W lubuskiej Platformie
Obywatelskiej nie ma zgody co do tego, czy zawiesić działaczy z Północy, którzy
weszli w koalicję z PiS-em. Jest za to zgoda, że jej patron zaczyna partii
mocno ciążyć i szkodzić. W sobotnim wydaniu „Gazety Lubuskiej” kpił z poseł
Krystyny Sibińskiej, a dzisiaj głos w tej sprawie zabrał szef struktur
wojewódzkich. „To niegrzeczne i
nieakceptowalne!” – uważa senator Sługocki.
![]() |
FOT.: Teletop/Falubaz/Zuzel |
Być może dla błyskotliwie inteligentnego szefa
lubuskiej Platformy prof. Waldemara
Sługiockiego, sprawa koalicji działaczy tej partii z PiS-em w powiecie
gorzowskim, to papierek lakmusowy na to, jak bardzo jest politykiem niezależnym
i potrafiącym oddzielić plewy od ziarna, zaangażowanych działaczy od
postkomunistycznych cwaniaków.
„Moje relacje z panem Komarnickim są najzwyklejsze. Absolutnie mnie nie
omotał, ponieważ jestem w stu procentach niezależny intelektualnie. Owszem,
czasami grywamy w tenisa, ale to w żaden sposób
nie wpływa na moje decyzje” – mówi senator w rozmowie z Nad Wartą, i
trudno mu nie wierzyć, bo w przeciwieństwie do tenisowych meczów Aleksandra Kwaśniewskiego z rosyjskim
agentem Władimirem Ałganowem, nie ma
przeciwko sobie oficera po radzieckich uczelniach, lecz eksopiekuna robotników
z DDR-owskich budów. Obcowanie z senatorem z Wieprzyc nie jest więc politycznym
harakiri, ale jedynie odprężeniem i odpoczynkiem od książek, intelektualnego
wysiłku oraz konieczności zagłębiania się w sprawy wymagające poważniejszego
myślenia.
„A kto to jest Sibińska?” – pytał w sobotniej „GL” postkomunistyczny
senator z Wieprzyc Władysław Komarnicki.
Nie pierwszy raz użył tej samej formuły i tego
samego pytania, aby obrazić lepszych od siebie. Wcześniej używał tej retoryki
do obrażania innych lepszych od siebie: Jerzego
Synowca, Heleny Hatki, Witolda Pahla, a nawet eksprezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Bez tego
ostatniego, byłby zapewne nikim lub mało znaczącym przedsiębiorcą budowlanym,
który zaczynał – jak wszyscy podobni mu komuniści w biznesie – na majątku
przejętym podczas transformacji niemal za bezcen od państwa.
Lidertowi lubuskiej PO nie podoba się taka
retoryka Komarnickiego. „To było bardzo
niegrzeczne i nieakceptowalne przeze mnie jest mówienie w ten sposób o
ludziach, a szczególnie o koleżankach i kolegach z partii” – mocno broni
Sibińskiej senator Sługocki.
Postkomunistyczny senator miał osobiste powody, by
wylewać „żółć” na poseł Krystynę
Sibińską. Afera z powiatową koalicją Platformy Obywatelskiej z PiS-em w
powiecie gorzowskim, rozgrzała emocje do czerwoności. Podczas
ubiegłotygodniowego posiedzenia władz regionalnych partii bronił się sprytnie,
ale mieszał w zeznaniach. On już nie jedzie na aktywności i pomysłach, ale
stara się wjechać do parlamentu przyszłej kadencji na W. Sługockim. Ten, na
szczęście świadom jest zagrożeń i prawdziwe decyzje konsultuje z ludźmi
mądrymi.
„Zawsze
zabiegam o to, aby decyzje zapadały w partii kolegialnie, często po
przeprowadzeniu wielu rozmów. Przeprowadzam je z wieloma osobami, od Eli Polak,
przez Sebastiana Ciemnoczołowskiego, a na Adamie Urbaniaku i wielu innych
kończąc. Prowadzimy dyskusje, czasem się spieramy, ale nikt raczej nie ma
wrażenia, że mnie omotał. Podobnie z Komarnickim, który nie jest w stanie mnie
omotać, bo jestem osobą niezależną” – konstatuje dla NW szef lubuskiej PO.
Na zapleczu PO słychać obawy o koszty prywatyzacji
części polityki na Północy przez Komarnickiego. Pewne jest, że trudno będzie
odbudować zaufanie wśród szczerych i bezinteresownych działaczy dawnego KOD-u,
ale oburzeni są zwykli wyborcy. Wszyscy widzą też, że Komarnicki obrósł w
piórka, bo za plecami opowiada wprost: „Lepszego
ode mnie nie mają. Muszą mnie wystawić i jeszcze o to poproszą”. Takie
sygnały wpływają rujnująco na morale w partii, bo może dla liderów z Zielonej
Góry koalicja Koamrnickiego z PiS-em to lokalny wybryk, ale nad Wartą o tym się
po prostu głośno mówi.
„Naturalnie, to ja ponoszę odpowiedzialność za to
co dzieje się w lubuskiej PO. Nie uciekam od niej, choć jest często jak w życiu:
sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą” – mądrze puentuje Sługocki, i
wiadomo, że coś się jednak musi wydarzyć, bo w przeciwnym razie, cięzko będzie
w Gorzowie mówić o „antyPiSie” i tym podobnych. Wiadomo, że stosowne stanowisko zajmą jeszcze władze centralne Platformy Obywatelskiej i stanie się to w ciągu kilkunastu dni. Wśrod parlamentarzystów, nikt ekskomuniście z Wieprzyc raczej nie wierzy.
Inna sprawa, że za kilka tygodni po powiatowej koalicji zostanie Platformie wstyd, a wygranym będzie PiS, który kompletuje właśnie większość do zastąpienia starosty z PO wicestarostą z PiS...