Przejdź do głównej zawartości

Opozycyjne harce. Prawdziwi Polacy chcą odwołać marszałek Polak

Lubuscy politycy PiS-u przeżywają gorszy okres. Złożyli wniosek o odwołanie marszałek Polak, ale nie mają większości. To nie jest żaden chytry plan, ale polityczny cyrk. Wszystko przypomina rosyjski wynalazek wody w tabletkach – zrobili to, ale nie wiedzą w czym ją rozpuścić.


       To wybryk niewinny, ale bardzo znaczący. Pomysł, aby swoją nieudolność maskować atakiem, nie jest zbyt mądry. Próby prostowania zawartych we wniosku treści, to syzyfowa praca. Zarzucając marszałek utratę kilkudziesięciu milionów złotych, bo nie chciała się zgodzić na partyjny dyktat i upokorzenie, stawiają pomnik kłamstwu. Marszałek Elżbieta Polak nie jest niewinna, ale jest dla regionu jak gaz w samochodzie, a PiS-owska opozycja jak hamulec, albo jeszcze gorzej, jak blokada koła. Kością niezgody są fundusze europejskie dla regionu.

       Politycy lubuskiego PiS-u uważają, że samorząd powinien dobrze współpracować z administracją rządową, a przez rzekome konflikty marszałek Polak, region stracił kilkadziesiąt milionów złotych. To co się stało z tymi środkami, a dokładniej z pomniejszeniem kwoty należnej dla regionu w wyniku zmiany algorytmów, jest w rzeczywistości porażką ich samych. Ironia sytuacji polega na tym, że bardzo by chcięli pochwalić się sukcesem w stylu: „Załatwiliśmy forsę dla Lubuskiego”, ale anoreksja ich wpływów, możliwości oraz siły przekonywania jest bliska zera. 

       Spektakl z obalaniem władz województwa trwał będzie jeszcze miesiącami, bo fantazja i rozmach w regionie będzie tym większy, im mniejsze będą ich wpływy na szczeblu centralnym.

      Sam wniosek, to groch z kapustą. Choć prezentował go Marek Surmacz z Gorzowa, pełnił raczej rolę „useful idiot”, kogoś bez znaczenia i wykorzystanego do sprawy, której sam nie rozumie. Wypowiedział kilka słów zszytych ściemą i partyjną powinnością, ale błyszczał jak sztuczne złoto. Od lat okazując bezkarność, również w tej sprawie majaczył o korupcji i nepotyźmie. Tymczasem głównym punktem agendy nie jest Gorzów, ale obwodnica Zielonej Góry. Za kilkadziesiąt sekund antymarszałkowskiej chwały z ministrem Budą w tle, prezydent Janusz Kubicki już dawno złożył fatalny hołd PiS-owskiej obłudzie dzielenia samorządowców na lepszych i gorszych. I tu jest pies pogrzebany.

       Prawda jest taka, że Lubuszanie są już zmęczeni tym sejmikiem. Zmęczona jest marszałek województwa – ciągłym odsądzaniem od czci i wiary. Zmęczeni są urzędnicy, samorządowcy i przedsiębiorcy, którzy chcę normalnie pracować oraz programować aktywność na przyszłość. Troska o środki na rozwój Lubuskiego powinna być wspólną troską wszystkich polityków, a nie politycznym orężem przeciw tym, którzy aktualnie sprawują tu władzę. 

       Tymczasem, wśród radnych opozycji zapanowała epidemia politykierstwa, która podcina regionowi skrzydła. Takie wnioski, jak ten o odwołanie z funkcji Elżbiety Polak, są nic niewarte. Ich przepis jest rozbrajająco prosty: nie możemy nic załatwić, to oskarżymy lepszą od siebie. Polityczna śmierć zaczyna zaglądać im w oczy, ale to  nie tłumaczy działania na szkodę nas wszystkich.

         Kucharze nie od dziś wiedzą, że smak konstruuje się poprzez odpowiednie proporcje słodkiego i słonego, kwaśnego oraz gorzkiego, a do tego głębia smaku. W sejmikowych harcach opozycji nie ma żadnej głębi, ale doskwiera intelektualna płycizna. Nie da się rozkminić ważnych dla regionu spraw przy pomocy zwykłego młota. Platforma w Lubuskiem potrafi blefować i grać pod stołem, ale karty które trzyma w ręku tutejszy PiS, są zupełnie zgrane. Ich linia ataku, to zasłona dymna dla własnej nieudolności. W mig zrobią zero z każdego, kto jest lepszy od nich. Ta ich dulszczyzna jest pomiędzy Odrą a Wartą dobrze znana, a najlepiej implikuje ją powiedzenie: ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Marzą o władzy w województwie lubuskim i tutaj wypatrują światełka w tunelu, ale to nie światełko, ale pędzący naprzeciw nim express.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...