Przejdź do głównej zawartości

Pedagogiczny nadzór czy obrzydliwy donos?

Łotrzykowskie skłonności nowego ministra edukacji są powszechnie znane. PiS-owska paranoja przekroczyła jednak Rubikon, a na celownik zostali wzięci nauczyciele oraz ich podopieczni, którzy przebudzili się z letargu i zaczęli protestować. Skalpel pedagogicznego nadzoru, zastąpiony został politycznym cepem.


          Dla obecnie rządzących wskazówki zegara poruszają się coraz szybciej. To wywołuje reakcje, które są nie tylko nerwowe, ale zwyczajnie głupie. Amok motywuje niektórych do nadgorliwości, która w przypadku lubuskiej kurator oświaty mocno trąci myszką.

            Złowrogie pomruki pedagogów i młodzieży wobec władzy, postanowiła szczegółowo wyjaśnić z samorządowcami, a następnie donieść na nadaktywnych do ministra. Kłopot w tym, że minister jest gdzieś daleko, a pani Ewa Rawa bardzo blisko nas. Tak blisko, że jak ministra i tej władzy już nie będzie, ona będzie miała powody do unikania wszystkich.

         Samo myślenie o tym, że ludzie onegdaj przyzwoici potrafią się ześwinić dla kariery, nie jest sympatyczne. No właśnie, bo donos lubuskiego urzędnika na nauczycieli, to nie jest standardowa forma nadzoru pedagogicznego nad szkołami. „Państwo PiS. Zwymiotowałem” – napisał były wojewoda i marszałek Marcin Jabłoński, publikując na portalu społecznościowym bestseller autorstwa lubuskiej kurator.

         Przeczytałem jej donos parę razy, bardzo uważnie. Charakterystyczne, że różni się od mowy-trawy polityków. Kurator Rawa zachowała maksimum treści i konkretów, przy gigantycznej trosce o minimum formy. Zważyć należy, że w ostatnich dniach ulicznych protestów wielu wieszczyło, że ludzie PiS wypalili się do cna i nie mają skąd czerpać inspiracji, by dać odpór zdeterminowanym tłumom młodzieży. Nic bardziej mylnego; sięgnęli do wieloletniej tradycji służb bezpieczeństwa PRL, gdy wszyscy donosili na wszystkich.

         Jej pismo w stylu:  Łubu dubu, niech nam żyje prezes klubu, to mówiłem ja – Jarząbek Wacław”, powoduje gęsią skórkę, a już z pewnością, szoruje po dnie nieprzyzwoitiości i dobrego smaku. „Zapewniam Pana Ministra, że w ramach przysługujących mi uprawnień(...) mam zamiar reagować szybko i stanowczo na wszelkie sygnały świadczące o niewłaściwych zachowaniach nauczycieli” – napisała kurator, po wcześniejszym wymienieniu nazwisk nauczycieli i kilkukrotnych zapewnieniach, że: rozmawiała, zwróciła uwagę, zażądała, przeprowadziła rozmowę i wiele podobnych. Wypisz wymaluj, casting na osobę, która chce zostać dostrzezona przez kontrowersyjnego ministra.

        Regionalni funkcjonariusze „dobrej zmiany” wpadają w pułapki przygotowywane dla nich przez decydentów z Warszawy. To i owo się dzieje, oni wiedzą, że nie wszystko jest dobre, ale milczą. Dlaczego? W książce „Wodnikowe wzgórze” bohaterska grupa królików opuszcza siedlisko i trafia do pozornie szczęśliwej krainy, gdzie nie cierpią głodu. Trapi ich fakt, że choć gospodarz okazuje troskę, to co kilka dni jest ich mniej; raz po raz jeden idzie na zjedzenie. Co robi grupa? Nic, króliki milczą, a mówienie o strachu zamieniają na sytość żołądka. W łeb biorą zasady, ponieważ liczy się tu i teraz; aby do emerytury. 

       To zbędny wyścig ku dnu, w którym tak przyzwoita osoba jak Ewa Rawa, wzale nie musiała być liderem.



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...