Przejdź do głównej zawartości

Senator się pomylił. Dobrze, że chirurg nie kombinował...


Nie było mi łatwo pogodzić się z faktem, że Komarnicki został senatorem po raz drugi. Bałem się o jego kondycję oraz predyspozycje „intelektualne”. Przekonałem się. Mniej więcej w tym samym czasie wpadło mi do ręki czasopismo „Mammalian Biology” w którym podano, że świnie wisajskie używają narzędzi. Teraz mam dylemat. Co jest trudniejsze: używanie senackiego tableta czy patyków do kopania w ziemi.


Wciąż bulgocze po głosowaniu w Senacie. Polityk z Gorzowa poparł ustawę kopertową. Niby nic szczególnego, wszak koperty to jego znak rozpoznawczy od lat dziewięćdziesiątych. Dużo pisał. A nawet wcześniej,  podobno namiętnie wysyłał widokówki do dziewczyn z Kraju Rad.

Należałoby przegnać Władysława Komarnickiego poza miasto i tam go wychłostać, ale tyle w tym przemocy i agresji, że nie tędy droga. Polityk pokazał tkliwe zdjęcie ze szpitala, po którym serce pęka ze wzruszenia. Nie chcę być wredny i podejrzliwy, gdyż choroba może dopaść każdego. Prawda jest taka, że te jego hospitalizacje przypadają zawsze na czas, gdy knuje z PiS-em. Inna sprawa, że jest ich więcej, niż u weteranów z Iraku i Afagnistanu.

 Pomyliłem się” – oświadczył senator Komarnicki. Guzik prawda. W dziewięciu wcześniejszych głosowaniach się nie pomylił. Tylko w tym jednym, choć nie wiedział, że ta zdrada będzie bez znaczenia. W polityce jest tak, że jak nie można kogoś pokonać, to trzeba do niego dołączyć. Nie wszyscy mają odwagę, by zrobić to otwarcie.

Fakty są takie, że zagłosował tak, jak życzyło sobie Prawo i Sprawiedliwość. Miał do tego prawo. Jasne, może być tak, że się czepiam, ale przecież to nie pierwszy taki numer.

Licząc ostrożnie, pomyłek miał Komarnicki w swoim życiu bardzo wiele. Najpierw pomylił PZPR z „Solidarnością”, później w noc stanu wojennego pomylił kierunki, by w DDR w imieniu rządu PRL „opiekować się” polskimi pracownikami budowlanymi. W wolnej Polsce mylił role szefa rady nadzorczej firmy budowlanej z prezesem „Stali Gorzów”, betnon architektoniczny ze zwykłym, koalicjantów w Powiecie Gorzowskim, i tak dalej, i tak dalej.

Nie można wykluczyć, że Komarnicki był z PiS-em dogadany. Przypomnijmy jeszcze raz, że on z tą formacją miał zawsze po drodze. "Władek musi coś dostać" - to słowa polityka PiS z czasów, gdy dostojny senator był jeszcze szefem firmy budowlanej. Platforma Obywatelska była jakby przy okazji. 

Jego kalkulacja zawiodła na całej linii, bo głos mający być języczkiem uwagi, okazał się nic nie warty. Nie doczytał na tablecie liczby obecnych na głosowaniu.

Jego „pomyłka” mogła mieć wartość, gdyby senatorzy PiS uczestniczyli w głosowaniu. On o tym nie wiedział, bo porzerosły go funkcje tableta. Tak bywa. Koniem pociągowym nie jest od dawna, ale teraz nie bedzie nawet koniem trojańskim.

Komarnicki chciałby być bogiem, ale nic, co ludzkie, nie było mu obce. Jest skrzyżowaniem postaw Marii Magdaleny, przebiegłego Judasza, choć wolałby uchodzić za Piotra, lub chociażby Szawła. W rzeczywistości jest z nim jak z „Donacją Konstantyna” – wszystko to falsyfikat.

I na koniec. Twierdzi, że się pomylił. Nie powiem, że mam przewrotne i trochę złośliwe marzenia. Ale będę fantazjował. A gdyby pomylił się jego chirurg? Moglibyśmy stracić wybitnego intelektualistę, skutecznego senatora i jeden z filarów podtrzymujących istnienie Gorzowa. 
Nie inaczej w sytuacji, gdyby na senackiej sali pojawił się komplet senatorów z PiS. Ta pomyłka mogła być kosztowna dla wizerunku opozycji.



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...