Gdy Jan Paweł II odwiedzał
gorzowską Katedrę, nie sposób było przewidzieć, że prawie ćwierć wieku później,
nie tylko spłonie jej wieża, ale runie także autorytet miejscowych pasterzy. Największa
po wojnie administracja kościelna w Europie, staje dziś w centrum największych
skandali pedofilskich.
![]() |
Fot. Parafia Wawrów |
Nic chyba bardziej nie odsłania cynizmu i hipokryzji wspomnianych, niż brak
reakcji na kolejne sygnały, listy i prośby o interwencję, które formułowały
ofiary księdza pedofila Stanisława R. – dyrektora w Wyższym Seminarium
Duchownym w Paradyżu, a potem parafii w Witnicy. Do pedofilskich czynów
dochodziło w „świętych” murach kościelnych przybytków, które na czas
bezeceństwa zamieniały się w piekło na ziemi. Wszystko działo się pod okiem
biskupów, którzy prawdą żonglowali jak cyrkowiec rozpalonymi pochodniami, ale z
tą różnicą, że im rozsypują im w powietrzu. Nie odnotowali w kurialnych
dokumentach, a także nie poinformowali watykańskich instytucji o oskarżeniach,
chociaż byli o tym informowani drogą oficjalną.
Cztery lata temu poprosiłem o rozmowę z biskupem Tadeuszem Lityńskim. Już
wtedy miałem sporo wiedzy i nazwisk, które budziły smutek. - Nie ma możliwości
przeprowadzenia takiej rozmowy – odpowiedział ówczesny rzecznik ks. Andrzej
Sapieha. Można od biedy założyć, że
chciał biskupa chronić, ale z dzisiejszej perspektywy widać, że chyba mu
zaszkodził. Kto wie, może listów od ofiar księży pedofili było więcej, skoro ja
potrafię z marszu wymienić tyle ofiar, ile w dekanacie jest parafii. Długo
oczekiwana skrucha chyba nie nastąpi; tak właśnie upada mit biskupów zielonogórsko-gorzowskich,
których na oficjalnych imprezach tak bardzo lubią politycy. Sam zawdzięczam
Kościołowi wiele, i wielokrotnie na tych łamach stwałem w jego obronie, ale to
już koniec.
W gorzowskiej Katedrze znajdują się sarkofagi dwóch biskupów: Teodora
Benscha i Wilhelma Pluty. Nie wiadomo, czy znajdą się godni i ucziwi następcy,
których wierni będą chcieli widzieć gdzieś obok nich. Gorzowska Katedra była
świadkiem wielu wydarzeń. Współcześnie, trzech najważniejszych: protestu
przeciwników stanu wojennego w 1982 roku, gdy wokół świątyni zgromadziło się
wiele tysięcy gorzowian; ingresu biskupa Józefa Michalika w trakcie którego,
ostentacyjnie i na oczach Służby Bezpieczeństwa, oficjalnie zaprezentowano
sztandar „Solidarności”. Była jeszcze wizyta Papieża, którego z grobu wykopuje
właśnie jego były sekretarz. Kłopot w tym, że „lubuscy” biskupi kopią sobie
grub nie mniejszy, niż figury formatu Gulbinowicz, Głódź, Janiak i Dziwisz.
Lubuską politykę znam jak mało kto, ale tutejszym Kościołem interesuję się
od zawsze. Mamy prawo zakładać, a nawet być tego pewnymi, że skandali będzie
dużo więcej. Z ta tezą idę z animuszem, bo niestety wiem więcej, niż mogę
napisać. Nie bez powodu wywołuję ten temat, krzycząc: oskarżam! Można do woli
uprawiać publicystykę, ale chodzi o fakty. Chodzi o coś więcej niż chwilowy
news i literacką hiperbolę. Kto mnie zna, ten doskonale wie, że każdy akapit
tego teksu przesiąkniety jest troską. Nie chcę, aby niektórzy odkryli to
poniewczasie. Póki co, na dzisiaj żaden z biskupów na sarkofag w Katedrze nie
zasługuje. Nie o biskupów tu chodzi, ale o dużo więcej. Niektóre pomniki
powstały zbyt wcześnie, nawet jesli ktoś był legendą „Solidarności”...