Przejdź do głównej zawartości

Robert Anacki - pogromca politycznych cyników i darmozjadów..

Lubuscy zwolennicy partii „Korwin” rosną w siłę i wychodzą w swojej działalności poza dotychczasowe schematy. Jeszcze nigdy konserwatywni liberałowie nie byli w województwie lubuskim tak silni, a wszystko za sprawą jednego człowieka. Przejął on metody politycznej konkurencji - profesjonalny marketing, działania PR, otwartość na nowe środowiska oraz dozowanie ortodoksjii – ale nie po to, by wyborców oszukiwać, jak czyni to większość polityków, lecz jak najszerzej do nich dotrzeć.
               
          

                 
                  Parlamentarny sukces jest w jego zasięgu, a o tym, że lider lubuskich struktur partii „Korwin” Robert Anacki ma charakter, wielu przekonało się niemal dokładnie rok temu.

    Łamiąc wszelkie dotychczasowe konwenanse oraz towarzyskie układy i porozumienia typu: „Ja nie ruszam Ciebie, a Ty nie ruszasz mnie”, publicznie na zwołanej przez siebie konferencji, zadał ówczesnemu kandydatowi - a dzisiaj prezydentowi Gorzowa Jackowi Wójcickiemu - pytania, które postawiły ówczesnego wójta Deszczna w co najmniej niekomfortowej sytuacji.

       „Nie angażowałem się wcześniej w politykę, ale od zawsze uważałem, że wybierajac rządzących, trzeba sie posługiwać logiką. Uderzało mnie, że za każdym razem wybierano to samo, ale inaczej opakowane” – mówił o sobie 12 listopada 2014 roku, wzywając tym samym dzisiejszego prezydenta Gorzowa do odpowiedzi na pytania w sprawie jego powiązań biznesowych.
       
         „Wokół pana Wójcickiego zebrało się bardzo wiele niepokojących rzeczy. Przerażające jest to, że pan Wójcicki jest w otoczeniu tak zwanej elity gorzowskiego biznesu(...). To przecież nie jest normalne,że wójt Wójcicki we własnej gminie obok urzędu, kupuje działkę za 400 tysiecy złotych, która teraz jest warta kilka milionów złotych” – celnie punktował Anacki dzisiejszego prezydenta Gorzowa, co było jego politycznym debiutem i początkiem drogi po mandat poselski, który w jesiennych wyborach jest bardzo prawdopodobny.
                
                Dlaczego spełniony przedsiębiorca zarządzajacy wieloma spółkami w Niemczech i Wielkiej Brytanii wybrał Janusza Korwin-Mikke ?

  „Wybrałem Korwina, bo chcę prostego systemu podatkowego, który nie będzie obciążał pracy” –mówił przed wyborami prezydenckimi, stawiając tym samym mocny krok w politykę, która kilka tygodni później pochłonęła go całkowicie.

   Został liderem partii „Korwin” w województwie, pozyskał do struktur dużą ilość nowych osób, a dzisiaj został zarejestrowany w Krajowym Biurze Wyborczym, jako lider listy w wyborach do Sejmu.

  „Mamy prawo do wolności, by nikt nam nie wmawiał, a przede wszystkim urzędnicy, że wie lepiej, jak wydać nasze pieniądze” – powtarza jak mantrę lider listy konserwatywnych liberałów do Sejmu.

  Paradoks sprawił, że stoi po przeciwnym biegunie innego lidera tak zwanych antysystemowców – Jarosława Porwicha, który kandyduje z listy Pawła Kukiza.

  Anacki do wszystkiego doszedł ciężką pracą sam i bez protekcji, a wolny rynek oraz wolność są dla niego jak religia. Porwich od młodości był związkowym działaczem – typem związkowego „Towarzysza Szmaciaka” - który dłużej niż 1-2 lata nie pracował nigdzie, a sprawy gospodarcze są mu znane w równym stopniu jak język chiński.  Lider partii „Korwin” politykom i polityce nie zawdzięcza niczego, szef gorzowskich zwiazkowców polityce zawdzięcza wszystko: życie, pracę, istnienie. Anacki idzie do Sejmu, by coś zmienić, a jak mu nie wyjdzie to ma gdzie wracać i czym się zajmować, Porwich nie ma wyjścia – teraz albo nigdy, a przykład poszukujących pracy byłych szefów związku nie może budzić optymizmu. Lider listy „Korwin” nie kręci i nie posługuje się językiem: „wicie rozumicie”, a szef zwiazkowców inaczej komunikować się nie potrafi.

W tym kontekście, przewodniczący Porwich – który oficjalnie należy do Koła Rencistów i Emerytów NSZZ „Solidarność” przy ZWCh”Stilon” – wygląda blado, a przepaść pomiędzy nim, a liderem partii „Korwin” R. Anackim jest ogromna.


 Wyborcy nie są wbrew pozorom głupi i wiele rzeczy rozumieją. 

Potrafią odróżnić człowieka, który tworzy od zwykłego "darmozjada". Anacki to szansa dla młodych, ludzie pokroju Porwicha czy Bogusława Wontora z SLD, to potwierdzenie iż można być całe życie działaczem, a mimo tego pouczać przedsiębiorców i ludzi pracy, co mają robić...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...