Przejdź do głównej zawartości

Kosmiczne wątpliwości w sprawie urzędnika Wontora...


Zasługi lidera lubuskiego SLD dla spraw technologii kosmicznych są znane, bezsprzeczne i nie podlegają żadnej dyskusji. Trudno kwestionować fakt, że specjalista od Kosmosu ma prawo zarabiać na tym kosmiczne pieniądze. Dyskusyjnym jest to, czy urzędnik może zarabiać ogromne pieniądze w podmiotach, które w obszarze jego aktywności finansuje Urząd Marszałkowski.


Fot. Lewica2019.

Serce wyrywa się do okresu, gdy politycy lewicy kojarzyli się z troską o słabszych i potrzebujących, sami zachowując umiar.

Chcąc recenzować dwuznaczności przedstawicieli „dobrej zmiany”, opozycji nie mogą reprezentować ludzie, których aktywność polityczno-gospodarcza budzi jeszcze większe wątpliwości niż „geszefciarzy” z PiS.

         Mowa o pośle Bogusławie Wontorze, który jeszcze kilka tygodni temu był głównym specjalistą w Urzędzie Marszałkowskim. Kiedy był zatrudniany, dziennikarze pytali o wysokość zarobków. „To są dla mnie sprawy drugorzędne” – odpowiedział w rozmowie z red. Arturem Łukasiewiczem z „Gazety Wyborczej”.

Ma w tym zakresie ogromne doświadczenie i kontakty, które zamierzamy wykorzystać” – komplementowała go marszałek Polak. I tu pełna zgoda, ponieważ Wontor rzeczywiście sprawami Kosmosu zajmował się od dawna. Jego wiedza mogła więc być wykorzystana do pracy w Urzędzie.

Pytanie jest innego rodzaju: czy wiedza i wpływy w Urzędzie Marszałkowskim powinny być odpłatnie wykorzystywane na rzecz podmiotów zewnętrznych, które kwotą kilkudziesięciu milionów złotych zostały wsparte przez Urząd Marszałkowski? Czy nie zachodzi tu konflikt interesów, a nawet podejrzenie o dużo większym kalibrze?

Okazuje się, że swoją wiedzę z zakresu Kosmosu, a także wpływy w Urzędzie Marszałkowskim, Wontor potrafił wykorzystać do zarobienia kosmicznych pieniędzy. Tylko w 2019 roku w Urzędzie Marszałkowskim zarobił blisko 103 tysiące złotych, a drugie tyle (104 tysiące) w Polskiej Agencji Kosmicznej, Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz w prywatnej firmie HERTZ Systems.

Problem w tym, że trzy z tych podmiotów biorą udział w realizacji projektu pt. Park Technologii Kosmicznych, który został dofinansowany kwotą 41 milionów w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Oznacza to, że marszałkowski urzędnik Bogusław Wontor dorabiał w instytucjach i firmach, które finansowane były przez jego pracodawcę. To tak, jakby pracownik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego dorabiał po godzinach u beneficjentów, którzy wygrali w Ratuszu przetarg.

Mniej kontrowersji budzi 147 tysięcy zarobionych w tym samym czasie w biurze europosła Bogusława Liberadzkiego. Dziwić może co najwyżej fakt, że w kampanii parlamentarnej posunął się do tak nieetycznych działań, jak wysyłka wyborczej poczty do wyborców na koszt swojego pryncypała.

Nie jest sprawą publicysty oceniać czy jego postawa jest złamaniem prawa, ponieważ od tego są odpowiednie instytucje, ale uprawnionym jest posiadać wątpliwości i zadawać pytania: czy to etyczne i czy tak powinni się zachowywać politycy Nowej Lewicy, którzy chcą być alternatywą dla „dobrej zmiany”?

Jeśli wyborcom i marszałek Polak to nie przeszkadzało, to i ja nie będę udawał zgorszonego.

Po zapoznaniu się ze szczegółami i ewentualnymi materiałami, będziemy taką sytuację badać” – skonstatował pracownik Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Inaczej mówiąc: co się odwlecze, to nie uciecze.

Nietrudno zgadnąć, że sprawa nie zainteresuje również radnych z Południa, bo wszyscy oni kryją się nazwajem...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...