Przejdź do głównej zawartości

Radny PiS: Pieńkowski pali głupa...


Z gorzowskiej siedziby PiS-u słychać już ładowanie strzelby, a w powietrzu unosi się zapach prochu. Fala jest jeszcze zbyt niska, a wiatr jeszcze zbyt słaby, by ofiara wyskoczyła z okrętu „dobrej zmiany” na własną szalupę ratunkową. Jest jednak w sytuacji, gdy minimalna szansa na polityczne życie, jest lepsza niż zła pewność marginalizacji.

Fot.: Nad Warta

Zalazł liderom PiS-u za skórę, bo potrafi być niezależny, a w przeciwieństwie do nich jest nawet niezależny finansowo.

 Robert Anacki z Porozumienia Jarosława Gowina od samego początku był w Zjednoczonej Prawicy piątym kołem u wozu - kimś w rodzaju przybysza z innej planety. Ma swoje wady, ale nie jest pozbawiony istotnych zalet. To samo w sobie narażało go na nieuchronny los konfliktu z Sebastianem Pieńkowskim.

Sebastian pali głupka” – to konstatacja radnego klubu PiS R.Anackiego na zarzut S.Pieńkowskiego, że w trakcie głosowania w sprawie rajcowskich diet, kilka miesięcy temy podniósł ręke inaczej niż wszyscy i głosował „za”. Tym samym tłumaczył na portalu społecznościowym, że była to pomyłka, ale Pieńkowski wykorzystał sytuację i promował posty na ten temat w formie płatnej reklamy.

Wystąpię z klubu PiS, a na Radzie Miasta zaproponuję, abyśmy ze względu na COVID-19 zrezygnowali całkowicie z diet, bo w moim życiu one nic nie zmienią” – oświadczył dwa dni temu i trzeba wierzyć, że słowa dotrzyma.

Ten ostry kurs nie jest zapewne przypadkowy i nie pierwsza to sytuacja, gdy ten polityczny aspirant zmienia front, by spróbować czegoś innego. Wcześniej był w Partii Korwin, a następnie w Konfederacji, ale czując nadchodzący wiatr postanowił przesiąść się do łodzi pełnomorskich. „Dojrzałem do kompromisu” – tłumaczył swoją decyzję o przystąpieniu do satelity PiS.

Szkoda, że ten zdolny człowiek tak szybko staje się zgraną kartą. Do polityki był przygotowany jak do wyprawy w sandałkach na Mount Everest, chociaż talent nie pozwala mu jeszcze marzyć o Górze Żarskiej ( 226,9 m n.p.m). Był przekonany, że aktywność w „Toastmasters” to bilet i postawił na formę, ale zabrakło treści. Nie tylko – głównym deficytem jest pokora i chęć uczenia się od innych.

Apetyt na błyszczenie w lokalnych mediach, całkowicie wyłączył Anackiemu hamulce powstrzymujące przed śmiesznością.

Tyle krytyki, bo jeśli wystąpi z klubu PiS i doprowadzi do dyskusji oraz głosowania nad wysokością diet, forma może nabrać wreszcie treści. To jest ten czas, by skończyć z poziomem Pieńkowskiego i jego politycznej piaskownicy: „Kto pierwszy zaczął?”, i wejść na wyższy poziom, gdzie nikt nie będzie wypominał przeszłości.

         Wszystko w jego rekach. Nic nie jest stracone raz na zawsze, a jego zapowiedź może być dobrym przykładem dla innych. Wtedy chapeau bas Panie Anacki.

...Pieńkowski i tak jest na ławce rezerwowych za kilka groszy więcej, byle jak najdalej od Gorzowa. 



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...