Przejdź do głównej zawartości

Gąska osrała portal Bachalskiego...

Eksplozja mało ambitnych tekstów, gdzie nie liczy się „co” i „jak”, ale „ile kliknięć", to na prowincji zjawisko masowe. Owszem, miłośnicy tekstów wyszukanych znajdą je w „Stoliku numer 1” i w echogorzowa.pl, ale ich deficyt dostrzegą ostatnimi czasy w Gorzów24. Metamorfoza stylu tego medium entuzjastycznie została przyjęta przez głupców, ale poważny zawód przeżywają ci, którzy gimnastykę intelektu, cenią wyżej niż trzy tanie piwa z puszki. Teksty niejakiego Stasia Gąski dają spójny obraz nowych trendów i zasad w mediach elektronicznych, gdzie „copy-paste” w połączeniu z bezmyślnością, dają quazi intelektualny „koktajl Mołotowa”...


...bo nie da się inaczej opisać rzeczywistości panującej na portalu „Gorzów24”, po zwolnieniu z niego szanowanego za obiektywizm i rzeczowość Filipa Góreckiego, a „konsekrowaniu” na gwiazdę niejakiego Stasia Gąski. W trzech tekstach swojego autorstwa: „Patologia żałoby Jarosława K.” (05.04.16), „Miłość i zdrada pod smoleńską brzozą”(12.04.16) oraz „Folwark zwierzęcy, ale po polsku” (15.04.16) ów Gąska potwierdził tylko jedno – że w portalu Jacka Bachalskiego wszystko trzyma się kupy, ale na odległość mocno śmierdzącej, bo „gęsiej”.

Marka portalu Gorzów 24 rozpuszcza się się w słowotoku publicysty Gąski, niczym tabletka na sraczkę w jelicie grubym. Wizerunek portalu uchodzącego niegdyś za opiniotwórczy, marszczy się po takich tekstach jak zużyty papier toaletowy. Brak wrażliwości na odczucia innych, może nakręcać popularność niepopularnego już portalu i służyć za pretekst do podlizania się cenionemu w mieście Jackowi Bachalskiemu, ale postawa taka niesie ze sobą ryzyko ośmieszenia portalu, jego właściciela oraz autora tekstów.

Zdjęcia nie budzą wątpliwości, nad grobami smoleńskimi rozkwita miłość(...).Dziękuję psychiatrze Zofii P. za wyjaśnienie problemu <patologii żałoby> Jarosława K.” – czytamy w wypocinach Gąski, co to zalewają od jakiegoś czasu szczeliny gorzowskiej przestrzeni medialnej, a których jedynym celem było ośmieszenie spraw dla wielu ważnych i wywołanie efektu "klikalności", który później łatwiej zaprezentować domom mediowym.

O ile teksty błyskotliwie inteligentnego Adama Oziewicza zawsze z rozmachem dotykały publicystyki dobrej i na poziomie, to „twórczość” Stanisława Gąski opatrzyć trzeba stemplem: „Uwaga wariat!”. Każdy z tekstów, to nokaut dla rozumu i ręka podana wszechobecnej dzisiaj bylejakości językowej, która nie służy niczemu innemu, jak tylko "klikalności".

Żałoba Jarosława K. (...).stała się problemem narodowym” – kpi nowy nabytek Bachalskiego i należałoby podjąć próbę odkodowania celu podobnych konstatacji i zrozumienia co autor miał na mysli, ale to stąpanie po cienkiej warstwie, gdyż gołym okiem widać iż myślenie nie jest jego mocną stroną. Im dalej po tej powierzchni usłanej werbalnym rynsztokiem, tym łatwiej zapaść się w błoto jego chorych „przemysleń” i wyobrażeń. Lektura tylko trzech tekstów Gąski, to potwierdzenie tezy, że gdy gdy roztropność i umiar w publicystyce zastępowane są komercją oraz wyścigiem po "klikalność", łatwo ze sztuki redagowania portali uczynić dyscyplinę nie mniej wyszukaną niż malowanie kałem po dworcowych ścianach.

I zanim czytelnicy Nad Wartą skrzywią się z obrzydzenia, proszę uczciwie przyznać: czy naśmiewanie się z cudzej żałoby jest dobre i ma jakikolwiek sens ?

Trzeba przyznać, że jako portal opinii, gdzie swoje poglądy wyrażają ludzie mądrzy i uznani – od Artura Radzińskiego, przez J. Bachalskiego i Michała Obiegło, a na Jerzym Synowcu kończąc – „Gorzów 24” sprawdzał się dotychczas przyzwoicie, ale po tekstach Gąski wnet się okaże, że nikt przyzwoity czytać go nie będzie.

Jeśli szukać analogii dla bezmyślności podobnych konstatacji, to najbliżej będzie do anonimowych for na stronach mediów, gdzie tchórze ubierają szaty odważnych polemistów, a prostactwo stylizuje się na inteligencję.

Mając powyższe na uwadze, lepiej „Gorzów 24” odpuścić – przynajmniej do czasu aż „gąska przestanie brzydko robić”, a czytać „Stolik numer 1”, Gorzowianina.pl, echogorzowa.pl i bloga, który reklamy już nie potrzebuje...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...