Przejdź do głównej zawartości

Wybory. Ta następna niedziela...


Wśród krajowych i regionalnych polityków opozycji, nie wyłączając z tego samych wyborców, można zaobserwować sporo uniesień oraz euforii z powodu dobrych notowań Trzaskowskiego. Niektórzy przyrównują ten czas do wyborów kontraktowych. Problem w tym, że nawet wtedy po pięćdziesięciu latach komunizmu, do urn poszło zaledwie sześćdziesiąt procent społeczeństwa.



         Wbrew temu co myślą dzisiaj wyborcy krytyczni wobec „dobrej zmiany”, druga tura wyborów prezydenckich nie będzie dla Rafała Trzaskowskiego spacerkiem. Dodatkowo, jeśli część elektoratu zdecyduje się na lipcowy urlop, z pierwszej tury zostaną słodkie wspomnienia społecznej euforii, ale po drugiej już tylko słone ślady łez porażki.

       Koalicja Obywatelska odrobiła lekcje po Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, pewnie na lata pogrążając aspiracje wielu innych kobiet w partii, które mają chęci i urok osobisty, ale nic więcej.

       Trzaskowski znalazł sposób i formę dotarcia do wyborców. Problem w tym, że nie ma nic atrakcyjnego do zaproponowania. Tradycyjnie ostrzega przed rządami autokratycznymi, ale brakuje narracji ważnej dla wyborców, których nie interesują sądy, instytucje, demokracja czy daleka Unia Europejska. Brakuje narracji bliskiej życia mieszkańców małych miast i wsi.

      Ludzie są zmęczeni ciągłym napięciem, i chętnie zainteresowaliby się kandydatem opozycji, gdyby oprócz znajomosci języków, bezdyskusyjnej erudycji i miłej dla pań aparycji, umiał opowiadać historie o tym, co po „dobrej zmianie”. Samo oburzanie się jest niewystarczające.

        I jeszcze ci wszyscy „YESmeni” z partii, zepsuci przytakiwacze, którzy z mandatem posła lub senatora chcą dotrwać do emerytury. Dla nich Prezydent RP Andrzej Trzaskowski, to wieksze szanse na kolejne cztery lata po 2023 roku. „W Polsce od lat skład Sejmu i Senatu układa kilku facetów. To liderzy partii” – słusznie zauważył Jacek Bachalski, twórca PO, były poseł i senator, który zapłacił dużą cenę za to, że myślał samodzielnie i stanął w szranki z Donaldem Tuskiem.

       Retoryka PiS-u już dzisiaj przypomina język kremlowskiej propagandy przeciw gejom, ale jeśli okaże się dla Andrzeja Dudy skuteczna w pierwszej turze, przycisną pedał gazu i rzucą w wentylator takie ideowe gów...a, że śmierdzieć w Europie będzie cała Polska. Czeka nas w związku z tym wysyp wrogów i zagrożeń, przed którymi „obronić” nas będą mogli tylko ci, którzy je wywołali.

      Nie rozumieją skali spraw i wyzwań, przed jakimi z prędkością światła staje obecnie Polska i świat. W warstwie retorycznej premiera Mateusza Morawieckiego wygląda to całkiem nieźle, ale dobrze wiemy, że jedyny jego trwały pogląd to: lud to kupi. I kupuje, nawet robiąc zapasy.

      Kiedy język, postawy i metody PiS-u przyrównuje się do czasów nazistowskiej III Rzeszy przed wojną, politycy tej partii mocno się oburzają. Łatwo o zarzut przesady lub przejaskrawienia, a nawet proces karny. Inaczej ze społeczeństwem, kiedy przegląda się karty „Ucieczki od wolnościEricha Fromma. Tu analogii jest bardzo dużo i wsytarczy wyjechać daleko od Warszawy, a nawet na giełdę przy dawnym „Ursusie” lub tą zwierzęcą w Renicach, by przekonać się, że „lud to kupuje”. Za poczucie bezpieczeństwa socjalnego oraz przynależność do „wspólnoty”, dobrowolnie i czując, że nie jest to w porządku, odda spory kawałek swojej wolności.

        Najgorsze jest to, że tych wszystkich złych emocji z kampanii wyborczej, nie da się z powrotem zapakować do butelki. Jest raczej pewne, że PiS-owscy humbejwini przed drugą turą otworzą nie tylko butelkę z Dżinem i puszkę Pandory, ale podpiszą też pakt z Mefistofelesem, byle tylko Andrzej Duda nadal był prezydentem. W sytuacji z jaką się obecnie mierzymy w gospodarce i na rynku pracy, jakiekolwiek kombinacje plus podgrzewanie wyborczych emocji na tle ideologicznym, może dać mieszankę wybuchową już kilka dni po wyborach.

      Poziom intelektu PiS-owskich fajterów nie rzuca na kolana, ale nie warto zawężać naszych obserwacji tylko do rzeczy tak mało użytecznych, skoro większość wyborców i tak kieruje się emocjami.

      Gdyby było inaczej, to o druga turę nadal walczyłby Szymon Hołownia, który jako jedyny wśród kandydatów ma pomysły, wizję oraz autentyczną wolę przewrócenia partyjnego stolika do góry nogami. Najlepiej wypadł w trakcie „debaty” w TVP i posiada największe zasięgi internetowe, co nie jest dzisiaj bez znaczenia. Dobrze sobie radził Władysław Kosiniak-Kamysz, ale niemal wszyscy rozmówcy podkreślają jedno: zza jego pleców wyskoczą tabuny pazernych na posady działaczy oraz ich rodziny.

          Niczym łowczy tropię Krzysztofa Bosaka z Konfederacji, i chciałbym czymś do niego strzelić, ale nie ma czym. Ma w sobie młodzieńczy idealizm, podczas gdy większość "starych" polityków drzemie w sennym maraźmie. W ten oto sposób narodowcy wchodzą do głównego nurtu polityki, nie jako dziwadła, ale postacie interesujące i potrafiące opowiadać o swoich wizjach. Te ostatnie, to już inna sprawa.

       Mam jednak rewolucyjną tezę, że wygrana Dudy wcale nie musi oznaczać większej władzy PiS-u, ponieważ ten skompromitowany prezydent już nic nie będzie tej partii winien, a i ona nie będzie już mogła niczego mu zaproponować. Będzie walczył o to, by wnuki nie wytykały go palcami, a dzieci na ulicy nie rzucały w niego skórkami od bananów. Istnieje jednak ryzyko o którym mówił George Orwell: „Raz się skurwisz – kurwą zostaniesz”.

     Gołym okiem widać więc, że mamy moralny kryzys polityki – tej krajowej i regionalnej. Ta ostatnia za sprawą wieloletnich rządów trzech partii w Urzędzie Marszałkowskim, jest zepsuta bardziej po stronie opozycji, niż w szeregach „dobrej zmiany”. Ludzie to wszystko obserwują i mają poczucie zażenowania. Mamy rozciągnietą na cały kraj, ale także w Lubuskiem, sieć interesów i interesików, które łączą polityków od posła po radnego w powiecie. Konkurujących ze sobą koterii i klik, nie ogranicza ani poczucie wstydu, ani przyzwoitość.

        W tym kontekście, jedynym sensownym ...już politykiem, jest Szymon Hołownia. Nie jest ważne, czy wejdzie do drugiej tury, ale kluczowe jest to, aby społeczeństwo wysłało sygnał: dość! W pierwszej turze głosuje się sercem, a w drugiej przeciwko. Warto mieć serce bliżej Hołowni, niż kandydatów partyjnych.

        Dlaczego? Ponieważ polityka dryfuje na mielizny, i choć myślimy, że gorzej już być nie może, to bez względu na to kto wygra, lepsze już było.

         Jeśli wygra obecny prezydent – będzie psucie państwa i deprecjonowanie wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Jeśli szala zwycięstwa przechyli się na stronę prezydenta Warszawy, to jego głównym celem będzie dociągnięcie do zwycięstwa w 2023 rok Koalicji Obywatelskiej. To oznacza jeszcze więcej wojen i jeszcze więcej psucia polityki.

     Warto w pierwszej turze dmuchać w żagle kandydatów spoza układu dwóch największych partii. Oni są lustrem w którym mogą się zobaczyć Trzaskowski i Duda, dlatego tak bardzo się ich boją. Po pierwszej turze będą z tymi lustrami próbowali rozmów, bo teraz każdy z nich żyje w swojej bańce i nie dopuści racji tych z bańki przeciwnej.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...