Francesco Schettino, to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych.
Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka. Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie.
Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego
kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych
stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się
i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić
odwrotnie, wiecznie stając okoniem, prowokując dyskusje i kontrowersje, które
sympatii nie przysparzają. Trzeba jednak wiedzieć, kiedy jest ten jeden jedyny w
życiu moment, gdy trzeba zachować się przyzwoicie. Po prostu, aż tyle lub tylko
tyle.
Rządowy zamach na media, to znaczy, przejęcie
ich z pominięciem prawa i procedur, dla wszystkich pracowników był sytuacją
nową oraz nienormalną. Tak dla tych, którzy postanowili koniunkturalnie
podlizać się przyszłej władzy, jak radiowcy z prorządowego związku zawodowego,
jak i dla tych, którzy uznają prawo właściciela do zarządzania jego własnością,
ale zgodnie z obowiązującym prawem.
Wszyscy oni, w te dni niepewności: przez jednych
słusznie określane mianem zamachu na media, a przez drugich jako szansę na
zrobienie kariery, potrzebowali na pokładzie kapitana. Nawet takiego, którego
przyszła sytuacja zawodowa jest naturalnie beznadziejna. Taka jest rola liderów.
– Liderzy jedzą ostatni - pisał Simon
Sinek, autor książek o zarządzaniu i rozwoju osobistym. Jako ostatni, schodzą
też z pokładu, nawet jeśli wiadomo, że i tak zmiecie ich z niego fala polityki.