Przejdź do głównej zawartości

Kukizowi przebierańcy w Gorzowie: partyjniak chce walczyć z partyjniactwem !

Ludzka skłonność do samookłamywania się w imię partykularnych interesów nie ma granic, a hipokryzja i faryzeizm miał się dobrze nie tylko w czasach biblijnych, ale także współcześnie i to w mieście nad Wartą. Błyszczenie w antysystemowym i antypartyjnym „blichtrze”  ma obecnie swoją wartość, ale dziwić może fakt, że wiarygodność lokalnych liderów sięga „politycznego szamba” ...

...z podwójnym dnem. Pierwsze dno jest oficjalne i bardzo transparentne, a drugie kluczy, kombinuje i spiskuje - choć poza miastem i w nocnych „Rozmowach niedokończonych” sprzeciwia się temu, co w rzeczywistości wspiera.

„Chcemy rozmawiać z ludźmi o odpartyjnieniu Polski” – zapowiedział w Radiu Gorzów prezes Ireneusz Gasza z Ruchu Obywatelskiego poparcia JOW i Pawła Kukiza. Rzecz o tyle kontrowersyjna, że jeszcze niedawno sam był elementem tego systemu, czuł się w nim jak ryba w wodzie, pobierał za to wynagrodzenie, a został wyeliminowany z powodu nierzetelności.

Mówiąc wprost – szef gorzowskich „kukizowców” to niedawny działacz Prawa i Sprawiedliwości, a także pracownik biura parlamentarnego Elżbiety Rafalskiej.

Tak, należał do PiS i pracował w moim biurze. Złego słowa nie powiem” – mówi w rozmowie z NW wiceprzewodnicząca lubuskich struktur PiS E. Rafalska.

Pamiętam go i choć był zaangażowany, nawet aż za bardzo i skrajnie, to raczej nie na tyle lotny, by przewodzić czemukolwiek, a już na pewno nie walce z systemem. Trochę mnie dziwi ta jego aktywność, ale sam z siebie na to nie wpadł. Ktoś musiał go wysłać z misją” – rozważa były dyrektor biura PiS, a dzisiaj przedsiębiorca i radny Gminy Krzeszyce Andrzej Żmijak, który w latach 2005-2007 był szefem Gaszy.

To balansowanie na cienkiej linie wiarygodności oraz otwarte flirtowanie z polityką z powodów koniunkturalnych, najbardziej widać w kwestii poglądów P. Kukiza oraz zawodowej aktywności I. Gaszy. Absolwent wydziału teologicznego, katecheta i nauczyciel religii wspiera otwarcie osobę, która głosi poglądy stojące w sprzeczności z jego życiowym credo, a nawet zawodową aktywnością.

Program wkrótce zostanie przez naszych zwolenników stworzony” – ogłosił w echogorzowa.pl.

Od zawsze, od samego poczatku byłem przeciwny lekcjom religii w szkołach, bo uważam je za szkodliwe” – mówił P. Kukiz w rozmowie z Konradem Piaseckim z RMF FM nie dalej jak miesiąc temu. Podobnie w kestii związków partnerskich, przeciwko którym Kościół – którego naukę I. Gasza studiował i wykłada - oficjalnie kontestuje: „Nie jestem przeciwnikiem homoseksualizmowi oraz związkom partnerskim”.

Co na to prezes Gasza ?

To jego osobisty pogląd. Ma do niego prawo, tak samo jak ja do swojego” – odpowiada na pytanie NW, ale wątpliwości w kwestii, co się stało, że syreni śpiew skusił go do wstąpienia do „armii Kukiza”, a za chwilę skieruje go na polityczne skały, po których pozostaną jedynie wspomnienia z kilku występów w lokalnych mediach, pozostają aktualne.

Więcej światła na sprawę rzuca szef gorzowskiego PiS-u Sebastian Pieńkowski, który swoimi informacjami wręcz nokautuje jego antysystemowy wizerunek.

Uporczywie nie wywiązywał się z płacenia partyjnych składek i dlatego został skreślony z listy członków PiS. Dziwię się, że jeden z najbardziej ultrakonserwatywnych członków naszej partii , bo kimś takim był I. Gasza, dzisiaj angażuje się w promowanie ruchu człowieka, który oficjalnie głosi poglądy nie tyle przeciwne, co wrogie Kościołowi” – wyjaśnia prezes gorzowskiego PiS-u.

Tym samym, kwestionuje jego kreowanie się na ikonę walki z systemem, poddając w wątpliwość całe przedsięwzięcie. „Jest niewiarygodny. To hipokryzja !” – dodaje Pieńkowski.

Jego wątpliwości budzi także zaangażowanie logistyczne – poprzez udostępnienie ruchowi Kukiza pomieszczenia – przez Augustyna Wiernickiego, który z jednej strony deklaruje mocną identyfikację z nauką Kościoła, a z drugiej wpiera człowieka występującego przeciw tej nauce.

„U nas na Zachodzie ludzie Kościoła stoją po stronie lewicowej i liberalnej, a żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, że oni tu przyjechali kiedyś w bydlęcych wagonach. Coś się stało. To jest związane z traumami i szokiem, który przeżyli na Wschoidzie, zanim wsiedli do tych bydlęcych wagonów. Wydaje mi się czesto, że ten podział w zakresie systemu wartości idzie przez to, że część ludzi odrzuca prawdę, a przecież prawda nas wyzwoli. Nawet ludzie wykształceni odrzucaja prawdę: nie chcę tego słuchać, nie chcą tego wiedzieć i tym podpobnie” – gdukał 27 czerwca br. w Radiu Maryja w „Rozmowach niedokończonych” A. Wiernicki, oburzając się iż ludzie popierają aborcję, eutanację, związki partnerskie oraz godzą się na walkę z Kościołem oraz prymat kapitału nad człowiekiem.

Jego rozmówcy, a także Ojcowie Redemptoryści z Radia Maryja, zapewne nie wiedzieli, że w swoim rodzinnym mieście wspiera logistycznie ruch Pawła Kukiza, który głosi poglądy pasujące do nauki Kościoła tak bardzo, jak sztućce do świńskiego koryta. 

Pan Wiernicki oficjalnie wspiera człowieka, który jest przeciw Kościołowi, a nawet z Kościołem chce walczyć. To niestety nie pierwsza taka sytuacja w jego wykonaniu i to w sytuacji, gdy nasza formacja cieszy się dużym poparciem opinii publicznej” – komentuje prezes Pieńkowski.

Nie inaczej z I. Gaszą. „Jak dla mnie to został wysłany, by całą inicjatywę Kukizowi rozwalić” – konstatuje A. Żmijak.


Inaczej mówiąc – jak Feniks z popiołów rodzą się i pojawiają ci, którzy pod hasłami antysystemowości, chcą zablokować zmianę tego, co w polityce ma miejsce co najmniej od 8 lat: kolesiostwa, układów oraz zawłaszczania państwa, a przede wszystkim - załapać się na pociąg do wielkiej polityki.


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...