Przejdź do głównej zawartości

Radzio z PO ma robotę. Znów za nasze!

Politycy lubuskiej Platformy Obywatelskiej chętnie boksują przeciwników z PiS-u oskarżeniami o upartyjnienie państwa. Jeszcze częściej zarzucają im zatrudnianie swoich lub drenowanie budżetów instytucji publicznych.  Wszystko w imię Sienkiewiczowskiej zasady: Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy, to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komuś krowy. Wyborcy też wyrobili sobie wybiórczy słuch, tylko po to, aby nie dostrzegać, że jedni i drudzy są siebie warci. 

FOT.Facebook/Sługocki Dzisiejszy poranek (02.11.2020) w biurze szefa PO.
Drugi od lewej Radosław Sujak, a obok niego dyrektor LCI Michał Iwanowski.

               Ludzie tracą pracę, szpitale organizują zbiórki, miasta i gminy liczą każdą złotówkę. Urząd Marszałkowski w tym samym czasie wydaje dziesiątki tysięcy na wodzireja, którego jedynym atutem jest to, że potrafi dobrze nawijać...makaron na uszy.

Wszyscy plus minus wiedzą, że akurat w Lubuskiem, to Platforma Obywatelska jest ikoną zepsucia i gnicia przestrzeni publicznej. Można być przeciwnikiem PiS-u, ale zarzucanie tutejszym działaczom nepotyzmu, to opowieści z mchu i paproci. Popularna anegdota leci mniej więcej tak: „Kto może robić karierę lub pieniądze w zdominowanym przez platformę samorządzie Lubuskiego?”. Odpowiedź: „Rodziny lub znajomi platformersów”.


"Ludzie tracą pracę, szpitale organizują zbiórki, miasta i gminy liczą każdą złotówkę. Urząd Marszałkowski w tym samym czasie wydaje dziesiątki tysięcy na wodzireja"

 

Gdyby Radosław Sujak nie istniał w lubuskiej przestrzeni publicznej, należałoby go wymyślić. Umysł nieodparcie podąża w stronę kariery Nikodema Dyzmy, ale jego prawdziwym pierwowzorem był Towarzysz Szmaciak z tekstu Janusza Szpotańskiego. „Kombatant Szmaciak nie bez racji, uznał Komitet za teren kombinacji, i razem ze swych kumpli trojką, stał się naczelną jego dójką” – puentował rzeczywistość PRL-u, która jak ulał pasuje do standardów, promowanych dziś przez szefa PO Waldemara Sługickiego. Skądinąd wiadomo, że PR-owemu profesjonalizmowi Sujaka bliżej do Lejzorka Rojsztwańca z powieści Illi Erenburga, któremu udało się zero królika rozmnożyć do ilości 11 72 i jeszcze połówki sztuki.


"Umysł podpowiada, ze Sujak, to taki Nikodem Dyzma, ale jego pierwowzorem był Towarzysz Szmaciak. Ma coś również z Lejzorka Rosztwańca".

 

Wycofuję się z życia samorządowego. Wchodzę w działalność gospodarczą. Moim zdaniem prowadzenie firmy jest trudniejsze. Nie masz zapewnionej pensji co miesiąc” – powiedział w wywiadzie opublikowanym 1 lipca br.w portalu NaszeMiasto, by kilkanaście dni później podpisać umowę zlecenie z Urzędem Marszałkowskim na niemałą kwotę, bo aż 7500 złotych przy gwarancji pracy przez 60 godzin miesięcznie.

 Łatwo policzyć, że jego stawka godzinowa to 125 złotych. Dużo to, czy mało? Przykład pierwszy z brzegu: operator kamery w TVN otrzymuje za jedną godzinę swojej pracy 50 złotych.

 Lubuskie Centrum Informacyjne zawarło umowę-zlecenie z panem  Radosławem Sujakiemna przygotowywanie i dostarczanie informacji bieżących z terenu” – tłumaczy dyrektor LCI i były rzecznik marszałek Michał Iwanowski. Podkreśla, że umowa jest ważna do końca grudnia, ale to nie dziwi. Dokładnie 7 października w sądzie zarejestrowana została spółka w której Sujak jest wiceprezesem, a dwóch „działaczy sportowych” związanych ze „Stalą Gorzów” i radny z Krosna Odrzańskiego, członkami zarządu. Przedmiot działalności? Zarządzanie stronami internetowymi...

"Lubuskie Centrum Informacyjne dla wszystkich jest kosztową zagadką. Ktoś zarabia i robi partyjne interesy, a jaki jest przekaz, to wszyscy widzą" - mówi w rozmowie z NW radna wojewódzka Beata Kulczycka. "Pan Sujak zarobi za godzinę więcej niż marszałek, wojewoda i obaj prezydenci stołecznych miast. Niech marszałek Polak skończy z obłudą i nazwie te swoje CIL Departamentem Propagandy, Sukcesu i Nieomylności" - to już opinia radnego Zbigniewa Kościka z PiS.

Czwarty postulat Strakju Kobiet to „służba publiczna, nie partyjna”, i mocno wspiera go Platforma Obywatelska ustami swojego przewodniczącego Borysa Budki.


Takie „kwiatki” nie są bez wpływu na elektorat. Lubuskie jest bastionem Platformy Obywatelskiej, ale od dłuższego czasu wyborcy czują, że nie wszystko wygląda tu kolorowo. Wielu jest rozgoryczonych upartyjnieniem marszałkowskich instytucji i spółek, dlatego rozglądają się za czymś nowym, gdzie nie będzie „przyjaciół króliczka”.

           Pojęcie „dziadersów” stworzył poeta Jaś Kapela na użytek określenia tych wszystkich, którzy trwają w polityce i żyją z niej, ale ich aktywnośc polega głównie na tym by w niej być. Uliczne protesty są tylko pozornie protestami przeciw PiS. Młodzież protestuje przeciwko całej klasie politycznej, choć jeszcze nie wie, jak z niej wypier...lić takie egzemplarze jak Radosław Sujak oraz jego protektorzy.

               I na koniec, tym razem jeszcze bez nazwisk - z nadzieją na opamiętanie i z zadaniem domowym dla marszałek Elżbiety Polak. Jeśli za kilka dni okaże się, że można być parlamentarnym asystentem w pełnym wymiarze czasu i być zatrudnionym w instytucji publicznej, to będzie granda. Nie dziwi potem fakt, że niektórzy parlamentarzyści nie muszą wykazywać współpracowników.

Trzeba wywrócić stolik przy którym, a w przypadku opozycji – pod którym, dzieją się rzeczy złe. W praktyce oznacza to pogonienie wszystkich...



Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...