Lewica coraz mniej kojarzy się z etosem pracy i pracownikami, a
bardziej z cwaniactwem i kombinatorstwem. Jest niemal pewne, że upadek
polityczny, to zaledwie przedsmak tego, co z wachlarza dostępnych
nieprzyjemności, czeka w najbliższym czasie byłą gwiazdę lubuskiej lewicy. Tym
samym, były starosta sulęciński może się stać nie tylko potwierdzeniem porzekadła,
że „pycha kroczy przed upadkiem”, ale
przede wszystkim synonimem oderwania się lewicy od zaplecza, którym u zarania
jej powstawania nie byli bogacze i koniunkturaliści, ale ludzie ciężkiej pracy
i jeszcze wiekszej empatii...
![]() |
FOT. sld.org.pl |
...której ewidentnie zabrakło byłemu
staroście sulęcińskiemu Patrykowi
Lewickiemu i kilku innym działaczom Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Choć na razie nikomu i za nic prokuratorskich
zarzutów nie postawiono, a więc bezwzględnie należy domniemywać niewinność, to
już sam proceder daje powody, aby na lewicowość byłego polityka SLD – a także jego
protektorów Dariusza Ejcharta i Bogusława Wontora - spoglądać z
przymrużeniem oka.
„Wyniki
dotychczasowych czynności wskazują na uzasadnione podejrzenie popełnienia
przestępstw opisanych w zawiadomieniu” – informuje Nad Wartą
rzecznik gorzowskiej prokuratury Dariusz
Domarecki, odpowiadając na pytania dotyczące prowadzonego od blisko roku
postępowania, które zainicjował mieszkaniec Sulęcina, zarzucając wymienionym w zawiadomieniu stowarzyszeniom i instytucjom,
działającym na terenie powiatu sulęcińskiego, że dopuściły się szeregu
nieprawidłowości w zakresie pozyskiwania oraz wydatkowania środków unijnych i
państwowych.
W zawiadomieniu pojawiły się nazwiska
P. Lewickiego, a także – w związku z organizowaną w przez lewicę w Łagowie
Lubuską Szkołą Liderów Lewicy – D. Ejcharta i B. Wontora.
Nie byli oni dotychczas
przesłuchiwani, mimo iż śledztwo trwa od lutego 2015 roku.
„Na
obecnym etapie nie zachodzą przesłanki do przeprowadzenia takich czynności.
Postępowanie prowadzone jest w sprawie i dotychczas nikomu nie przedstawiono
zarzutów. Powodem jego długotrwałości jest konieczność zweryfikowania
wskazanych w zawiadomieniu okoliczności faktycznych przez przesłuchanie
kilkudziesięciu osób mających wiedzę na ten temat. Zachodzą przesłanki
do stwierdzenia, ze doszło do przestępstwa” – informuje NW prokurator
Domarecki.
Chodzi
o podejrzenia
wyłudzeń z jednego z programów Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Środki te otrzymały stowarzyszenia: "Wiarus" (oferta nr 3289), "Grochowiacy” (nr 3790), „Lubuska Fabryka Młodych Społeczników”(nr
1488) i „Wielkopolska Fabryka Młodych
Społeczników” (nr 3485), a postępowanie prowadzone jest pod kątem czynów opisanych w art. 297 par.1 i 2 kk oraz art.300 par.1
kk.
W każdej z tej organizacji pojawiało się nazwisko P. Lewickiego
- jako członka stowarzyszenia lub jego przewodniczącego - a całość wygląda na
jedną wielką celebrację cwaniactwa ukierunkowanego na inwazję na środki unijne,
które miały służyć bardzo wielu, a posłużyły garstce działaczy lewicy, która „skonsumowała” w ten sposób ponad 400
tysięcy złotych.
Sam Lewicki nie chciał komentować sprawy dla Nad Wartą:
jeszcze jako starosta – na trzy dni przed odwołaniem - twierdził, że nie jest prowadzone żadne
postępowanie i chętnie porozmawia na ten temat telefonicznie – nie oddzwonił, a
już po odwołaniu ze stanowiska - nie odpowiedział na żadne z pytań.
Pikanterii
dodaje fakt, że w niektórych inicjatywach udział brali liderzy lewicy – od Krystyny Łybackiej i Bogusława Wontora,
przez Krzysztofa Gawkowskiego, a na Bogusławie Liberadzkim kończąc – a w
ich rozliczeniach, które bada prokuratura, uwzględniono koszty dla wykładowców,
gdzie za godzinę lewicowej mowy płacono 140 złotych.
Z założenia miały to być inicjatywy proobywatelskie,
ponadpartyjne i otwarte dla wszystkich, ale na stronach SLD można było
przeczytać m.in.: „Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia był Poseł na Sejm RP
Bogusław Wontor i Federacja Młodych Socjaldemokratów woj. Lubuskiego”, co daje powody do sporych wątpliwości, czy środki z
publicznych dotacji były wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem.
Postępowanie
od roku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gorzowie i na dzisiaj nikomu jeszcze
zarzutów nie postawiono, ale sama lektura zawiadomienia wraz załącznikami daje
powody do smutnej konstatacji, że młodzi lewicowcy nie nauczyli się od starych
pracy, ale kombinowania. Nie można nikogo oskarżać przed sformułowaniem aktu
oskarżenia, a także wydaniem wyroku, ale niesmak pozostaje...