Przejdź do głównej zawartości

Sołtys wojewódzki wypowiada wojnę inteligencji

Przykładów „politycznego pieniactwa” wojewody Dajczaka jest bez liku, ale ostatnie konstatacje przypominają „sen wariata”. Stara się w mediach tłumaczyć wszystko na chłopski rozum, ale to powoduje, że jest to tylko chłopskie rozumowanie. W pół roku cieżko zapracował na wizerunek najgorszego z dotychczasowych wojewodów, a wszystko dlatego, że swój intelekt i niezależność w całości „wylizingował” dla partii, rojąc sobie tym samym, że jest w niej kimś ważnym. Rozpycha się łokaciami w lubuskiej polityce jak tłusty prałat, ale jest w PiS-ie zwykłym ministrantem. Brat biskup, to żadna gwarancja, że w „bożej kolejce” stał po zdrowy rozsądek oraz roztropność...

FOT. LUW/RadioGorzów

 ... bo w kilka miesięcy, wojewoda Władysław Dajczak swoją słowną ekwilibrystyką, taką na poziomie „komunalki” i strażackiej remizy, pokazał image o który nie podejrzewali go nawet najzagorzalsi przeciwnicy.

  Poszło o stanowisko gorzowskiej Rady Miasta, która zadeklarowała iż „podejmując uchwały będzie stosować się do orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego”. Projekt stanowiska przygotowali wybitni gorzowscy prawnicy Jerzy Synowiec i Jerzy Wierchowicz, a przyjęłi go radni przy sprzeciwie samorządowców z Prawa i Sprawiedliwości.
        
       „Nie dziwi mnie, że inicjatorami tego stanowiska są panowie Wierchowicz i Synowiec, a więc prawnicy, którzy boją się pewnych zmian, które rząd Prawa i Sprawiedliwości proponuje. Nie może być tak, że środowiska prawnicze są państwem w państwie i choćby oświadczenia majątkowe powinny być publikowane. To jeden z powodów, że te środowisko prawnicze tak zaciekle walczą z rządem PiS-u” – ogłosił na antenie Radia Zachód i Radia Gorzów wojewoda Dajczak, który nie bawił się w niuansowanie, ale lejąc miód na serce PiS-owskiego ludu, czerpał uciechę z faktu, że w swej semantyce jest równy najznamienitszym prawnikom.

 „Jednym z inicjatorów jest radny Wierchowicz, a więc sędzia Tryunału Stanu. Proponuję, aby zrzekł się tej funkcji  jeśli chce być taki nowoczesny i pierwszy z falgą idzie na barykady. Jeśli sędzią ma być taki człowiek, to pomylenie pojęć” – perorował dalej polityk i urzędnik, który nie został wojewodą z powodu posiadania wybitnych przymiotów, lecz z racji ich braku.

Kiedy więc reprezentant rządu miał podczas radiowego wywiadu twarz niezmąconą myśleniem, inni myśleli jak tu go za bardzo nie obrazić.

Tu nie ma nawet czego komentować, bo to jest prywatna opinia jakiegoś pana bez jakiegokolwiek znaczenia, który akurat jest wojewodą i ślepo wykonuje polecenia partyjnych decydentów. To bardzo przykre i smutne, bo ten człowiek nie ma własnego zdania i tego typu oświadczeniami tylko się ośmiesza” – komentuje dla Nad Wartą radny i uznany adwokat J. Synowiec, którego wojewoda Dajczak – podobnie jak i innych gorzowskich rajców - goni do pracy. „W Gorzowie jest do zrobienia bardzo wiele, co wyrażają mieszkańcy w uchwałach i petycjach, a podejmowanie takich uchwał nie przyczyni się do szybszego rozwoju Gorzowa” – skonstatował wojewoda, który PiS-owskie „mantry” powtarza jak dziecko we mgle, uśmiercając zdrowy rozsądek i ożywiając tani populizm.

Nie wierzę w żadne jego słowo troski o Gorzów, a tym bardziej w to, że ludzie do niego dzwonią i ślą postulaty, by w czymkolwiek im pomógł, bo nic nie może” –mocno ucina sprawę radny Synowiec.

Powyższe potwierdza, że ekscesy władzy PiS-u mają różne oblicza, ale nominowanie W. Dajczaka na wojewodę lubuskiego, jest wybrykiem tej władzy największym.

Pisząc kilkanaście miesięcy temu, że „funkcja wojewody ma charakter trzeciorzędny”, Jerzy Wierchowicz i Jerzy Synowiec nie spodziewali się, że urząd ten obejmie w przyszłości osoba z szeregu piątego, a nawet szóstego - po prostu taki "Pan Nikt".

To pociecha dla ludzi biednych, mało znanych, jeszcze mniej zasłużonych i rozgarniętych, a nawet głupich, że w demokracji państwowe urzędy dostępne są dosłownie dla wszystkich. Dajczak jest na etapie zauroczenia się blichtrem władzy, bo samej władzy jeszcze nigdy nie doświadczył. Może rzucać gromy na wszystkich dookoła, ale i tak nikt nie uwierzy, że ma więcej do powiedzenia niż wicewojewoda Robert Paluch czy dyrektor Roman Sondej.

Wisi na grzywce minister Elżbiety Rafalskiej i naiwnie wierzy w moc kropidła swojego brata. Lubuski Urząd Wojewódzki funkcjonuje dobrze nie dzięki wojewodzie, ale mimo jego osoby. Wojewoda Dajczak jest dzisiaj przedmiotem licznych żartów i anegdot, niektórzy porównują jego działalność do strategii realizowanej przez montypythonowskie „Ministerstwo Głupich Kroków”, ale wszystko przypomina po prostu wojewódzkie sołectwo...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...