Przejdź do głównej zawartości

Tadek "bez pola", ale z furą i komórą...

Różnica pomiędzy wicemarszałkiem województwa, a administratorem budynku – potocznie określanym mianem „ciecia” - jest teoretycznie spora, ale w przypadku byłego prezydenta Gorzowa nie ma jej wcale. To znaczy jest – administrator budynku dużo mniej zarabia, nie ma sekretariatu, asystenta i służbowego samochodu z kierowcą, a wicemarszałek to posiada. Były prezydent w roli członka zarządu województwa nie jest tak silnym graczem na jakiego niektórzy go kreują, ale nie jest też tak słaby, jak chciałby to widzieć szef lubuskiej lewicy...


...który nie mogąc nominacji dla Tadeusza Jędrzejczaka zablokować, postanowił zadbać o to, by jego kompetencyjna pozycja i przyjemności ze „współudziału w rządzeniu województwem”,  nie wykraczały poza frajdę jazdy starszym modelem Peguota 508.

Wicemarszałka lub członka zarządu z tak marnym zakresem kompetencji nie było jeszcze nigdy. Nawet nieporadny Hałas miał pod sobą infrastrukturę, która dawała realne wpływy i możliwości budowania pozycji na zewnątrz” – mówi w rozmowie z Nad Wartą jeden z byłych członków zarządu województwa z południowej części regionu.

Dzisiaj kompetencje „wicemarszałka” T. Jędrzejczaka są znacznie mniejsze niż jego poprzednika, który został sekretarzem województwa. To dla byłego prezydenta spory problem wizerunkowy i miód na serce Bogusława Wontora, bo oczekiwania są ogromne, ale jego plenipotencje niewielkie. Wypłynął na wojewódzkie wody niczym korsarz w morze, lecz za sprawą marszałek Elżbiety Polak, szybko został skierowany na Kłodawkę -  może spektakularnie ruszać wiosłami, ale nic sensownego z tego nie wyniknie.

Odbyliśmy z Elżbietą Polak rozmowę. To marszałek jest moim szefem i będę lojalny” – oświadczył dzień po wyborze T. Jędrzejczak, a wtajemniczeni w marszałkowskie meandry sprawowania włądzy doskonale wiedzą, że właśnie rozpoczął się proces „ustawiania w szeregu” w którym błyskotliwy Jędrzejczak jest daleko za dużo mniej doświadczonym i rozgarniętym wicemarszałkiem Romualdem Gawlikiem z PSL.

Po pierwsze kierowca, po drugie sekretariat i współpracownik. Jeśli tego nie zagwarantował sobie w pierwszym tygodniu, to po nim. Tam sprawdza się nawet bilingi telefoniczne” – mówi w rozmowie z NW inny polityk, który zasiadał w zarządzie województwa.

Sekretarz Bogdan Nowak zarządza trzema departamentami i trzema biurami, a „wicemarszałek” Jędrzejczak nadzoruje jeden najmniej istotny Departament Geodezji, Gospodarki Nieruchomościami i Polityki Przestrzennej. Poprzednik zarządzał m.in. Departamentem Administracyjno-Gospodarczym oraz szeregiem biur, odpowiadał za Port Lotniczy w Babimoście, ważne Biuro Projektów Własnych, a także Biuro Ochrony Informacji i Bezpieczeństwa Publicznego, a Jędrzejczakowi pozostał służbowy samochód bez kierowcy, który mu się należy, ale wyjechał na wakacje do Grecji.

Odwołali Nowaka, ale razem z nim poszły kompetencje” – żartuje jeden z urzędników Urzędu Marszałkowskiego, który szybko dodaje: „Wicemarszałek Jędrzejczak będzie mógł zawsze pójść na papierosa z kierowcami”.

Co ciekawe, nowemu członkowi zabrano także nadzór nad Portem Lotniczym Babimost/Zielona Góra, a analiza całości kompetencji przedstawiciela Północy w zarządzie województwa, nie pozostawia wątpliwości, że nie nadzoruje on niczego, co miałoby jakikolwiek istotny wpływ na funkcjonowanie województwa.

Inaczej mówiąc – były prezydent będzie musiał włożyć sporo wysiłku w stworzenie wrażenia, że cokolwiek może i ma na coś wpływ, bo uchwałą z 17 maja br. odebrano mu nawet kompetencje z obszaru BHP. Jego doświadczenie i inteligencja jest wyjątkowa, dlatego powinien wiedzieć, że jeśli zgodził się objąć funkcję bez odpowiedniego zakresu kompetencji – tylko dla kasy i uczestnicząc w maratonie do emerytury, to szybko zostanie z tego rozliczony i ze szkodą dla siebie samego, bo ma swoją piękną kartę zasług dla Gorzowa jako prezydent.

Pierwszą zasadą strategii jest trafna ocena wroga – jego możliwości oraz kompetencji. Potem liczy się okazanie własnej siły, a tego Jędrzejczakowi w wojewódzkiej grze zabrakło. Zabrakło także taktu, gdy w pierwszym wywiadzie po wyborze niepotrzebnie skrytykował prezydenta Jacka Wójcikiego.

 Jemu nie potrzeba dzisiaj nowych frontów, ale sojuszy i „paktów pokoju”, bo bez tego nie będzie w stanie robić nawet dobrego wrażenia. Wrogów ma pod dostatkiem, a potrzebuje stronników.

 Inna sprawa, że taki zakres kompetencji dla Jędrzejczaka, to również "prozac" dla gorzowskiej Platformy Obywatelskiej, która już witała się z gąską - bo takie były ustalenia po "integracyjnym cyrku" w teatrze - a teraz musi się przed własnymi działaczami tłumaczyć, dlaczego nie liczy się w grze...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...