Niezależny w sądach, bez kompromisów wobec
głupców. Profesjonalista w swojej dziedzinie, zatroskany, sarkastyczny, często
pesymista. Jeden z najwybitniejszych fachowców, z zakresu tworzenia i
zarządzania projektami społecznymi. Zmarł w środę wczesnym popołudniem. Nie
pozostawia po sobie pustki...
![]() |
FOT.:lowes |
...bo powołane
przez niego instytucje: od Lubuskiego Stowarzyszenia Rozwoju Regionalnego „Rozwój”,
przez liczne Centra Intergacji Społecznej, a na na projekcie „LOWES” kończąc,
to konkretni ludzie, którym dzięki inicjatywom Jana Koniarka, udało się wyjść z
marginesu.
„Bezpośredni,
przyjacielski, ciepły i z nieodłącznym papierosem – taki był Janek, którego
poznałam w pierwszych tygodniach mojej pracy w Gorzowie” – mówi NW Hanna Gill-Piatek, była dyrektor
gorzowskiego Wydziału Spraw Społecznych, dzisiaj uznana w całym kraju specjalistka
z zakresu rewitalizacji. Nic dziwnego, że zajmując się problematyką społeczną,
trafiła właśnie do Jana Koniarka. „Janek
znał wszystkich i stąd o każdym miał swoją historię. Włosi mają taką specjalną
instytucję, człowieka – załatwiacza, który zawsze pogada, ponegocjuje,
zaczaruje i załatwi. I taki właśnie Janek był” – dodaje.
To nie
przesada, że znał wszystkich, bo choć do Gorzowa przybył z Kutna, to miastem
żył od samego początku. Był radnym SLD, a także członkiem Zarządu Miasta za
prezydentury Henryka Macieja Woźniaka.
„Gorzów to moje miasto, ale nabyte, bo
przyjechałem tu za piekną kobietą” – mówił pięć lat temu w rozmowie z
portalem echogorzowa.pl.
W kwestiach
społecznych, miał dar wynajdowania możliwości, co wnet spowodowało, że w
kwestiach tzw. ekonomii społecznej, stał się jednym z najwybitniejszych
fachowców w kraju. Znajomym często powtarzał: „Robimy wielkie rzeczy dla potrzebujących niemal w każdej gminie
regionu, ale jakoś w Gorzowie nie ma na to zapotrzebowania”. To go bolało,
bo widział potrzeby. Pewnie dlatego, w kwestionariuszu portalu echogorzowa.pl,
na pytanie za co mu wstyd, odpowiedział: „Za
małomiasteczkowe zachowania niektórych ludzi, w tym wielu dziennikarzy”.
„Nasza współpraca z Jankiem w gminie Lubiszyn,
gdy zdecydowaliśmy się z jego inicjatywy, współtworzyć tutejszy CIS, wielu
pomogła i był to dla kilkudziesięciu osób, milowy krok na lepszą stronę życia”
– mówi były wicewójt gminy Lubiszyn Daniel
Niekrewicz. Podobnych opinii samorządowców jest więcej, choć częściej na
Południu, niż w północnej części regionu.
„Odejście każdego człowieka, to strata, bo
pewnie mógł jeszcze wiele dobrego zrobić” – mówi radna niezależna i prezes
fundacji „Czysta Woda” Grażyna
Wojciechowska.
Jego atutem było
to, że współpracował dosłownie ze wszystkimi, którzy mieli coś konstruktywnego do
zaproponowania, i nigdy nie pytał o partyjne legitymacje. Dość powiedzieć, że w
ramach LOWES, swoje miejsce do aktywności znaleźli m.in.: konserwatysta Arkadiusz Marcinkiewicz,
antysystemowiec Roman Kuźbiński,
działacze Nowoczesnej: Katarzyna Miczał
czy Stanisław Czerczak, a nawet były
lider SLD Marcin Kurczyna.
„Jak dla mnie, był wizjonerem. Myślą przed
wszystkimi, i tą myśl od razu realizował. Wielki umysł i ogromne serce. Ogromna
wola życia” – wspomina dzisiaj K. Miczał. W tym samym tonie, wypowiada się
inny współpracownik Koniarka. „ Realizował
jeden projekt, a myślami był juś przy następnym. Znakomity organizator, który
dbał o wszystko i wszystkich, ale mniej o siebie” – mówi NW R. Kuźbiński.
Kim jestem ? –
brzmiało jedno z pytań kwestionariusza, w którym powiadał o sobie. „Po
prostu jestem” – odpowiedział niemal dokładnie 5 lat temu. Dziś już go nie ma, ale tylko fizycznie, bo pamięć o nim pozostanie.