Polityczne gwiazdy i gwiazdki 2018 roku. Zobaczcie, która rozbłysła, a która gaśnie lub kopci. Subiektywny ALFABET BAGIŃSKIEGO...
Trudno nie zgodzić się z „Kisielem”,
dla mniej rozgarniętych: Stefanem Kisielewskim, że przyszłości nie znamy,
jedyne co znamy to przeszłość. Ta mówi nam wiele, bo możemy ocenić potencjały i
dokonania. W mijającym roku 2018, każdy z aktorów sceny politycznej i
samorządowej w Lubuskiem, reprezentował inny poziom. Jedni odnosili sukcesy i
zaczęli błyszczeć, inni spadli z nieba jak wigilija gwiazda, a jeszcze inni są
na nieboskłonie, ale dymią. Oto subiektywny alfabet autora bloga Nad Wartą, gdzie kolejność nie ma żadnego znaczenia...
![]() |
FOT.: Facebook/RadioGiorzów/PortalSamorządowy/Lubuskie. PowiatGorzowski/Gazeta |
POLAK Elżbieta
W wyborach zaświeciła najjaśniej, ale niektórych ów błysk oślepił. Wbrew
rewolucyjnym scenariuszom marszałkiem została, a gambil zazdrośników zakończył
się fiaskiem. I dobrze, bo na poziomie politycznego teatru, nie byłaby to dla
Platformy Obywatelskiej samozagłada w wersji atomowej, ale meteorytowej – jak ta,
która kilkadziesiąt milionów lat temu wyeliminowała dinozaury. W gorących chwilach
koalicyjnych negocjacji trzymała fason i miejsce w stadzie, ale dostała lekcję
z której wynika, że jest to raczej stado wilków, niż owiec. Ostatecznie i z
korzyścią dla województwa, utrzymała się na stanowisku, lecz nad całością
kłębią się chmury. W zarządzie województwa, któremu przewodzi, napięcie sięga
zenitu. To jak z barszczem, gdzie jest za dużo grzybów, a przynajmniej o
jednego dużego prawdziwka. Jak sięgnąć pamięcią, to marszałek Polak przekazała
niegdyś wojewodzie Jabłońskiemu aniołki, ale dzisiaj, to ona musi uzbroić się w
anielską cierpliwość.
PORYCKI Łukasz
To prawdziwa gwiazdka z nieba dla lubuskiego PSL-u i ludowe wunderwaffe w
jednym. Marzeniem każdego selekcjonera jest posiadanie ławki rezerwowej z
zawodnikami wagi ciężkiej. Takich, którzy nie są kontuzjowani lub wybrakowani,
którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko i pokazać co potrafią. Nowy
wicemarszałek do takiej kategorii zawodników należy. Odebrał dobre
przygotowanie w administracji i właśnie został wpuszczony na boisko. Na
początek gra w pomocy, ale jest tylko kwestią czasu, aż stanie się rozgrywającym.
To mocny as z PSL-owskiego rękawa, a na Południu jest ich trochę więcej.
SYNOWIEC Anna
To nie polityka jest kapitałem założycielskim sukcesu Anny Synowiec, ale
zaangażowanie, ciężka praca, zawodowa niezależność oraz nazwisko. Dość irytujące
były komentarze sprzed czterech lat, że wyborczy sukces zawdzięczała tylko i
jedynie nazwisku znanego oraz szanowanego męża. Wtedy była politycznym
nowicjuszem, dzisiaj jest postacią i filarem, obok którego obojętnie przejść
nie można. Obojętnie obok nie nie przechodzą wyborcy, zafascynowani jej szczerą
aktywnością i gardzący politycznym cynizmem innych. Nie wszystkim w gorzowskiej
PO to się podoba, ale muszą to przyjąć do wiadomości. Radna Synowiec jest dziś
nad Wartą i w Lubuskiem zdecydowanie twórcą - a nie tworzywem, kreatorem - a
nie figurantem. W sumie to było nieuniknione, jest jednym z niewielu w
Lubuskiej polityce, którzy mają z czego żyć i nie muszą wisieć na klamce
decydentów, by dostać posadę w urzędzie, szpitalu lub spółce.
WŁODEK Robert
Na lewicy absolutnie herold nowej jakości. Zachęcam, by i to nazwisko
zapamiętać. W epoce biedadyskusji o przyszłości lewicy, właśnie takie postacie
jak nowy wicestarosta słubicki, powinny być w centrum uwagi i wydarzeń. Nie
mylą się ani na jotę ci, którzy widzą go w roli przyszłego lidera odnowionej
lewicy w Lubuskiem. Młodzi politycy nie zawsze są mądrzy – są tylko cwani.
Starosta Włodek jest mądry, skuteczny i dla słubickiego samorządu stanowi
wartość dodaną.
WICHLIŃSKA Anna
Kiedy wszyscy byli jak te małpki: nic nie słyszeli, nic nie widzieli i nic
nie mówili, ona przemówiła. Pośród żałobnych mszy za przyzwoitość w polityce,
najbardziej ponurą odprawił paktujący z PiS-em senator Komarnicki. Palił
świeczki bogu – a więc sobie, a PiS-owskiemu diabłu odpalał ogarek. Kiedy więc wszyscy
dookoła pokazują jak wiele zrobią dla władzy, ona pokazała, jak ważna jest uczciwość
względem wyborców. Udowodniła, że warto być przyzwoitym, a przepaść między
słowami a rzeczywistością, wcale nie musi być w polityce głęboka jak Rów
Mariański. Ta mało znana dotychczas radna powiatowa i działaczka Nowoczesnej,
to kolejny dowód na to, że tylko niezależność zawodowa i finansowa daje komfort
samodzielnego myślenia. Są oczywiście wyjątki, ale dotyczą sytuacji, gdy ktoś
jest niezależny, ale jego oczy wciąż tęsknią za myśleniem.
JABŁOŃSKI Marcin
Jak okiem sięgnąć, zawsze świecił jasno. Wielu kłapało, że po kilku latach
banicji w Słubicach, tam właśnie dokończy politycznego żywota. Tymczasem
pogłoski o jego końcu okazały się przesadzone. Błyszczy nie po raz pierwszy i
chyba jeszcze nie tym blaskiem, którym powinien. Nie lubi walki na gołe pięści
i unika politycznej naparzanki, ale funkcja wicemarszałka z ogromnymi
kompetencjami, pokazuje, że i bez tego jest skuteczny. Nowy wicemarszałek, a w
przeszłości marszałek i wojewoda, jest jak stevensenowski Doktor Jekyll i
Myster Hyde: na scenie polityki i w obiektywach kamer prawy, ułożony oraz
grzeczny, ale w garderobie i gdy kurtyna jest jeszcze na dole, potrafi być
brutalny i bezwzględny. W partii, gdzie więcej wodzów niż Indian, jemu nie jest
do twarzy w szeregu z innymi. Prze do przodu jak czołg, a o swój wizerunek
wicemarszałka dba na portalu społecznościowym lepiej, niż rasowy ogrodnik pielęgnujący
trawę na Wimbledonie. Jabłoński, to najbardziej kompetentny oraz utytułowany
lubuski polityk Platformy Obywatelskiej i zapewne przyszły marszałek, po
przenosinach Polak do Senatu.
BARTCZAK
Bartłomiej
Nie wszystkie gminy mają takie szczęście jak Gubin, bo choć chętnych do
pracy w samorządach jest sporo, to w finale okazuje się, że same chęci i
formalne przygotowanie, nie są wystarczające. Burmistrz Gubina nie ogląda świata
przez dziurkę od klucza. Znalazł klucz do sukcesu miasta, które korzysta z
przygranicznego potencjału w stopniu o którym inne, mogą tylko pomarzyć. Wielu
samorządowców, którzy nie mówią, bo boją się co powiedzą ludzie, a jeszcze
inni, mają coś do powiedzenia, ale boją się ludzi władzy. Bartczak mówi i robi
rzeczy słuszne, choć nie zawsze popularne, a i ważnym politykom potrafi się nie
kłaniać. Warto to nazwisko zapamiętać, bo ta gwiazda świeci już wiele lat, ale
będzie świecić jeszcze bardziej intensywnie.
WIERCHOWICZ Jerzy
Ten samotny żeglarz jeszcze nie tonie, ale w jego łajbie pojawiły się duże
dziury, trudne do załatania. Nie jest objawieniem lubuskiej polityki po latach,
umie i potrafi być takim samym burakiem jak reszta polityków. Najbardziej
rujnujące dla jego wizerunku jest nie to co o rządach PiS-u powiedział lub
napisał, lecz czego nie napisał i nie powiedział o współpracy z tą partią, co
ukazało drastyczny rozdźwięk między pojmowaniem przez niego prawdy. Najmilsza i
najbliższa mu, okazała się trzecia prawda Tischnerowska. To już niebywały
rozjazd z narracją o standardach w polityce. Od kampanii podróżuje po
trajektorii zrozumiałej tylko dla lekarzy. Wyżej zadka nie podskoczy, ale
szefostwo w Nowoczesnej po Pudłowskim, chciałby przejąć. Są oczywiście lepsi,
jak Aleksandra Mrozek, ale on woli być kapitanem tonącego okrętu, niż zejść z
mostka.
FEDAK Jolanta
Jej przegrana w staraniach o zostanie marszałkiem, to dla wielu jasny
sygnał, że czas pomysleć o zmianach. Coraz więcej PSL-owców ma jej po dziurki w
nosie. Najgroźniejsze dla Fedak jest to, że ludowcy przestali się jej bać, a zaczęli śmiać. Więcej
– nabierają przekonania, że trzeba ją pogonić, bo choć beneficjentem polityki
jest od wejścia w dorosłe życie, to nigdy nie została pozytywnie zweryfikowana
w wyborach. Obserwując to, co robiła podczas powyborczych negocjacji, można
było poczuć dotyk szaleństwa.
PUDŁOWSKI Paweł
By utrzymać się na politycznej wodzie, trzeba wiedzieć skąd wieje wiatr. Pudłowski
wypłynął na szerokie i zupełnie nieznane sobie wody, choć trzeba przyznać, że nawigowany
przez niego okręt nie dysponuje dużą ilością żagli. Nominowanie go na szefa
klubu na rok przed wyborami, to jak poproszenie utalentowanego artysty z chóru,
by zagrał własną arię na ważnym koncercie. Dla niego, to niemal pewne miejsce
na listach do Parlamentu Europejskiego, choć nie będzie łatwo bo dwóch innych
zawodników: Bartosz Arłukowicz i W.
Sługocki, też mają na to chrapkę. Przez ostatnie cztery lata potwierdził swoje
polityczne kwalifikacje i udało mu się zachować w lubuskich strukturach
pluralizm poglądów, który w „siostrzanej” Platformie Obywatelskiej byłby nie do
przyjęcia.
KUBICKI
Janusz
Jego gwiazda świeci niezmiennie i mocno, a próba
pozbawienia go stanowiska, skończyła się dla konkurentów karykaturalnie. Przy
okazji, wzmocnił swoją pozycję wpływami we władzach województwa i poza nim –
wśród perspektywicznych Bezpartyjnych. Wszystko co obserwowaliśmy w kampanii
wyborczej, było aktualizacją programu Kubicki 01. na Kubicki 0.2. Obserwatorzy kariery skutecznego
prezydenta Zielonej Góry, zastanawiając się nad jego polityczną przyszłością,
łączą wszystkie kropki, lecz każdemu wychodzi coś innego. Opcji jest kilka –
może kadencję dokończyć, ale może też zaryzykować start w wyborach do
Parlamentu Europejskiego, gdzie Bezpartyjni z popularnymi prezydentami
Szczecina, Lubinia i Zielonej Góryt nie będą bez szans. Szkopuł w tym, że to
ostatnie może zostać przez wyborców odebrane jako afront.
KOMARNICKI
Władysław
Blaskiem świecił tylko na początku kadencji. Teraz
blaknie, a nawet dymi. Polityczna forma jaką prezentuje, to wypisz wymaluj,
krew z krwi Leonid Breżniew. Dzięki temu łatwo uwierzyć w reinkarnację. Jego
polityczną hipotekę obciąża doprowadzenie do powiatowej koalicji z PiS-em, a
także promowanie niskich standardów w gorzowskim WORD-ie. Z właściwym sobie
nadęciem wszystkiemu zaprzecza, ale z faktami się nie dyskutuje. Co w jego
politycznej galaktyce przyniesie rok 2019? Ta czaszka już się raczej nie
uśmiechnie. Czarny scenariusz dla niego jest taki, że potwierdzą się
senatorskie przymiarki znanego mecenasa i filantropa Jerzego Synowca, a jemu zostanie oświetlanie swym blaskiem żużlowych
trybun.
KOTYLAK Sławomir
Odkąd został kandydatem Platformy na prezydenta Zielonej Góry, politycy
mówili, że będzie figurantem Waldemara Sługockiego. Ale Kotylak nie dał się
obsadzić w tej roli. Zrobił niebywałą karierę i wykorzystał swoje pięć minut,
ale warto pamiętać, że jak kurczak pieje, to nie jest jeszcze kogutem. Na razie
zdobył mandat radnego i bilet do wielkiej polityki. Reszta zależy od niego, bo
w pociągu którym jedzie jest bardzo ciasno.
SŁOMIŃSKA
Magdalena
Wszyscy w Powiecie Gorzowskim łączą kropki, lecz każdemu wychodzi coś
innego. Jest tylko kwestią czasu, aż gwiazda Słomińskiej zabłyśnie w głównym
gabinecie starostwa. Nie miejmy złudzeń, to będzie malutka część czesnego jakie Platforma
Obywatelska zapłaci za lekcję koalicji z PiS-em. Nie będzie to dla spraw
powiatu złe, bo poprzeczka jaką swoimi kompetencjami stawia wicestarosta z PiS,
znajduje się wysoko. Tak wysoko, że jej szef do niej doskoczy i nie jest to
kwestia nikczemnego wzrosu.
WONTOR Bogusław
W układzie w którym on sam i jego brat polegli w wyborach, a mandat uzyskał
Tadeusz Jędrzejczak, któremu Wontor
głównie szkodził, ten ostatni może co najwyżej udawać lidera partii. Po serii
niepowodzeń miał – według niektórych – szansę na nowe otwarcie. Jeśli nawet ją
miał, to już ją stracił. Na osłabieniu SLD traci przede wszystkim szanowany i
zasłużony dla Lubuskiego eurodeputowany Bogusław
Liberadzki. Wontor położył mu siodło na plecach i na nim oraz jego
pieniądzach chciał wjechać do Sejmu. Problem w tym, że nawet tak doświadczony
koń jak prof. Liberadzki, może się potknąć i upaść, gdy na plecach niesie
ciężar wielkości wiejskiego „srocza”. W relacji z Wontorem europoseł Liberadzki
jest jak doktor Franenstein: w zamian za wspieranie w kolejnych kampaniach,
stworzył potwora nad którym nie da się zapanować. A wybory tuż tuż. Ta gwiazda
głównie dymi i zasłania perspektywę. Najlepiej byłoby go obczepić woreczkami z
naftaliną, okryć płachtą i odłożyć na lepsze czasy, choć dla SLD takie mogą już
nie nadejść.
SUROWIEC Robert
Góra urodziła mysz. Choć w wyborach pozował na menadżera i męża stanu,
zgubiły go ataki na oślep w prezydenta Wójcickiego. To było spore zaskoczenie i
błędna strategia, bo dotychczas starał się chodzić środkiem głównej ulicy
gorzowskiej polityki, ale na własne życzenie, znalazł się na krawężniku.
Zagadkowo słaby wynik wyborczy mocno osłabił go w kontekście marzeń o wyborach
parlamentarnych. Nokaut jaki zafundowali mu konkurenci w wyborach na prezydenta
Gorzowa powinien być sygnałem do odpoczynku od polityki. Na dzisiaj,
prowadzenie z nim jakichkolwiek rozmów politycznych, to dialog z magnetofonem –
od lat powtarza te same nudne slogany. Na szczęśćie w nowym klubie PO pojawiły
się jasne gwiazdki: Anna Kozak, Radosław Wróblewski i Paulina Szymotowicz.
DOMAGAŁA
Małgorzata
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wiceprezydent Domagała to
dobra wiadomość dla Gorzowa i czarna polewka dla tutejszej Platformy
Obywatelskiej. Nie udało jej się utrzymać w siodle starosty, ale to już zła
wiadomość dla powiatu. Zadanie Domagały, to nie tylko wesprzeć Wójcickiego, ale
także wzmocnić PSL, którego ona w roli ważnego urzędnika, staje się miłą twarzą
i liderem na Północy regionu. To, że jej się uda, jest pewne jak Słońce na
Niebie. Ale na tym dobre wiadomości się nie kończą, bo wraz z Domagałą do
Ratusza wprowadza się jej były rzecznik
Wiesław Ciepiela. Człowiek o szerokich horyzontach, ogromnej wiedzy i
doświadczeniu – administracyjnym i dziennikarskim.
JĘDRZEJCZAK
Tadeusz
Prognozowano, że tym razem jego gwiazda może zgasnąć. Wicemarszałek
Jędrzejczak ma cechę ważną w polityce – potrafi czekać, a kiedy czuje
zagrożenie, przystąpić do ofensywy. Nie było łatwo, bo pomysły szefa SLD na
marginalizację Jędrzejczaka, mnożyły się jak purchawki. Sam pomysł osłabiania
Jędrzejczaka był głupi, ale też trudno spodziewać się rzeczy mądrych od
głupców. W zarządzie województwa kolejny raz reprezentuje SLD, ale tak
naprawdę, głównie siebie.Dzięki swojej pozycji i mandatowi radnego, może trząść
SLD – a nawet zarządem województwa – jak małpa palmą. Inna sprawa, że w partii
patrzą na niego jak na Mojżesza, a jemu już nie bardzo chce się prowadzić
lewicowy lud do ziemi obiecanej, której może nawet nie ma.
HARĘŹLAK Wioleta
Jej gwiazda błyszczy od dawna i łatwo było przewidzieć, że jeśli
Bezpartyjni wezmą udział w podziale mandatów, to ona radną będzie w stu
procentach. Mówiło się też o tym, że wiceprezydent Zielonej Góry może pełnić we
władzach województwa ważną funkcję, ale nikt się raczej nie spodziewał, że
obejmie ją z ramienia PSL-u. Po tej przykrej wpadce ciężko będzie wytłumaczyć
wyborcom Bezpartyjnych, że chcą by w polityce zagościła nowa jakość, skoro jej
radna dzień po wyborach zapisała się dla stanowiska do klubu PSL. Jak prawił
Platon, światem rządzą ci, którzy potrafią spójnie o nim opowiadać, a Haręźlak
potrafi jak mało kto. Jej silną rękę w roli przewodniczącej Sejmiku Wojewódzkiego,
radni już poznali – to ona decyduje kto i w jakiej kolejności będzie
przemawiał.
MROZEK Aleksandra
świeczką szukać w Nowoczesnej damy o większym takcie, doświadczeniu w
administracji oraz rozeznaniu politycznym. Właśnie powróciła na Podgórną, choć
już nie w roli dyrektora, a radnej koalicji rządzącej. Kiedy inni robią wiele,
by nie dało się ich lubić, jej się nie da nie lubić. Największym problemem
Mrozek jest przerost ambicji Jerzego Wierchowicza. Wielu rozmówców NW nie ma
wątpliwości, że wiceprzewodniczącym sejmiku powinna być właśnie ona. Teraz też
nie ma łatwego życia, bo na „wokandzie” jest szefowanie w lubuskiej Nowoczesnej
po Pawle Pudłowskim i znów jak
Zombie wyskakuje Wierchowicz, który nie słuchał piosenki Grzegorza Markowskiego: „Trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny”.
WASILEWSKI Michał
Piękna kariera tej dymiącej gwiazdki na estradach powiatowej polityki, nie
będzie trwała długo. Myśli, że jest jak młody Aleksander Wielki nad rzeką Indus
i zapłacze, bo zabraknie światów do podbicia. W rzeczywistości stąpa po cienkim
lodzie, będąc przekonanym, że to wystarczy, gdy na lodzie zostawiło się innych.
Nie wystarczy też „robienie loda”, bo bycie starostą, to nie polityka, ale
ciężka praca. Tu słowa zszyte ściemą i wodolejstwem nie wystarczą, bo trudnych
spraw powiatu nie da się skleić śliną. Jako
„szara eminencja” i facet od „mokrej roboty” był debeściakiem, ale jako
starosta – co pokazał podczas przesłuchania – jest bystry tylko do momentu, aż
weźmie się za myślenie. Koalicja z PiS-em w normalnych warunkach powinna mieć
swoją cenę, ale szef Platformy W. Sługocki w ocenie tej sytuacji utknął w
miejscu, jak szyszka w dupie: ani wepchnąć, ani wyciągnąć.
MEJZA Łukasz
Gwiazda, która świeci oraz dwoi się i troi, by na nego skierowane były
reflektory. Dotychczas znany był z tego, że potrafi wypromować głównie siebie,
ale teraz wypromował także Bezpartyjnych. Niektórzy twierdzą, że cała ta
inicjatywa to cyniczna kalkulacja na wejście do wielkiej polityki, ale nawet
jeśli tak jest, to trudno Mejzie odmówić skuteczności: wprowadził do sejmiku
czterech radnych, choć niewielu w ten wynik wierzyło. Publicystyczna powinność
nakazuje podkreślić, że sukcesu nie skonsumował, choć przez pięć lat wiele może
się jeszcze wydarzyć.
JASKUŁA Tomasz
Jeśli pominąć epizod z lat 90-ych, gdy wójtem Lubniewic był przez krótki
czas mąż obecnej radnej wojewódzkiej PiS, ta miejscowość zawsze miała szczęście
do włodarzy. Tomasz Jaskuła wyprowadził gminę Lubniewice na wyższy poziom
rozwoju, po czym podjął decyzję o nie kandydowaniu na kolejną kadencję. Zawsze
był strategiem, na czym zyskały Lubniewice. Od jesieni jest starostą
sulęcińskim, co również jego osobę wprowadza na wyższy poziom polityki
samorządowej. Pozostaje zagadką, co dalej, ale kogoś takiego na listach
wyborczych chciałaby mieć każda partia. Problem w tym, że jest dobry, a więc
słabi politycy raczej się go boją.
BAJON Leszek
Od lat w cieniu i pracując na innych, którzy nie zawsze potrafili
powiedzieć „dziękuję”. Problemem polityków jest to, że nie rozumieją
gospodarki, bo nigdy nie pracowali w biznesie, a jeśli pracowali, to zajęli się
polityką, bo im nie wyszło. Nowy starosta Słubicki przez blisko 30 lat z
powodzeniem prowadził biznes w branży IT, a starostą zgodził się zostać nie dla
zaszczytów lub apanaży, ale dla dobra całego powiatu. Obejmuje stanowisko w
bardzo trudnym dla powiatu momencie, ale z drugiej strony, nikt inny nie
posiada charakterologicznych predyspozycji, które by go predestynowały do
zarządzania nim w dobie „dobrej zmiany”. Ma wyjątkowy talent, który sprawia, że
zgadzają się ze sobą nawet ci, których dzieli wszystko.