Przejdź do głównej zawartości

Odlot Elżbiety od Jakuba

Ze sławą jest jest jak z butelką wódki – bez dystansu do siebie, szybko uderza do głowy. Nikt się jednak nie spodziewał się, że ów przypadłość stanie się udziałem „pięćsetnej minister”. Teraz już wiadomo, że oczekiwanie od Rafalskiej luzu i dystansu do siebie, jest czynnością tak samo bezproduktywną, co dmuchanie w dziurawy balon. W polityce wybacza się wszystko, ale nie butę, cwaniactwo i hipokryzję, a „Madonna z nad Warty” - w jednym tylko programie - pokazała wszystko jednocześnie...


...i nie wiadomo, czy dalsze „koronowanie” minister Elżbiety Rafalskiej przyćmi swym blaskiem wniebowzięcie Mari Panny, ale na pewno, chwała jaką głoszą na jej temat media, nie pozostanie bez wpływu na hagiografów, którzy szkicują pierwsze strony poświęconych jej dzieł.

Jest też opcja, że gwiazda zgaśnie tak szybko jak supernowa.

Żałosna szarża jaką pokazała Rafalska w programie red. Romana Błaszczaka pt. „Fabryczna 19”, mocno obnażyła jej prawdziwy wizerunek i gdyby kolektywną mądrość: „Co z oczu, to z serca”, przyjąć na serio, to serce kreującej się na subtelną i wrażliwą Rafalskiej, musiało w tym programie płonąć, a na pewno nie był to ogień miłości.

       Miało być tak tak miło i przyjemnie: znana i uwielbiana minister zaszczyca swoją osobą lokalnego  dziennikarza, a ten – jak to mają w zwyczaju dziennikarze mediów publicznych – zadaje pytania tylko na kolanach, grzeczne, sympatyczne i przyjazne. Błaszczak - nie pierwszy zresztą raz – słusznie postanowił tą konwencję złamać.

        „WieśMaca  ma pani dla mnie jakiegoś, czy nie ?” – wypalił tuż po przywitaniu, gdy uśmiech minister był jeszcze szczery i przyjazny.

To aluzja do afery sprzed lat, gdy minister Marek Surmacz wysłał funkcjonariuszy policji, by ci dostarczyli głodnej Rafalskiej do kolejowego przedziału „WieśMaca”, co stało się przedmiotem ogólnonarodowej dyskusji i potwierdzeniem tego, że łatwo wyrwać polityków ze wsi do rządu, ale trudno z ich umysłów wyrwać wieś, która nie jest w tym przypadku pojęciem geograficznym, ale socjologicznym.

      „Pan mnie zaskoczył, myślałam, ze będzie pytanie o Akademię Gorzowską lub program <500+>(...). Niczym mnie już pan nie zaskoczy, skoro zaczął od <WieśMaca>. Rozumiem, ze w tej redakcji wszystko jest przypominane. Pan chce, żeby było super miło, a wita mnie <WieśMaciem> ? Wystarczy ! Czasami trzeba odejść od błazenady i zacząć w Gorzowie również zacząć uprawiać poważną politykę i poważne rozmowy. Postarał się pan żebym straciła dobry humor na dzień dobry” – mocno zareagowała Rafalska, która do końca audycji zdawała się odliczać czas, kiedy się ona zakończy, a każdą minutę wykorzystywała do tego, by podważać wiarygodność dziennikarza.

Dostanie pan premię od swoich mocodawców za takie pytania(...)Czy pan tak szczypał swoich kolegów z PO ?” – to tylko niektóre ze stwierdzeń, które powodowały, że oglądając Rafalską na wizji, trzeba było nie tylko słuchać i patrzeć, ale nawet wąchać.

Uwszystko oczywiste, unikanie rozmów o słabościach, pozwala wierzyć w swoją wyjatkowość, a przyznanie się do błędu – nawet w kanonie luźnej rozmowy – mogłoby pokazać, że „nie wszystko złoto, co się świeci”. Rafalska, z gracją słonia w składzie porcelany, zaprezentowała stosunek do ludzi, którzy widzą w niej i wiedzą o nie więcej, niż partyjni hagiografowie.

Błaszczak – jak przystało na wirtuoza showmeństwa – poradził sobie z jej bufonadą bez problemu, ta jednak w jednej audycji straciła wszystko, co przez lata z cynicznym mozołem budowała: wizerunek osoby wyluzowanej, łagodnej i samokrytycznej.

"Jestem Elżbieta od Jakuba" - skonstatowała minister Rafalska, a po takiej wypowiedzi, wszelkie inne komentarze są zbyteczne.

TELETOP:
http://tvgorzow.pl/2016/05/23/elzbieta-rafalska-minister-rodziny-pracy-i-polityki-spolecznej/

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...