Przejdź do głównej zawartości

10 lat z marszałek Elżbietą Polak

Mija 10 lat marszałkowania Elżbiety Polak. Dłużej urzędują tylko marszałkowie w Wielkopolsce, Kujawsko-Pomorskim, Pomorskim oraz Mazowieckim. Taka już jest, że jedni ją uwielbiają, inni szczerze nie znoszą. Wyniki kolejnych wyborów pokazują, że tych pierwszych jest więcej.

Fot.: Lubuskie.pl


        Dekada, to szmat czasu, jednak marszałek Elżbieta Polak go nie zmarnowała. Nikt nie skrobie się teraz w głowę, szukając na siłę efektów jej pracy, ponieważ jest ich aż nadto, aby natknąć się na nie dosłownie wszędzie. A wszystko w politycznych warunkach, gdzie obowiązuje zasada: tnij kłosy wysoko rosnące. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś wyrasta za wysoko, to dla politycznej higieny warto go przyciąć, a przynajmniej postraszyć taką mozliwością.

      Politycznie urosła, ale codziennie kluczowe dla jej marszałkowskiego życia były dwie rzeczy: troska o polityczny „pokarm”, by móc dalej funkcjonować, i jak się nim nie stać dla przeciwników.

       Słusznie ktoś zauważył, że polityka to nie jest świętych obcowanie. Nie inaczej było przez 10 lat marszałkowania Polak. Platforma zbudowała w Lubuskiem silną i amoralną elitę samorządowo-partyjną, której działania musiała żyrować marszałek Polak. Nie miała innego wyjścia. Groźby pozbawienia jej funkcji były żetonem którym Waldemar Sługocki, a wcześniej przewodnicząca Bożenna Bukiewicz, żonglowali w partyjnym pokerze. Jej daleko idąca ufność w światłe przywództwo obecnego szefa partii, może się okazać błędem i słabością. 

        Jest pracodawcą dla dużej liczby znanych w Gorzowie i Zielonej Górze platformersów – radnych oraz członków władz regionalnych oraz ich rodzin. W urzędzie, zarządach i radach nadzorczych spółek ,partia poupychała jej ludzi zdolnych, ale też zwykłych cwaniaków.

       Szklanka nie jest tylko do połowy pusta. Trzeba widzieć również pełną połowę, ponieważ na tle lubuskich polityków, marszałek Polak ma się czym pchwalić. Dla uczciwości, w kwestiach kadrowych, więcej od nietrafionych, było w tym czasie nominacji dobrych i trafionych. 

        Można ją krytykować za wiele, ale nie da się ukryć i zaprzeczyć temu, że w jej aktywności górę bierze autentyczna miłość do regionu; nie do partii. Jeśli śpiewa pieśni regionalnych liderów, to tylko po to, aby nie wypaść z chórku. Jej bezpośredni język często irytuje, ale jest dużo lepszy niż stylistyka nieboszczki Unii Wolności, którą niektórzy dalej się posługują.

     Elżbiety Polak są dwie. Jedna jest energiczną, ekspresywną i skuteczną menadżerką, która ma w sobie sporo empatii oraz ciepła. Drugą znają nieliczni; to bezwgledna perfekcjonistka, strażniczka swojego wizerunku oraz urzędnik z pamięcią słonia. Jesli można ją za coś krytykować, to tylko dlatego, że pomiędzy tymi dwoma Elzbietami Polak jest ktoś trzeci, kto nie pomaga, nie życzy jej dobrze, ale ona musi mu ulegać. 

      A jednak, gdyby nie jej odwaga i upór, gorzowski szpital mógłby już dzisiaj nie istnieć. Tu wiedziała, że cofnąć się nie można. Ani o jeden krok, choć wielu sypało jej piach w szprychy; także ci którym dzisiaj płaci pensje. Potrafi postawić na swoim; pozbywała się z marszałkowskich struktur ludzi niekompetentnych oraz nieuczciwych.

       Jej aktywność w pandemii, pozwoliła zrozumieć w praktyce, że zarządzanie kryzysowe nie jest domeną rządu, i że sprawni samorządowcy mogą to zrobić skuteczniej niż pasywny wojewoda. W efekcie, jednym z pierwszych transportów środków ochrony osobistej w Polsce, był ten zorganizowany przez marszałek Polak. Nie musiała nic robić, a czekając aż Władysławowi Dajczakowi podwinie się noga, zyskałaby aplauz wielu, ale wybrała działanie; stawką w tej grze było zdrowie lubuszan. Są na liście dziesięciolecia jej rządów grzeszki o różnym cieżarze gatunkowym, ale w żaden sposób nie przesłaniają one ogromu sukcesów – od wspierania samorządów w ramach ZIT-ów, przez rozwój kluczowych kierunków akademickich, a na istotnym dofinansowaniu jednostek służby zdrowia kończąc.

       Jest matką odrodzonego winiarstwa w Lubuskiem. Tą zasługę dostrzeżemy za lata, ale już dzisiaj oddać marszałek Polak, że jej konsekwencja była słuszna. 

        Gorzowianie mogą mieć do niej żal o pozycję biura zamiejscowego LUM, które pełni charakter jedynie fasadowy, ale spora w tym zasługa kolejnych wicemarszałków i członków zarządu województwa z Północy. Wielu chciałoby, aby była jedynie listkiem figowym dla polityki uprawianej za kulisami, ale to się raczej nie uda. Jej ocenę zniekształcają peany partyjnych lizusów i koniunkturalistów, ale również chłosty nadaktywnych krytykantów. Tymczasem Polak zasługuje na szczere pochwały i uczciwą krytykę . 

      W tych niespokojnych czasach, inne lekarstwa mogą być trucizną. Nawet jeśli są atrakcyjnie opakowane.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...