Nie ma co liczyć na opamiętanie ze strony "rządu 13 grudnia". Wzięli do swoich mord więcej, niż mogą przeżuć intelektem. Obecnym teatrem działań są media, ale przyjdzie czas na inne obszary. Ich język i działania wyprzedają myśli, ale też nie robią zbyt wiele, aby myśli było dużo.
Fot. GL |
Taki, który może się skończyć tym wszystkim, co
zapoczątkował rok 1792. Wielu wydaje się to w XXI wieku abstrakcją, ale nikt
nie twierdzi, że wszystko odbędzie się tak samo. Czasy się zmieniły, zdobycze terytorialne cieszą tylko Ruskich. Dzisiaj można stracić suwerenność państwową, inwestycyjną, gospodarczą, czy wreszcie medialną. Pewne jest więc to, że gmach
Rzeczypospolitej mocno popękał, ponieważ został nadgryziony przez niezwykle
pracowite, ale też bezmyślne, korniki.
Nie dziwi powód dla którego ten kryzys został wywołany
- takie rozchwianie sytuacji w Polsce, aby pełna integracja z Unią Europejską,
rzekomo bardziej cywilizowaną, była jedyną rozsądną alternatywą. Zdumiewa
sposób i środki po jakie sięgnięto - bezprawne zawładnięcie mediami
publicznymi.
Politycy zaangażowani w ten proces wierzą, że uda im się narzucić
społeczeństwu jedną i jedynie słuszną narrację. Chcą przekonać tych, którzy z
obrzydzeniem spoglądają na manipulacje TVN-u, że świat, a w pierwszym rzędzie
Polska, nie są takie jak w rzeczywistości, ale takie jak się je pokaże w
mediach. Mają przekonanie, zresztą poprzednicy też popełniali ten grzech, że
Polacy ocenią stan spraw i sytuację Polski zgodnie z tezami programów
informacyjnych.
Poprzednicy nie byli święci, owszem, a medialny przekaz daleko
odbiegał od obiektywizmu, ale trudno im odmówić dobrych intencji. Mieli przeciw
sobie osiemdziesiąt procent wszystkich mediów w Polsce, co niejako wymuszało
konieczność konfrontowania się z ich, często antypolską narracją. Nie obyło się
bez przesady, ale nikt nie miał wątpliwości, że media publiczne służyły sprawom
Polski. Wiadomo było, że wymagają zmian, ale nie takich i nie w taki sposób,
jak uczynili to czynownicy z PO.
Efekty „naprawiania” mediów publicznych już
są. Słyszymy tam rzeczy, które muszą dziwić, ale wypowiadane są niemal szeptem.
Nie ma „szczucia”, jest tylko „prawda”. Ta trzecia, Tischnerowska. Polacy są w
nich określani homofobami, księża odsądzani od czci i wiary, a polityka
prorodzinna zastąpiona została promocją aborcji. Do tego fascynacja związkami partnerskimi.
Witajcie w Europie! Po to był ten zamach na media, abyśmy mogli zostać
Europejczykami.