Spodziewane odwołanie wojewody lubuskiego, to efekt „politycznej orgii” wielu napalonych
samic i samców, którzy do pełnego „spełnienia”
potrzebowali fotela w gorzowskim biurowcu przy ulicy Jagiellończyka. Nie chodzi
o to, by nowy wojewoda miał talent i wiedzę, jakieś wyjątkowe umiejętności lub
chociażby cechę koncyliacyjności - chodzi o to, by nie zadawał niepotrzebnych
pytań, siedział cicho w sprawie podziału środków z Unii Europejskiej i był mnej
rozgarnięty niż jego samorządowy odpowiednik z zielonogórskiej ullicy Podgórnej
...
...to zaś nie
jest zadaniem trudnym, a nawet można je wykonać drogą
losowania: skuteczność gwarantowana. Inaczej mówiąc – nowy wojewoda będzie
przede wszystkim zakładnikiem zielonogórskich interesów, którym odwołany z
funkcji Jerzy Ostrouch zagrażał.
W jaki sposób ?
Pod
rządami marszałek Elżbiety Polak
oraz przewodniczącej Bożenny Bukiewicz
województwo lubuskie przekształca się – oczywiście mocno na wyrost - w twór
chwilami przypominający Państwo Islamskie Lewantu i Iraku, gdzie wyznawców się
podbija, a innowierców dobija.
Politycy z Zielonej Góry sięgnęłi po metodę sprawdzoną i skuteczną:
zaczęłi kaptować żołnierzy wśród tych, którzy moglby stanąć na barykadach walki
o interesy Gorzowa
Skaptowanym do
współpracy w ramach gorzowskiej Platformy Obywatelskiej daje się miejsca na listach
do samorządu i perspektywę udziału w wyborach parlamentarnych, a gorzowskich „ortodoksów” skutecznie się eliminuje –
pozbawiając funkcji we władzach partii.
Mniejsza o to,
że premier Ewa Kopacz – w wyniku
wielotygodniowych podszeptów „femme
fatale” z Zielonej Góry – dysmisję J. Ostroucha przyjęła, bo nie pasował on
do koncepcji marginalizowania północnej części regionu.
Naprawdę
groźne jest to, że nie ma nkogo, kto donośnie i groźnie zabrałby głos i
powiedział opinii publicznej o co w rzeczywstości w całym odwołaniu chodzi. Większość gorzowskich redakcji – z wyjatkiem Radia Plus, Telewzji Teletop i
kilku portali – wisi na sznurku unijnych pieniędzy na ogłoszena z Urzędu
Marszałkowskiego, a sami politycy walczą o życie: w przenośni i dosłownie.
Województwo lubuskie i regionalna Platforma Obywatelska – tu porównanie
za red. Adamem Mchnikiem z „Gazety Wyborczej” w kontekście sytuacji w
Rosji – przypomina jeden wielki samolot: rządzą dwe pilotki, a reszta rzyga, a
w niektórych przypadkach, tu w kontekśce typów na następcę J. Ostroucha, ma nawet
z tego powodu sporą „sraczkę”.
„Jeszcze nie otrzymałam nominacji” – mówiła nie
dalej jak tydzień temu w żenującym spektaklu medialnym „Gazety Zielonogórskej”
senator Helena Hatka, typowana na przyszłego wojewodę. Lepiej jednak
niech da sobe na wstrzymanie, bo jej protektorka ma kandydaturę lepszą i w
ramach wewnątrzpartyjnych frakcji już zarekomendowaną.
Mowa o uroczej Katarzynie Osos, byłej szefowej biura poselskego
Bożenny Bukiewicz, a od niedawna urzędniczce Ministerstwa Infrastruktury i
Rozwoju. „Jest poważnie brana pod uwagę, ale przeceż my nie mamy wpływu na to, kogo
wybierze premier Kopacz” – mówi polityk PO z połudnowej części województwa. „Hatka jest jednak ryzykiem, bo nawet jeśli wszystko przeciągniemy i nie
trzeba będzie organizować wyborów do
Senatu, to pojawią się głosy, że to kombinacje. Osos jest idealna” – mówi polityk. Niejako w kontrze do tego wypowiada się inny ważny
platformers, także wymieniany w gronie następców Ostroucha: „Jest ładna i bardzo rozsądna, ale kilka tygodni pracy u Cezarego
Grabarczyka, to nie są odpowiednie kwalifikacje do bycia pierwszym urzędnkiem
rządowym w regionie”.
Cel jest jeden – wojewodą ma być człowiek o temperamencie notarusza, a
do tej roli Osos nadaje się idealnie. Jeśli ładna buzia pozwoli przy okazji odmienić wizerunek, to Bukiewicz może uznać, że „oranie Gorzowa” przynosi efekty.
Efekty przyniesie na pewno, bo przyszłość wiąże się z podziałem
unijnych dotacji, a w przyszłym tygodniu sekretarzem stanu w Minsterstwie
Infrastruktury i Rozwoju Regonalnego – strategicznym z punktu widzenia
perspektywy unijnej - zostanie zielonogórski poseł Waldemar Sługocki.
Tym samym ideał zrównoważonego rozwoju województwa – z uwzględnieniem
interesów północnej i południowej części regionu – sięgnie ostatecznie bruku.
Z jakiego powodu ?
Bo ambitnym liderkom PO z Zielonej Góry, a także skaptowanym
przez nie „targowiczanom” – H. Hatce, Jerzemu Wierchowiczowi, Władysławowi Komarnickiemu
i Maciejowi Nawrockiemu – wspólne województwo pomyliło się ze wspólnotą
mieszkaniową, gdzie wymiany dobrego dozorcy dokonuje się z tych samych powodów
dla których pozbyto się Ostroucha: bo chciał, aby interesy wszystkch lokatorów
były uwzględnane w taki sam sposób, a nie „po uznanu” .
Los Gorzowa i subregionu w dużej
mierze leży teraz w osobie prezydenta Jacka Wójcickego. Jego aktywność i
zdolność zbudowania „drużyny na trudne czasy”, przesądzą o tym, czy Gorzów będzie partnerem oraz równoprawnym
beneficjentem środków z UE, czy raczej popychadłem i jałmużnikem – czymś w
rodzaju instytucjonalno-strukturalnego petenta „Ośrodka Pomocy Społecznej” ...Urzędu Marszałkowskiego.
Jeśli zdecyduje się na wspieranie „nekrokracji” i aspiracji żużlowego
eksprezesa, to zyska ten ostatni, ale nie Gorzów...