Przejdź do głównej zawartości

Bitwa o Polskę!

Wszystko, co ma obecnie miejsce w polskiej polityce, nie jest dziełem przypadku, ani nawet błędów taktycznych ze strony „rządu 13 grudnia”. Nawet po latach, powinniśmy to czytać w kategoriach poważnego zagrożenia dla suwerenności Polski. To nie jest zwykły konflikt miedzy partiami, ani nawet spór o wizje kraju. To jest bitwa o Polskę, jaką ją znamy, a która ma zostać przekształcona w coś co też już znamy, ale będzie inaczej, co nie znaczy, że lepiej.

Fot.: Janusz Życzkowski

Wydarzenia ostatnich dni i godzin są dla niej bardzo niebezpieczne. Nigdy wcześniej wolna Polska nie oglądała takich obrazów. Przejęcie Telewizji Polskiej odbyło się w stylu dotychczas zarezerwowanym dla republik w Afryce, albo Ameryce Łacińskiej, ale nie w samym środku Europy. Bezprawne wtargniecie policjantów do Pałacu Prezydenckiego, aby pod pretekstem wykonywania wadliwego wyroku sądowego, uprowadzić z niego gości prezydenta Andrzeja Dudy, wymyka się wyobraźni. Analogii można szukać tylko w głębokiej komunie, choć i tam starano się dbać o pozory legalności.

Takiej potrzeby nie widzą politycy partii rządzących, którzy jawnie lub w sposób zawoalowany realizują w Polsce interesy sił zewnętrznych. Mając ciche wsparcie instytucji Unii Europejskiej, które pilnie studiują polskie wydarzenia, aby tutejsze „know-how” zaimplementować w procesie federalizacji UE w innych opornych krajach, postanowili zrobić wszystko na rympał.

Nie bez znaczenia jest tu udzielona im osłona opiniotwórczych środowisk medialnych. Już po uprowadzeniu z Pałacu Prezydenckiego eksministrów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, portal „Politico” opisał sytuację jako walkę sprzyjającego „nacjonalistom” prezydenta Andrzeja Dudy, z proeuropejskim Donaldem Tuskiem. Czuć ducha rozgrzeszenia, a nawet motywowania do dalszych kroków.

Nie inaczej media niemieckie, które od zawsze przychodziły w sukurs tym, którzy mieli jakąkolwiek szansę, aby zaszkodzić obozowi patriotycznemu w Polsce, który od lat reprezentowany jest przez środowiska skupione wokół Prawa i Sprawiedliwości, ale też wokół prezydenta Andrzeja Dudy.

Nie dziwi więc, że gazety i portale zza Odry obszernie informują o uprowadzeniu polityków z siedziby Prezydenta RP. Sformułowania typu „podzielony kraj”, to jedno z najdelikatniejszych, ale myliłby się ten, kto doszukiwałby się w nich troski.  „To konfrontacja między nowym centrolewicowym rządem a odsuniętymi od władzy nacjonalistami w Polsce, która osiągnęła właśnie nowy punkt kulminacyjny”– czytamy w środowym wydaniu „Frankfurter Allgemiene Zeitung”.

 Tego typu reakcje wskazują na to, że wśród lewicowo-liberalnych elit Europy jest przyzwolenie na każde działanie rządu Donalda Tuska, którego efektem będzie neutralizacja tych środowisk niepodległościowych w Polsce, które będą się sprzeciwiać federalizacji UE, a także oddawaniu pod jurysdykcję unijnych instytucji, kolejnych obszarów kompetencyjnych. I choć Polska nie była jeszcze nigdy na takim poziomie anarchizacji życia publicznego, do jakiego doprowadziły ją niespełna miesięczne rządy Tuska, to działania jego hunwejbinów, nikomu w Europie przeszkadzać nie będą.

Dlatego właśnie trzeba uważać, aby nie dać się sprowokować. Wtargnięcie do Pałacu Prezydenckiego było ruchem bandyckim, ale to odpowiedź prezydenta Andrzeja Dudy pokazała, kto ma klasę i poczucie odpowiedzialności za losy kraju. Stwierdzenie, że ekipa Tuska z Szymonem Hołownią i jego szemraną ekipą, przy niemocy i uwikłaniu lidera ludowców, Władysława Kosiniaka-Kamysza, dąży do stworzenia w Polsce demokracji fasadowej i podporządkowanej siłom zewnętrznym, nie jest żadną przesadą.

Trzeba mieć świadomość, że Rubikon został właśnie przekroczony. Rządzący mają świadomość, że już nie mogą się zatrzymać, a to oznacza dalsze bezprawne kroki w stosunku do innych instytucji. Na pierwszy ogień pójdzie Narodowy Bank Polski, ale pola „walki o praworządność” dotrą też do Trybunału Konstytucyjnego oraz wszystkich tych kadencyjnych instytucji, które mogłyby sypać piasek w mechanizm ustawiony na pozbawienie polski suwerenności: prawnej, finansowej, kulturowej, a nawet historycznej. To wszystko już znamy, tyle tylko, że teraz będzie inaczej, ale wcale nie „na miękko”.


Tekst opublikowany 11.01.24 w: "Gazecie Lubuskiej", "Dzienniku Bałtyckim", "Gazecie Wrocławskiej" i "Głosie Szczecińskim" oraz na portalu tematypolityczne.pl



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...