Przejdź do głównej zawartości

Orania Gorzowa ciąg dalszy: wojewoda odwołany, a następca mocno promowany...

Spodziewane odwołanie wojewody lubuskiego, to efekt „politycznej orgii” wielu napalonych samic i samców, którzy do pełnego „spełnienia” potrzebowali fotela w gorzowskim biurowcu przy ulicy Jagiellończyka. Nie chodzi o to, by nowy wojewoda miał talent i wiedzę, jakieś wyjątkowe umiejętności lub chociażby cechę koncyliacyjności - chodzi o to, by nie zadawał niepotrzebnych pytań, siedział cicho w sprawie podziału środków z Unii Europejskiej i był mnej rozgarnięty niż jego samorządowy odpowiednik z zielonogórskiej ullicy Podgórnej ...
Były i przyszły wojewoda ? Romuald Kreń  i Tomasz Możejko wcąż są w grze,
a szczególne senator Helena Hatka, ale to K. Osos jest tą, którą przewodncząca
B. Bukiewicz promuje najbardziej. Orania Gorzowa ciąg dalszy ...

...to zaś nie jest zadaniem trudnym, a nawet można je wykonać drogą losowania: skuteczność gwarantowana. Inaczej mówiąc – nowy wojewoda będzie przede wszystkim zakładnikiem zielonogórskich interesów, którym odwołany z funkcji Jerzy Ostrouch zagrażał.

W jaki sposób ?
      
          Pod rządami marszałek Elżbiety Polak oraz przewodniczącej Bożenny Bukiewicz województwo lubuskie przekształca się – oczywiście mocno na wyrost - w twór chwilami przypominający Państwo Islamskie Lewantu i Iraku, gdzie wyznawców się podbija, a innowierców dobija.

Politycy z Zielonej Góry sięgnęłi po metodę sprawdzoną i skuteczną: zaczęłi kaptować żołnierzy wśród tych, którzy moglby stanąć na barykadach walki o interesy Gorzowa

Skaptowanym do współpracy w ramach gorzowskiej Platformy Obywatelskiej daje się miejsca na listach do samorządu i perspektywę udziału w wyborach parlamentarnych, a gorzowskich „ortodoksów” skutecznie się eliminuje – pozbawiając funkcji we władzach partii.

Mniejsza o to, że premier Ewa Kopacz – w wyniku wielotygodniowych podszeptów „femme fatale” z Zielonej Góry – dysmisję J. Ostroucha przyjęła, bo nie pasował on do koncepcji marginalizowania północnej części regionu.

Naprawdę groźne jest to, że nie ma nkogo, kto donośnie i groźnie zabrałby głos i powiedział opinii publicznej o co w rzeczywstości w całym odwołaniu chodzi. Większość gorzowskich redakcji – z wyjatkiem Radia Plus, Telewzji Teletop i kilku portali – wisi na sznurku unijnych pieniędzy na ogłoszena z Urzędu Marszałkowskiego, a sami politycy walczą o życie: w przenośni i dosłownie.

Województwo lubuskie i regionalna Platforma Obywatelska – tu porównanie za red. Adamem Mchnikiem z „Gazety Wyborczej” w kontekście sytuacji w Rosji – przypomina jeden wielki samolot: rządzą dwe pilotki, a reszta rzyga, a w niektórych przypadkach, tu w kontekśce typów na następcę J. Ostroucha, ma nawet z tego powodu sporą „sraczkę”.

 „Jeszcze nie otrzymałam nominacji” – mówiła nie dalej jak tydzień temu w żenującym spektaklu medialnym „Gazety Zielonogórskej” senator Helena Hatka, typowana na przyszłego wojewodę. Lepiej jednak niech da sobe na wstrzymanie, bo jej protektorka ma kandydaturę lepszą i w ramach wewnątrzpartyjnych frakcji już zarekomendowaną.

Mowa o uroczej Katarzynie Osos, byłej szefowej biura poselskego Bożenny Bukiewicz, a od niedawna urzędniczce Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. „Jest poważnie brana pod uwagę, ale przeceż my nie mamy wpływu na to, kogo wybierze premier Kopacz” – mówi polityk PO z połudnowej części województwa. „Hatka jest jednak ryzykiem, bo nawet jeśli wszystko przeciągniemy i nie trzeba będzie  organizować wyborów do Senatu, to pojawią się głosy, że to kombinacje. Osos jest idealna” – mówi polityk. Niejako w kontrze do tego wypowiada się inny ważny platformers, także wymieniany w gronie następców Ostroucha: „Jest ładna i bardzo rozsądna, ale kilka tygodni pracy u Cezarego Grabarczyka, to nie są odpowiednie kwalifikacje do bycia pierwszym urzędnkiem rządowym w regionie”.

Cel jest jeden – wojewodą ma być człowiek o temperamencie notarusza, a do tej roli Osos nadaje się idealnie. Jeśli ładna buzia pozwoli przy okazji odmienić wizerunek, to Bukiewicz może uznać, że „oranie Gorzowa” przynosi efekty.

Efekty przyniesie na pewno, bo przyszłość wiąże się z podziałem unijnych dotacji, a w przyszłym tygodniu sekretarzem stanu w Minsterstwie Infrastruktury i Rozwoju Regonalnego – strategicznym z punktu widzenia perspektywy unijnej - zostanie zielonogórski poseł Waldemar Sługocki.

Tym samym ideał zrównoważonego rozwoju województwa – z uwzględnieniem interesów północnej i południowej części regionu – sięgnie ostatecznie bruku.

Z jakiego powodu ?

Bo ambitnym liderkom PO z Zielonej Góry, a także skaptowanym przez nie „targowiczanom” – H. Hatce, Jerzemu Wierchowiczowi, Władysławowi Komarnickiemu i Maciejowi Nawrockiemu – wspólne województwo pomyliło się ze wspólnotą mieszkaniową, gdzie wymiany dobrego dozorcy dokonuje się z tych samych powodów dla których pozbyto się Ostroucha: bo chciał, aby interesy wszystkch lokatorów były uwzględnane w taki sam sposób, a nie „po uznanu” .

Los Gorzowa i  subregionu w dużej mierze leży teraz w osobie prezydenta Jacka Wójcickego. Jego aktywność i zdolność zbudowania „drużyny na trudne czasy”, przesądzą o tym, czy Gorzów będzie partnerem oraz równoprawnym beneficjentem środków z UE, czy raczej popychadłem i jałmużnikem – czymś w rodzaju instytucjonalno-strukturalnego petenta „Ośrodka Pomocy Społecznej” ...Urzędu Marszałkowskiego.


Jeśli zdecyduje się na wspieranie „nekrokracji” i aspiracji żużlowego eksprezesa, to zyska ten ostatni, ale nie Gorzów...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...