Obserwując horyzont, zarówno
stojąc na Górze Kozackiej, na szczycie Dominanty, na moście Lubuskim, albo na
brzegu Warty – nie widać wśród gorzowian prawie nikogo, kto w sprawie
sponiewieranego przez władzę kompromisu aborcyjnego, machałby do PiS-u z
sympatią. Wiele wskazuje, że zjednoczona prawica wypowiedziała kobietom wojnę.
Ich
aktywność oraz prawa, są dla polityków tej opcji solą w oku, ością w gardle,
drzazgą w palcu i szyszką w tyłku – nie wiadomo czy wyjąć, czy może wepchną. Za
to na innej części ciała zdają się znać jak mało kto. W sumie to było do
przewidzenia. Trochę jak u Czechowa – strzelba na kobiety wisiała na ścianie od
dawna, było tylko kwestią czasu aż wystrzeli. Po prostu, wczerpał się zapas
politycznej wazeliny. Jak długo można tolerować wolność tych, które co prawda
nie są głową, ale pełnią za to funkcję szyi? No więc, w tych osobliwych
czasach, postanowiono kobietom złamać kręgosłup.
Jest pokusa milczenia i przyjecia postawy, że
kołysanie polską łódką, gdy dookoła strzelają pioruny, nie jest czynnością
nazbyt odpowiedzialną. Nic bardziej mylnego - to nie czas na przyjmowanie pozy
Buddy, by skinieniem palca wydawać niby neutralne sądy. Łódka się kołysze, ale
tylko dlatego, że za sterem usiedli wariaci.
"Jak długo można tolerować wolność tych, które co prawda nie są głową, ale pełnią za to funkcję szyi? No więc, w tych osobliwych czasach, postanowiono kobietom złamać kręgosłup".
Wszyscy stąpamy po cienkim lodzie, bo władza
przyjęła aberracyjny pogląd, że w trakcie pandemii można wszystko.
Intelektualnie nie do zaakceptowania jest relatywizowanie zła, które sieje w
Polsce „dobra zmiana”. Nie do zaakceptowania jest pogardliwy stosunek do
kobiet, którym odmawia się prawa do stanowienia o swoim ciele, czyniąc z nich
automaty do rodzenia. Uznawanie ich za głupowate i bezmyślne istoty, które same
nie potrafią podjąć odpowiedzialnej decyzji, jest po prostu nie fair.
Protest czarnych parasolek władza przeszła prawie
suchą nogą, udając i pozorując, a przede wszystkim obiecując rodzinne cuda na
kiju. Wtedy protesty odbywały się głównie w dużych aglomeracjach, ale teraz
rozlały się wszędzie. Ostrze społecznego sprzeciwu dotarło do tak zwanej polski
powiatowej. Czy ktoś mógłby sobie wyobrazić, że pięćset osób protestować będzie
w niewielkim Mysliborzu? Kamieniem który wywołał burzę, jest wyrok Trybunału
Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji z powodu wad płodu. Nie chodzi tu
jednak o żadne życie nienarodzone, ale o narzucenie kobietom czegoś odgórnie,
by „moje było mojsze”.
Tak się dzieje, gdy władzy puszczają hamulce, a
przyklejony do niej Kościół, staje się bezduszną skamieliną.
Władza dała wszystkim do zrozumienia, że mogą głosować w wyborach, ale nie
mają głosu; mogą wybierać, lecz nie pozostawia się im żadnego wyboru. Teraz już
wiemy skąd antyPiS-owski antykomunizm, choć w szeregach tej formacji aż roi się
od byłych sekretarzy – nadają nowego znaczenia słowom Bertolda Brechta z „Opery
za trzy grosze”. On uważał, ze ludziom trzeba dać najpierw żarcie, a dopiero
potem moralność. Rządzący Polską nie bardzo wiedzą jak zadbać o żarcie,
postawili więc na moralność. To bulwersujące, że orędownikiem zaostrzenia
przepisów aborcyjnych jest hierarchia kościelna, której przedstawiciele
udowodnili, że w przedmiocie wybierania pedofilskich ofiar nie są wybredni –
mogą być zdrowi ministranci, ale również dzieci z dysfunkcjami.
"Niech księża nie dotykają kobiecych brzuchów, a heretycy niech trzymają się z dala od kościelnych ambon"
Sygnały, a więc tę strzelbę Czechowa, można było
dostrzec już kilka lat temu. W głębi swojego cynizmu obecna władza uchwaliła w
2016 roku tzw. ustawę za życiem. Przyznawała ona matkom decydującym się urodzić
dziecko z niepełnosprawnością cztery tysiące jednorazowego dodatku. Wszystko po
to, aby można było po katolicku ochrzcić, a później pochować. To efekt aberracyjnego
poglądu, że Polak znaczy katolik, a wszystko inne jest naleciałością z
zewnątrz. Cywilizacji chrześcicjańskiej bronią dzisiaj ludzie, którzy
najbardziej jej zagrażają. Problem w tym, że to wycie Dulskich oraz piruety
Molierowskich „Świetoszków”, przynoszą więcej szkody, niż pożytku.
Im dłużej ta władza rządzi, tym robi się duszniej.
Samo zaciskanie zębów już nie wystarczy, teraz musimy zacisnąć pięści i wziąć
do ręki coś cziężkiego. Jeśli to nie jeszcze „game over” oraz „it’s deat”, to
zapewne możemy już nucić requiem Mozarta, gdyż czas tej władzy odliczać będą
kobiety. Te zaś, jak same głosąa na transparentach, potrafią nie tylko gotować,
ale zamierzają tej władzy zgotować piekło.
Jest jednak druga strona medalu. Na naszych oczach
umierają reguły, które nakazują zachować umiar. Akceptowanie profanacji
kościołów, to gruba przesada, ale wzywanie do tworzenia grup strazników tych
obiektów przez narodowców i ludzi PiS, to proszenie się o poważne kłopoty. W
ten oto sposób cofniemy się do czasów, które w okresie przedwojennym niczym
dobrym się Polsce nie przysłużyły. To przepis na wykopanie pomiedzy Polakami
rowu głębszego niż Rów Mariański, choć za chwilę bliżej nam będzie do podziału
na Tutsi i Hutu w Rwandzie. Waga sprawy jest wyjątkowa, aby oddać ją
politycznym cwaniakom z lewicy.
Jedno jest pewne Niech księża nie dotykają kobiecych brzuchów,
a heretycy niech trzymają się z dala od kościelnych ambon.