien pamiętać, że z góry wszystkie drogi prowadzą tylko w dół.


SŁUGOCKI Waldemar przewodniczący lubuskiej Platformy Obywatelskiej.

Wyborców męczą oraz irytują ludzie przeciętni. Jak na lubuskie standardy jest politykiem wyjątkowym: poważny tytuł naukowy, unikalna kariera parlamentarno-rządowa, a także – co w polityce nie jest bez znaczenia - fizjonomia godna aktora z Hollywood. Ten obraz jest właściwie bez wad, choć jak w każdym życiorysie, zza ozłoconych ram wystaje kilka frędzli. Bóg jeden wie, gdzie zajdzie ten polityk, ale jest o kilka kroków dalej od wszystkich innych w Lubuskiem. Nie musi udawać, że ma MBA – on wiedzę z tego poziomu dostarcza innym, nawet na wyższym poziomie, bo MBA to dzisiaj jedynie wytrych do państwowej rady nadzorczej. W Platformie Obywatelskiej dzisiaj wrze, ale koniec końców – farfocle pójdą na dno, a wypłyną ludzie dający „value proposition”. Sługocki jest obywatelem polityki, ale polityki takiej, która dopiero przed nami. Widziałem w polityce wiele, nie muszę nikomu kadzić, ponieważ od nikogo nic nie potrzebuję. Stać mnie na szczerość, że Sługocki to polityczny diament. Koniec. Kropka. Amen.


WONTOR Bogusław
poseł na Sejm RP, polityk lewicy.

Przeżył już wiele swoich politycznych pogrzebów. Kiedy wbrew jakimkolwiek prognozom został posłem, wielu czekało na wesele. Niestety będzie polityczny pogrzeb – tym razem bez odkopywania z grobu. To nie jest polityczny kryzys tego zdolnego polityka, ale rezultat jego wieloletniej aktywności. Kiedyś wszyscy strzelali przed nim obcasami, dziś pękają ze śmiechu. To efekt złej passy i braku pomysłu na ucieczkę do przodu. Na lewicy będzie sporo kopania się po kostkach, ale Wontor powinien złożyć hołd Kucharskiej-Dziedzic i dać sobie spokój z liderowaniem. Spośród „starych liderów” w Lubuskiem ma czym się pochwalić: przede wszystkim postawieniem na sprawy Kosmosu w czasach, gdy był z tego powodu przedmiotem kpin i żartów. Politycznie jest skończony, przynajmniej na poziomie parlamentarnym – ale nikt mu nie zabierze tego, że fenomen Chin na poczatku XXI wieku oraz sprawy technologii kosmicznych, w tej części Polski promował jako pierwszy. Czas i sprawy mocno przyśpieszyły, Wontor jako poseł nic już nie zdziała, ale w powyższych kwestiach był prekursorem i nikt mu tego nie odbierze. Dziś ma na pieńku z młodymi z lewicy, ale sam jest temu winien – nie szanował ich tak, jak to robi starszy od niego wicemarszałek Jędrzejczak.


JABŁOŃSKI Marcin wicemarszałek województwa lubuskiego. 

Politycznie jest już tak stary, że można go zwiedzać – koniecznie w kapciach, aby nie połamać mu kości, ale wciąż ma duży potencjał i nie powiedział ostatniego słowa. Był czas, że rzucał swoim kłody pod nogi, ale dojrzał do gry zespołowej. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego trudno łapał kontakt z ludźmi przeciętnymi, ale puszczanie oka do wszystkich, to nie jest dyscyplina w której Jabłoński jest najlepszy. Nad jego sposobem bycia załamywało ręce wielu, ale nigdy nie popełnił błędu dyskwalifikującego – z MBA czy bez niego, z wyrokiem czy bez niego, i tak jest w Platformie Obywatelskim kimś przez duże „K”. W polityce prowadził teatr jednoosobowy, ale zawsze była to sztuka najwyższej próby. Jeszcze nam pokaże.

RAFALSKA Elżbieta poseł do Parlamentu Europejskiego. 

Popularna i zasłużona polityk odpłynęła na inne wody, a wiatr najzwyczajniej wieje jej w żagle. Lubuszanie jej ufają, ale ona nie może ufać wszystkim wiosłującym w PiS-ie. Na pokładzie „dobrej zmiany” nastroje są dosyć bojowe. Te boje mogą być skórką od banana na której w Lubuskiem poślizgnie się cała formacja. Biorą w łeb wszystkie plany, gdy „dobrą zmianę” chce robić także Solidarność, Solidarna Polska i Republikanie. Lwia część fajnej energii prawicy idzie już na dyskusje o tym, czy Prawo i Sprawiedliwość potraktuje ich poważnie. Latarnie są dwie: Marek Ast i Elżbieta Rafalska. Każda nawiguje kogo innego i kolizja jest tuż tuż. Sęk w tym, że w okręgu pomiędzy Odrą i Wartą, osobno nie wygra nikt – muszą się szanować oraz współpracować, a ludzie PiS-u posunąć w bok lub do tyłu. Marna pociecha w tym, że Tomasz Rafalski zostanie posłem, jeśli przegra cała formacja.


TOMCZYSZYN Stanisław wicemarszałek województwa lubuskiego.

Ludowcy szukają pomysłu na siebie. Udawanie swojaka na fejsie przez poważnego wicemarszałka, to krew w piach. Wicemarszałek Tomczyszyn na pierwszy rzut oka jest kolesiem fajnym, nie nadaje się też do roli politycznego diabła, ale coś w tym wszystkim nie pasuje. Jak dobrze pójdzie, będzie wicemarszałkiem dłużej niż Tysiącletnia Rzecza, która przetrwała 12 lat. Jeśli się postara, za dwa lata będzie posłem i spadkobiercą pięknego dziedzictwa Józefa Zycha oraz Jolanty Fedak. Ów pejzaż zaciemnia nieco partyjna ortodoksja oraz polityczny izolacjonizm – ludowcy nie lubią nowych. Inna sprawa, że po Łukaszu Mejzie mają jeszcze większego kaca. Niepotrzebnie.


PĘDZIWIATR Magdalena starosta Powiatu Gorzowskiego.


Polityczne historie płyną krętym nurtem. Jeszcze niedawno była gwiazdą, ale dzisiaj - w oczach wielu polityków PiS jest poważnym zawodem. Na jej cukierkowym wizerunku pojawiają się kolejne rysy. Tymczasem w PiS: głodne wilki nie zastanawiają się nad jej strachem oraz ranami – głód jest silniejszy niż empatia. Wiarygodność samorządowca może się skurczyć jak firanka, gdy za oknem widać już mniej, niż więcej – choć w roli wicestarosty widziało się całkiem sporo. Szkoda gadać. Sam jestem w szoku, ale prezentowanie się przeciwnikom PiS jako bardziej racjonalnej alternatywy dla PiS, to słaba strategia. Decyzje zapadły.


DĄBROWSKI Arkadiusz sekretarz lubuskiego PSL.

Pisze nowy rozdział w lubuskim PSL. Jako sekretarz i rzecznik partii w regionie, jest trochę jak Trocki, który odpowiadał za eksport Rewolucji na zewnątrz. Nie chcę przez to powiedzieć, że robi coś złego – wręcz przeciwnie. Gra w partyjne szachy, gdy ważniejszy od niego funkcją wicemarszałek Porycki, zaledwie w bierki.


WIERCHOWICZ Jerzy
lider Nowoczenej w Lubuskiem, jeszcze radny Sejmiku Województwa.

Mieć takiego „partnera” w sejmikowej koalicji, to nic do pozazdroszczenia. Polityczną figurą nie jest już od dawna, ale wciąż sączy kroplówkę z politycznym jadem na lepszych od siebie. Gorzką ceną za to może będzie utrata sejmikowego mandatu. Dlaczego polityk utalentowany i pierwszoplanowy w końcówce lat 90-ych, stał się żałosną podróbką autentyku? To gorzka cena za brak dystansu oraz karmienie się nienawiścią do innych. Ubrany w dumne szaty politycznej pychy, za chwilę stanie przed wszystkimi „politycznie goły”. Nie musiało tak być, ale urok spiskowych teorii dziejów polega na przekonaniu o swojej wyjątkowości. Stąd łatwo do samookaleczenia – można potknąć się i spaść ze swojego dużego ego. Nienawiść, to przepis na katastrofę. Źle się spogląda na kogoś, kto mógł być wielki, ale wybrał odwrotny rozmiar.


TOMCZYK-IWKO Olimpia liderka Solidarnej Polski w Lubuskiem.

Jest na politycznej fali, ale wojenki z KUKIZ’15 w stosunku do tego, co dzieje i będzie się działo w Zjednoczonej Prawicy, to zaledwie dziecinne igraszki. Wszystkie karty są na stole, a najsilniejszą kartą Zbigniewa Ziobry w Lubuskiem jest Olimpia Tomczyk-Iwko. Na partyjnej polityce zjadła już zęby, choć byli tacy, którzy chcieli je wybić jej osobiście. Patrząc z szerszej perspektywy, nic nie dzieje się bez powodu – dzisiaj ma siłę i umiejętności, aby cwaniaków odganiać zanim otworzą usta. Jej realną walutą jest polityczne doświadczenie, przygotowanie oraz wiedza biznesowa. Potrafi zrobić lekki ferment intelektualny, ale również uwodzić osobowością. Przyszedł czas, aby nie być daniem w politycznym menu, ale twardo siedzieć przy politycznym stole.


ŁOPATOWSKI Krzysztof adwokat, lider Partii Korwin.

Jest wielki za osobowość oraz determinację w dochodzeniu do zdrowia. Bardzo możliwe, że za dwa lata będzie posłem i unikalnymi doświadczeniami podzieli się z pięknoduchami z Wiejskiej. W politycznej drodze nie rozpycha się łokciami, bo ceniony jest jako wybitny prawnik. W czasach, gdy polityczne płotki udają leszcze, a nawet rekiny – szef Partii Korwin w Lubuskiem, to prawdziwy wieloryb. Zjadł zęby na zagadnieniach prawnych, ale nie powiedział ostatniego słowa w polityce, którą zajmuje się od kilku lat. Warto rytmicznie przyklasnąć jego politycznym aspiracjom. Jest jednym z niewielu kół ratunkowych dla polityki w ogóle.


ANIŚKO Tomasz poseł na Sejm RP, lider Partii Zieloni.


Miał rację William Shakespeare, że zamiary bywają jedynie wiatrem, gdy nie idą w parze z aktywnością oraz wykonaniem. Któryś raz słyszymy, że sprawy ekologii będą lejtmotywem obecnych czasów. Bogactwo możliwości bycia aktywnym w regionie jest dla tego polityka bardzo duże. Niestety, lider Zielonych w Lubuskiem i w Polsce, zachowuje się jak w operze: śpiewa „idę”, ale stoi w miejscu.



ZIELEŃSKI Karol szef gabinetu wojewody lubuskiego, lider PiS w Powiecie Gorzowskim

Dla jednych jest „cudownym dzieckiem”, ale nie brakuje tych, którzy marzą o jego eksmisji z Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego – chociażby do Starostwa Powiatowego, a za kilka lat do Urzędu Miasta w Witnicy. Przy Jagiellończyka czuje się jak drugi „po Bogu”, ale rzeczywistość skrzeczy i słychać w szeregach PiS-u głosy, aby eksportować go do gmachu w którym zapach gumowców i kapusty jest bardziej dojmujący. To zawodnik już wagi ciężkiej i łatwo ograć się nie da. W PiS-ie tli się konflikt na wielu piętrach, ale on na drugim w LUW-ie czuje się bezpiecznie i nie do ruszenia. Przygodę z polityką dopiero zaczął, ale jeszcze będziemy o nim sporo słyszeć.


KOZAK Anna radna Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

Na dziś wydaje się, że boksuje powyżej swojej wagi. Sformatowała sobie grupę odbiorców, którzy przyjmą za słuszną i swoją każdą inicjatywę, która będzie miała jej podpis. Kompetentna i nie kręci zbędnych afer, potrafi się postawić – nie kreuje cukierkowego wizerunku bez zadrapań i kurzu. Jest w tym autentyczna i to jest jej największym atutem. Czuć, że lubi to co robi i sprawia jej to przyjemność. Nie jest typem celebrytki, choć ma ku temu wszelkie predyspozycje. Gdyby dostała zielone światło na grę w wyższej lidze, poradzi sobie bez problemu.



STAWIARSKI Maciej
rzecznik Zarządu Województwa Lubuskiego.

Sposób w jaki chce pełnić funkcję rzecznika „władców województwa” dowodzi braku wyobraźni; albo obycia i doświadczenia. Na szczęście nie brak mu wszechstronnej wiedzy,  inteligencji oraz zaangażowania. Prawdopodobnie nie jest za późno, aby naprawić wizerunek. Nie zarządu województwa, ale osobisty. Póki co, nie kojarzy się z twarzą najważniejszych osób w regionie, ale z kimś takim, kto chętnie przyklaśnie oponentom, ale głównie „z liścia”. Prawdopodobnie nie jest za późno, aby coś naprawić – wystarczy używać hamulca, gdy jazda na skróty może uszkodzić samchód. Ubrudzoną przednią szybę można oczywiście wymienić, ale jeśli jest z dobrego materiału – wystarczy ją szanować. Pod rozwagę – dla inteligentnego.

 

SIBIŃSKA Krystyna liderka gorzowskiej PO, poseł na Sejm RP.

Mocno trzyma lejce partyjnej władzy, ale jej siły warto upatrywać również w odpowiednim dokarmianiu wygłodniałych działaczy. Gra jest warta świeczki, by nikomu nie przyszło do głowy, że może kandydować do Sejmu, gdy już dzisiaj ma posadę oraz odrobinę splendoru. Złowrogie pomruki sprzed lat skutecznie uciszyła, a kwestionowanie jej zdania i opinii dzisiaj, to proszenie się o kłopoty. Swoją przygodę z Sejmem rozpoczęła wiele lat temu tak sobie, ale dzisiaj wszystko jest bez zarzutu. Zdecydowanie wyrasta ponad partyjne otoczenie. Wszyscy, którzy lata temu traktowali ją z buta, dzisiaj modlą się, aby tym butem nie dostać kopa. Kolejną kadencję ma w kieszeni.


WŁODEK Robert wicestarosta słubicki.

Przywraca blask pojęciu samorządowca z krwi i kości. Nowa Lewica powinna kuć żelazo póki jest gorące, bo wicestarosta Włodek to idealny kandydat na polityka, który nie tylko wie co mówi, ale również potrafi robić. Po okresie „wontorkracji” takich jak on ostało się niewielu. Swoją samorządową aktywnością pokazuje w pigułce, jak powinna wyglądać polityka: jest aktywny, komunikuje się z mieszkańcami jak mało kto inny w regionie, ma poglądy i potrafi ich bronić. Można się z nim nie zgadzać, ale trzeba mieć szacunek za to, że jest prawdziwy. Jest tylko kwestią czasu aż polityczne wiatry pozwolą mu wypłynąć na dużo szersze wody. Jest opcja, że postanowi zostać w miejscu, gdzei jest – a fotel wicestarosty zamieni na ten burmistrzowski. Tak czy inaczej, będzie to tylko przystań na kadencję, góra dwie.


BACHALSKI Jacek szef Stowarzyszenia S3, przedsiębiorca.

Jak grzyby po deszczu powstają stowarzyszenia ukierunkowane na zarabianie pieniędzy. W ten sposób traci się z oczu to, co jest najważniejsze – cele statutowe. Bachalski jest figurą polityczną, ale również biznesową oraz społeczną. Zewsząd słyszymy, że ludziom zaangażowanym zależy tylko na władzy dla władzy. To myślenie z ducha Machiavellego. Czy jest możliwa dobra polityka w złym świecie polityki? Bachalski uważa, że tak, chociaż poszukuje sensu w miejscach, gdzie króluje bezsens i cynizm.


GIŻYCKI Sławomir polityk Partii Republikańskiej, doradca w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów

Szukając odpowiedzi, czy ludzie „dobrej zmiany” są rzeczywiście dobrzy, warto zwrócić uwagę na tego polityka. Kiedy inni wielką chochlą leją wodę i jeszcze większą próbują czerpać z dóbr publicznych, on uczy się polityki w drugim szeregu – po cichu i bez fajerwerków. Po okresie politycznego spacerku, za chwilę nastąpi czas wspinaczki do której ten przedsiębiorca oraz patriota na pełen etat, a nie tylko z doskoku i na pokaz, jest przygotowany doskonale. Ma tytuł oraz papiery do tego, aby grać w lubuskiej polityce pierwsze skrzypce. Nadludzko uzdolniony do polityki gabinetowej, skłonny do rozmów nastawionych na łączenie, nie pozuje na kogoś kim nie jest – to cechy, które stawiają go w hierarchii przyszłych polityków bardzo wysoko. To prawdziwa gwiazdka z nieba dla lubuskiego PiS-u i szansa na lepszy wizerunek wśród wyborców.


SUROWIEC Robert radny, aktywista PO, wiceprezes WSzW w Gorzowie Wlkp.


Karty, które trzyma w ręku są zupełnie zgrane. Platforma Obywatelska musi wiedzieć, że zainteresowanie jego osobą w najmniejszym stopniu nie wynika z faktu, że jest w nim cokolwiek interesującego, ale przekazuje informacje z interesującego miejsca. Żeby politycznie nie zardzewieć, śni na jawie o byciu senatorem lub chociażby posłem – szyki popsuła mu ustawa Kukiza. Jego alians z Wierchowiczem przeciw wolności słowa, to moment w którym podpisał na siebie polityczny wyrok. Myśląc: Surowiec na posła lub senatora, dostrzegam na horyzoncie czarne chmury, wyoboistą drogę i kilka niewygodnych faktów, które mogą być problemem. O szpitalu nie było ani słowa, Panie Wierchowicz!


LEWICKI Patryk szef Rady Pożytku Publicznego

Szokująco długa jest lista inicjatyw w które angażował się po banicji z Powiatu Sulęcińskiego. Tylko osoby nadużywające zatyczek dousznych nie słyszały o jego wielkich ambicjach. Po oczach bije parcie na polityczną bramkę, ale nie można mu odmówić osobistego rozwoju – z prowincjonalnego urzędnika o wielkomiejskim ego, stał się wziętym i zdolnym przedsiębiorcą. Gdy wielu otwierało szampana po jego porażkach, jest niemal pewne, że będą się jeszcze upijać z zazdrości po tym, gdy zacznie odnosić sukcesy. Człowiek, który potrafi się podnosić, zmieniać i rozwijać, to bardzo dobry materiał na polityka. Dziś zajmuje się biznesem, ale robak polityki jest w jego głowie silniejszy – wnet zobaczymy go w pełnej formie.


NOWAK Maja liderka Polska 2050 w Lubuskiem

Łatwo przewidzieć, że na koniec będzie miała kaca. Nadejdzie fala, która zmyje ją z mostka kapitańskiego Polski 2050, ale nie wymyje z niej uczciwości i wiary w dobrą politykę. „Przyjaciele” okażą się bezlitośni, ale ona nie zostanie z niczym – będzie miała uzasadnione poczucie dobrze zrealizowanego zadania. Jest szansa na to, że nie zostanie wykorzystana i zmarginalizowana, ale musi dokonać poważnych korekt. Ma społeczny potencjał, który nie powinien zostać zmarnowany.



WRÓBLEWSKI Radosław radny Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego

W gorzowskiej Platformie Obywatelskiej przybywa ludzi, którzy cenią go dużo bardziej niż wymemłanego Surowca, leciwego Sobolewskiego oraz mocno opatrzoną i przewidywalną poseł Sibińską. Siłą Wróblewskiego jest wszechstronna wiedza historyczna, doświadczenie w zarządzaniu oraz zaufanie zwykłych działaczy – wiedzą, że nie jest typem krętacza i cynika. „Słabością” Wróblewskiego jest lojalność wobec przewodniczącej PO. To nie zmienia faktu, że aktywa i „pasywa” można połączyć, a znajdujący się na fali wznoszącej radny Wróblewski, stworzy dobry duet ze swoją partyjną szefową. Wtedy dwa platformertskie mandaty z Gorzowa będą w zasięgu ręki. Takiemu rozwiązaniu przyklaśnie nawet J. Sobolewski!


PABIEROWSKI Łukasz szef PO w Zielonej Górze, radny miejski.

W filmie „Mony Python i Święty Gral” dwie osoby dostrzegają jadącego konno faceta. „To musi być król” – stwierdził jeden. „Skąd wiesz?” – pyta drugi. „Bo nie jest umazany w gównie” – skonstatował pierwszy. Wypisz, wymaluj Pabierowski. Zdolny, lubiany i bez plecaka. Musi jednak pamiętać, że wróg zawsze czai się we własnej partii. Ma w niej silną pozycję, ponieważ kolejny raz został wybrany na szefa zielonogórskiej Platformy Obywatelskiej, ale licho nie śpi.


KUBICKI Janusz prezydent Zielonej Góry

Jego samorządowa pozycja w Zielonej Górze nadal ma moc bomby atomowej. Zwalczający go samorządowcy Platformy Obywatelskiej z Urzędu Marszałkowskiego, wykazują się wyjątkową amatorszczyzną. Naiwnością jest zakładanie, że ludzie odwrócą się od Kubickiego, a kupią w ciemno senatora Tyszkiewicza. Dotychczasowe ataki, które są przedsmakiem tych przyszłych przed wyborami, zawiodły na całej linii. Jego przeciwnicy dostaną łomot także w w kolejnych wyborach, bo zarzucając mu mniejsze lub większe grzeszki w Ratuszu, sami stworzyli konkubinat partii i Urzędu Marszałkowskiego. W polityce można mieć racje i relacje – Kubicki ma jedno oraz drugie. Relacje z Platformą Obywatelską do niczego nie są mu potrzebne. Mieszkańcom tak, ale do tego muszą dorosnąć działacze PO.


ANACKI Robert radny Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego.

Kto to taki? Już nikt, bo złe postawy biorą się z ich podlewania oraz pielęgnowania. Ironia losu polega na tym, że dziś byłby zapewne posłem, gdyby miał choć minimum pokory oraz cierpliwości. Nie będzie już nigdy posłem, ani nawet radnym, bo swoje najlepsze karty roztrwonił. Nie zrobił nic bardzo złego – ludzie z większym bagażem świństw bez problemu funkcjonują, ale jemu zabrakło pokory. Bogactwo możliwości politycznych, zamienił na bogactwo „par excellence” – niestety bez skutku, ponieważ chciał na skróty. Ilustracją groteskowej próżności i upadku tego „polityka” jest pewna strona internetowa do której... nabrał praw bez prawa. Wolnościowcom wolno więcej!


WÓJCICKI Jacek prezydent Gorzowa Wielkopolskiego

Dobrym narzędziem do analizy lubuskiej polityki oraz jej uczestników jest teoria archetypów Junga. Król, Wojownik, Kochanek i Mag – to cztery męskie archetypy, które opisują konkretne role. Wydaje się, że prezydent Gorzowa implikuje w sobie wszystkie: króla – bo w swoim działaniu jest niezwykle racjonalny, wojownika – umiejętnie broni swoich racji i ludzi, kochanka – gdyż ma ponadprzeciętną zdolność uwodzenia kolejnych środowisk, maga – to rola oczywista i nie zakwestionuje jej nikt. W swoim działaniu: tym samorządowym, ale również politycznym, nie stawia na przypadek, lecz długofalową strategię. Nie wiadomo jeszcze jaka jest jego strategia w związku z przystąpieniem do prawicowego Stowarzyszenia Prezydentów Praca, Rozwój i Odpowiedzialność, ale gołym okiem widać, że nadszedł czas na określenie się politycznie.


TYSZKIEWICZ Wadim były prezydent Nowej Soli, senator RP.

Subtelność nigdy nie należała do mocnych stron tego charyzmatycznego senatora. Wiele problemów rozważa za pomocą młota, zamiast skalpela, ale to jest jego urok. Między bajki należy włożyć głosy, że przeżywa gorszy okres – on chyba jeszcze na dobre nie rozpoczął, bo nie ma z kim kooperować. To naturalne, że jest urodzonym liderem, ale Senat chyba go uwiera, a Nowa Sól to za mało dla kogoś z takimi ambicjami.



SYNOWIEC Jerzy filantrop i adwokat, radny Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego

Macza palce we wszystkim, co sprzyja miastu, a skala jego zaangażowania w wiele inicjatyw, to nie w kij dmuchał. Owszem, potrafi dolać oliwy do ognia miejskich tematów, ale to z powodu szczerości i uczciwości, które są jego symbolem. Kiedy inni samorządowcy jadą na jałowym biegu, on ciągle wciska gaz i już dawno wyłączył hamulce. Wie gdzie i po co jedzie, bo czuje miasto jak mało kto. Nie jest monotematyczny – interesuje go estetyka miasta, wspiera sportowców i wciąż potrafi mobilizować innych do myślenia. Nic nie wskazuje na to, aby przed kolejnymi wyborami miał nie być latarnią i punktem odniesienia dla innych. Właściwie mógłby bez problemu być parlamentarzystą, ale on nie lubi biedadyskusji. Zdecydowanie woli konkrety oraz to wszystko, co w zasięgu wzroku. Wyborcy są zmęczeni partiami, politycy o tym wiedzą – może to czas na komitet wyborczy w którym Jerzy Synowiec będzie liderem, a nie jedynie lokomotywą, która wciąga do Rady Miasta innych.


KULCZYCKA Beata radna Sejmiku Województwa Lubuskiego 

Wywołuje skrajne emocje, a to już bardzo dużo. Jeśli dołożyć do tego wiedzę i kompetencje z obszaru funduszy europejskich, to robi się jeszcze ciekawiej. Kiedy inni strzelają głównie z kapiszonów, ona jest zawsze przygotowana i trafia w sedno sprawy. Nie miejmy złudzeń, taki talent nie zostanie zmarnowany. Myślę, że w sejmiku jest mało lubiana tylko dlatego, że odbiega od reszty profesjonalizmem.



JASKUŁA Tomasz starosta Powiatu Sulęcińskiego

Nie chce i nie umie być kimś innym niż dobrym samorządowcem: najpierw jako burmistrz Lubniewic, a teraz w Powiecie Sulęcińskim. Duża premia świetne kontakty z wójtami i burmistrzami, a także brak chojraczenia, które było znakiem rozpoznawczym poprzedników. Raczej ma poglądy prawicowe, ale nie jest nawiedzonym ortodoksem – charakteryzuje się umiarem, błyskotliwą inteligencją oraz umiejętnością prowadzenia dialogu ze wszystkimi. Nie jest wykluczone, że kolejnym przystankiem będzie Sejmik Województwa.


KOMARNICKI Władysław senator RP, były komunista i sekretarz PZPR. 


Nie odczuwam żadnej satysfakcji, że miałem rację co do tego komunisty. Dla Platformy Obywatelskiej od samego początku jest kamieniem w butach po elektorat ludzi, którzy nie współpracowali z organizacją gnębiącą ludzi w czasach PRL. Od postaci formatu prof. Sługockiego jest kilka galaktyk, ale jego łapczywość na splendor wśród elektoratu PO, budzi odruchy mało przyjemne. Fala jest jeszcze zbyt niska, a wiatr jeszcze zbyt słaby, aby takich ludzi marginalizować, zamiast stawiać na politycznych piedestałach. Pomników mieć nie będą. Zadbam o to osobiście.


BARTCZAK Bartłomiej burmistrz Gubina

Od lat słychać wołanie o nowe twarze w polityce. One się pojawiają, ale media i partyjni liderzy nie zawsze potrafią oddzielić plewy od ziarna. Ze świeczką szukać lepszych samorządowców niż Bartczak, choć w mediach byli i są kreowani inni. Burmistrz Gubina idzie jak burza! Właściwie kreuje nowy styl w lubuskiej polityce i jest kwestią krótkiego czasu, aż wejdzie na wyższy poziom. Gubina najpewniej nie opuści w 2023 roku, ale pięć lat później, niemniej jednak to już jest moment, aby zacząć odgrywać rolę ponadregionalną. Ma coś, co nie jest wśród polityków oczywiste - osobistą wiarygodność.


PORYCKI Łukasz wicemarszałek województwa, PSL

Jego akcje nie stoją wysoko, ale mają duży potencjał. Z wyborów w lubuskim PSL wychodzi poobijany, ale wciąż jest w grze. Obecny trend wcale nie musi determinować przyszłych notowań tego polityka. Partyjne wybory to drobiazg wobec pozytywnego odbioru jego działań wśród ludzi kultury i sportu. Rekomendacja: trzymać te akcje, bo pójdą w górę.




GRZYB Marek prezes „Stali Gorzów”, prawdopodobny kandydat do Senatu RP

Nie chce być tylko prezesem żuzlowego klubu. Doskonale rozumie, że „Stal” to świetna trampolina, żeby wypłynąć na szersze wody. Jego ambicje polityczne są i w większym stopniu będą kolcem w serce dla senatora Komarnickiego, ale on już może się od niego odkleić – to Komarnicki potrzebuje prezesa Grzyba, a nie Grzyb senatora Komarnickiego. Coraz więcej tropów prowadzi do Polski 2050 Szymona Hołowni, ale wcale nie jest powiedziane, że prezes Grzyb nie uzyska poparcia Platformy Obywatelskiej – Komarnicki jest w mocnej niełasce u przewodniczącego Sługockiego. Dawne stygmaty w niczym mu nie przeszkodzą, bo to inne czasy oraz inna polityka.


RAFALSKI Tomasz radny Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego, syn byłej minister.

Już oswoił się z myślą, że postrzegany jest najpierw jako syn eksminister Elżbiety Rafalskiej, a dopiero później jako samodzielny byt polityczny. Jako sportowiec, potrafi programować karierę na kilka lat do przodu – najbliższym przystankiem może być Starostwo Powiatowe, a w dalszej kolejności Sejm RP. Można do woli debatować o tym, czy zapracował na to sam, czy jest to zasługą bycia dzieckiem znanej i popularnej polityk. Nie można mu odmówić osobistych przymiotów, które czynią go ważnym graczem w polityce PiS na Północy województwa.


MARCINKIWICZ Mirosław wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Lubuskiego.

Niewielu pamięta, że to jeden z najbardziej doświadczonych polityków wśród radnych Sejmiku Województwa Lubuskiego. Lektura jego doświadczeń musi budzić szacunek: był dyrektorem generalnym Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, ważnym urzędnikiem w Ministerstwie Łączności oraz członkiem władz kluczowych dla Polski spółek Skarbu Państwa. Nie wywróci lubuskiego świata polityki do góry nogami, ale ma szansę być w przyszłości tym, który postawi go na nogi. Charakteryzuje go daleko posunięta przewidywalność – nie mówi i nie robi rzeczy głupich, ani nawet kontrowersyjnych; czuje polityczny wiatr i wie jak ustawiać na niego żagle.


NESTEROWICZ Tomasz radny Zielonej Góry, prawdopodobnie przyszły współlider Nowej Lewicy

Minimalna szansa na to, że razem z Anitą Kucharską-Dziedzic poprowadzi lubuską Nową Lewicę jest dużo większa niż to, że górę weźmie pewność Bogusława Wontora, który chciałby ów plan popsuć. Rozstrzygnie zdolność ludzi Wiosny do zgromadzenia delegatów, którzy zagłosują nie tylko na Kucharską-Dziedzic, ale również na Nesterowicza. Zawieszony poseł nieboszczki SLD chciałby to popsuć i nie jest bez szans – rozstrzygną ludzie posłanki. Jeśli chce wejść do gry, musi się bardziej wysilić! Niezbędny jest tu Tadeusz Jędrzejczak i Jan Kochanowski. Tak, ten ostatni wciąż żyje i ma się dobrze – w radzie nadzorczej gorzowskiego szpitala.


Harasimowicz Hubert Platforma Obywatelska, były komendant wojewódzki PSP

Apetyt na politykę więcej niż lokalną może zaspokoić już wkrótce. Dokładnie wtedy, gdy wojewoda wygasi mandat Jerzego Wierchowicza, który bezprawnie dorabiał jako adwokat w gorzowskim szpitalu. Zajmie jego miejsce w Sejmiku Województwa i z pewnością takiego błędu nie popełni – zresztą nikt by go nie popełnił, nawet licealista bez prawniczych studiów. Wiadomo, że jego ambicje sięgają wyżej. Na szczęście kompetencje również są duże.





Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...