Niedoceniany w mieście nad Wartą filantrop i budowniczy miejskich
obiektów za swoje, bez zysków i dokładając do tego, jest coraz bliżej kolejnego „wydymania” przez Platformę Obywatelską. Jego szansa
w tym, że partia rzeczywiście stawia na świeżość, nowoczesność i młodość,
a co za tym dalej idzie – postawi na człowieka, który jest tego
uosobieniem, a fizjonomicznie wprost stworzony do tego, by promować PO wśród
dwudziesto i trzydziestolatków ...
...bo wiceprzewodniczącemu Sejmiku Wojewódzkiego Władysławowi
Komarnickiemu, można zarzucić wiele, ale nie to iż kiedykolwiek rządził, „politycznie się zużył” lub skompromitował: kandydował wielokrotnie, ale
oprócz komunistycznej PZPR nigdzie kariery nie zrobił. Poza tym, liczy się przyzwoitość - jako
komunista zachowywał się poprawnie i lojalnie, był wierny komunistycznej ideologii
do końca, a nawet dał się wysłać na budowy w bratniej DDR.
Kiedy biologiczny zegar zaczął bić szybciej, a notowania Platformy
Obywatelskiej spadać, skończył się czas na konwenanse.
Dwukrotnie już obiecywano mu poparcie partii w wyborach do Senatu, ale
zawsze ktoś coś przynosił do poczytania i kończyło się na niczym.
Teraz
postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i "zaszachował" przewodniczącą lubuskiej PO Bożennę
Bukiewicz ultimatum: oficjalna decyzja Zarządu Regionalnego PO w sprawie
Senatu lub opuszcza koalicję w Sejmiku Wojewódzkim.
Nie przyszedł sam, ale z gorzowskim radnym Mirosławem
Marcinkiewiczem.
„Władek z Marcinkiewiczem przyszli tydzień
temu na zarząd i zaszantażowali Bożennę, że wyjdą z koalicji jeśli ten pierwszy
nie otrzyma oficjalnego poparcia do Senatu. Dostał oficjalne poparcie,
ale przecież premier stawia na nowych i to ona będzie układać listy” – śmieje się z całej sytuacji członek władz
regionalnych PO.
Nieoficjalnie
powoływali się także na to, że wraz z nimi odejdzie z koalicji PO-PSL radna Anna Synowiec, ale inne źródła tego nie
potwierdzają, a nawet temu zaprzeczają.
„Jest zbyt mądra i rozsądna, a poza tym
partyjne układanki – w dodatku na rzecz Władka - to nie jest jej bajka” –
mówi ważny polityk PO.
Lubuska Platforma
Obywatelska, tak jak i ta krajowa, ma poważne kłopoty. Kolejne awantury nie są
jej na rękę. Tylko cud może sprawić, że w przyszłym Sejmie będzie miała trzech senatorów.
Nikt też nie ma wątpliwości iż w obecnej sytuacji – gdy rosną notowania
Prawa i Sprawiedliwości oraz wpływ Kościoła – dotychczasowa senator Helena
Hatka jest politykiem cenniejszym niż kontrowersyjny W. Komarnicki.
Tym samym -uczestnicząca w posiedzeniu zarządu- senator Hatka
praktycznie się nie odzywała, ale swoje wiedziała i wie: ona i senator Stanisław
Iwan to w tych wyborach dla PO nieoceniony skarb i klucz do kościelnych
zakrystii oraz ambon. W tej konfrontacji Komarnickiemu nie pomoże nawet
publiczne powoływanie się na biskupa Tadeusza Lityńskiego.
Jak zareagowała na szantaż przewodnicząca Bukiewicz ?
„Bożenna podtrzymała na zarządzie start
Władka do Senatu z PO, a on z Marcinkiewiczem ucichł. Stracili jednak chyba
rozum, bo po tym numerze stracili nie tylko oni, ale każdy działacz PO z
Gorzowa. Szkoda, że w imię zachcianki jednej osoby tracą wszyscy” – dodaje inny
działacz, tym razem z Rady Regionu PO.
Wielu
rozmówców mówi wprost, że Komarnicki już podjął rozmowy z Ryszardem Petru z Nowoczesnej.pl – czego dowodem jest niedawny udział
w nieformalnej kolacji w Gorzowie wraz z przedstawicielami Zachodniej Izby
Przemysłowo-Handlowej - a akcja na
zarządzie PO była typowym sprawdzaniem na co może liczyć.
Na pewno nie pomoże mu wolta eksposła Jerzego Wierchowicza, a to
iż po wyborach parlamentarnych koalicja samorządowa w regionie będzie musiała zostać
przedefiniowana jest bardziej oczywista niż to, że Komarnicki będzie kandydatem
PO do Senatu.
Dlaczego ?
Bo jeśli stawia warunki i politycznie "szantażuje" dzisiaj, to po wyborach będzie
jeszcze gorzej. Nie zyska partia, a region jeszcze mniej...